Klaudia Liszowska kolekcjonuje kartki z całego świata

Pozdrowienia z Polski!

Powiat03.07.2015, 12:55

Publikujemy tekst autorstwa Anny Michalskiej, który w II Konkursie Dziennikarskim im. Agnieszki Wojtali otrzymał wyróżnienie specjalne

Ludzie mają najróżniejsze pasje – mogą wydawać na nie miliony, albo w ogóle nic; mogą być niebezpieczne albo (choć nikt tego nie powie) bardzo, bardzo nudne. Zainteresować można się wszystkim, a człowiek dobrze się czymś interesuje wtedy, kiedy jest w stanie pociągnąć za sobą drugą osobę na sam dół swojego hobby.

Klaudia Liszowska, choć z Kobióra, siedzi dwie ławki ode mnie w pszczyńskim liceum. I to mnie zgubiło, bo może gdyby siedziała trzy ławki dalej, to nie zdołałaby mnie nigdzie pociągnąć.

Są tacy, z którymi się chodzi do jednej szkoły albo pracy, a o których człowiek zapomina zaraz po tym, jak z niej wyjdzie. Którzy są kochani i z którymi można iść na kawę raz na jakiś czas, ale którzy nie zapisują się w jego pamięci jako ciekawi, inni, barwni.

Są też i tacy, którzy przestają być zwykli i zaczynają nabierać konkretnych kolorów. O nich też może by się zapomniało, ale nie pozwala na to jakiś szczegół, który w nich odkryliśmy, który nadaje im charakteru, który przywiera do nich jak łatka i przez który nie możemy postrzegać ich tak samo jak wcześniej. I zamiast Kuby powstaje Kuba-żongler, zamiast Ewki – Ewka-tancerka, zamiast Michała – Michał-żartowniś.

Z Klaudii powstała Klaudia-kolekcjonerka.


***


Klaudia Liszowska zawsze była koleżanką – taką, co to zje dużo, a po niej nie widać; taką, co to na wuef włosy spina w najbardziej niepraktyczne kucyki świata, bo i tak zostawia dwa kosmyki z obu stron twarzy. Te co chwilę (chyba nieświadomie) przygładza.

A potem przypadkiem zauważyła pocztówkę na mojej ławce – tę, którą Kaśka przywiozła mi z Barcelony. Wskazała na nią palcem i krzyknęła: to twoja kartka? Mogę zobaczyć? Uwielbiam pocztówki!


***


Zaczęło się od tego, że znajoma w kobiórskim gimnazjum mówiła za głośno o pewnej stronie internetowej, dzięki której wysłała jakiemuś Rosjaninowi swoją pocztówkę, a w zamian miała dostać inną.

Chociaż nie; tak właściwie zaczęło się parę lat później, kiedy w pszczyńskim I LO Klaudia sobie o tym przypomniała.

A jeszcze właściwiej – niemal rok temu. Dziesięć miesięcy temu.


***


Strona Postcorssing.com (Post – poczta; cross - krzyżować) została stworzona po to, żeby przybliżyć ludziom świat.

Zaloguj się, wylosuj jakąś osobę, wyślij jej pocztówkę. Wyślij pocztówkę do Czech, do Anglii, do Kanady albo Nigerii. Naskrob skromne „Greetings from Poland!” (Pozdrowienia z Polski!) i dziel się swoim kawalątkiem Ziemi z kimś przypadkowym, jak milion innych ludzi z całego globu.

Z Klaudią jako pierwsza podzieliła się osoba z Tajwanu i kiedy pytam, którą pocztówkę najlepiej zapamiętała z tych wszystkich, jakie dostała, to mówi mi, że właśnie tę. Po prostu dlatego, że była pierwsza. A pierwszych miłości, jak mówią, się nie zapomina.

To proste – wyślij kartkę wybranej osobie, otrzymasz pocztówkę od niej!

Postanowiłam spróbować, bo Klaudia tak pięknie cieszyła się z mojej kartki (tej z Barcelony, którą przywiozła mi Kaśka), że i mnie namówiła na ten cały postcrossing.

Zalogowałam się (strona główna wita mnie zawsze w innym języku: Mabuhay, Anna!, Hola, Anna!, Moien, Anna!...), wylosowałam osobę, wysłałam jej pocztówkę.

Wypadło na Rosjankę.


***


Swoim kawałkiem podzieliłam się jeszcze z Niemcami, Chinami, drugi raz z Rosją oraz z USA, a Japończyk, Tajwańczyk, Finka i Białorusinka podzielili się ze mną. Mało, Klaudia ma lepsze statystyki. Klaudia podzieliła się z Niemcami i z Rosją, i ze Szkocją też. Z Klaudią podzielili się ludzie z Holandii, z Bahrajnu („nawet nie wiedziałam, że takie państwo istnieje!”), z Peru... Siedemdziesiąt kartek z dwudziestu siedmiu krajów. W ciągu dziesięciu miesięcy.


***


Co można napisać na takich pocztówkach? Wszystko, oczywiście.

Kiedy korzysta się z oficjalnej strony postcrossingu i kiedy to przez tę stronę wysyła się komuś pocztówkę, człowiek zostaje przekierowany do profilu danej osoby. Tam można przeczytać, że John z Nowego Jorku lubi samochody, a Petr z Pragi chciałby, żebyś na pocztówce napisał „cześć!” w swoim ojczystym języku. A jeśli natrafisz na Matthiasa z Niemiec, który tak samo jak ty uwielbia skandynawskie kino, to sam będziesz wiedział, co napisać.

Ja na swoim profilu wspomniałam, że chętnie przeczytam jakiś żart, więc ta Białorusinka (Iryna się nazywała) opisała mi anegdotkę o swoim synu i mężu grającym w jakieś gry wojenne na komputerze.

Anegdotka mnie rozbawiła, choć tak po prawdzie zabawna nie była.


***


Na Facebooku powstały oczywiście grupy, która zrzeszają część tych całych postcrosserów (oficjalna nieoficjalna miała 22 502 członków w styczniu 2015 roku). Sęk w tym, że choć teoretycznie cała zabawa dotyczy pocztówek, ludzie wymieniają się wszystkim. Dzielą się słodkościami na przykład, albo kosmetykami, albo różnymi drobnostkami, których nikt nigdy nie potrzebuje, a wszyscy zawsze zbierają. Magnesami, breloczkami. A to wszystko ot tak, po prostu. Bo to fajnie się wymienić czymś z kimś z innej strony globu.

Wystarczy napisać wiadomość: szukam kartek z kotami; wymienię znaczki z Batmanem na znaczki z kwiatami; oferuję pocztówkę z mapą Północnej Karoliny w zamian za takie z Angry Birds. Można jeszcze dodać zdjęcie i wystarczy poczekać (góra 10 minut) na odpowiedź.

Albo jeszcze inaczej: można zebrać grupę ludzi z dwudziestu różnych krajów, do których będzie wysyłało się zeszyt z prośbą o wpisanie tam czegokolwiek (zupełnie jak pamiętnik, w którym podpisywali się koledzy w podstawówce). Można poprosić o czterdzieści pięć kartek, każda z innego państwa, z życzeniami urodzinowymi dla mamy, która za miesiąc obchodzi czterdzieste piąte urodziny. Można zrobić wszystko, jeśli tylko jest się kreatywnym.


***


Kiedy usłyszałam, że słodycze też wysyłają, postanowiłam się bardziej zainteresować.

Zapytałam Klaudii, czy nie chce wysłać ze mną komuś paczki. Klaudia powiedziała, że chce (wiedziałam, że będzie chciała, bo w końcu rozchodziło się o łakocie, a Liszowska je dużo, choć po niej nie widać). Bo jak wyślemy we dwie to będzie taniej, a słodkościami – no trudno – się podzielimy.

Napisałyśmy, że jesteśmy z Polski, że lubimy czekoladę i szukamy ludzi, którzy chcą nasze narodowe dobrocie – iryski i michałki i parę innych. Odpisała nam Maddie – dziewczyna z Kanady, która szczególnie prosiła o milkę, bo milkę w Kanadzie trudno dostać.


***


Można jeszcze iść o krok dalej i być bardziej ambitnym. Można spróbować nawiązać z kimś jakąś bliższą znajomość, porozmawiać o zainteresowaniach, poćwiczyć język.

Mówią, że ktoś znalazł sobie „penpala” (Pen – pióro; pal - kumpel), a tak naprawdę chodzi o to, że znalazł sobie osobę, z którą będzie wymieniał się listami. Takimi prawdziwymi, pisanymi odręcznie, które do Rosji dochodzą po 44 dniach.

Klaudia poszła o krok dalej – albo poszła o dziewięć kroków dalej. Teraz na pocztę zabiera z sobą nie tylko pocztówki do Azerbejdżanu, Chin albo Belgii, ale grubsze koperty. I wysyła listy do Ukrainy, do Hiszpanii, do Szkocji, do Turcji; teraz zacznie jeszcze do USA, do Chorwacji, do Tajwanu i Singapuru oraz Litwy.


***


Ktoś może powiedzieć, że hola hola, ale podawać obcym ludziom swój adres to głupota! Może – to zależy. Zwykle ludzie, którzy chcą poznać świat, są niewiarygodnie mili, choć można trafić na tych mniej sympatycznych. Klaudia nazwała ich cheaterami (to cheat - oszukiwać), kiedy pierwszy raz o tym rozmawiałyśmy.

Zetknęła się z panem, który wysyła pocztówki z mewą defekującą w locie. Z Brazylijczykiem-spryciarzem, który poczekał, aż Klaudia pierwsza wyśle mu przesyłkę, a którego paczka później tajemniczo się zgubiła podczas podróży. Albo na Hiszpana, któremu bardziej zależało na liczbach niż na ludziach: jego list był tak naprawdę wydrukowanym szablonem, do którego dopisywał odpowiednie imiona.

To hobby ma swoje wady, pewnie. Bo choć można poświęcić parędziesiąt złotych raz na jakiś czas, żeby wysłać słodycze do Kanady (i w zamian dostać inne!), to jednak wysłanie jednego listu w Polsce kosztuje stosunkowo dużo; Polacy płacą zdecydowanie więcej niż inni, co szczególnie można zauważyć, kiedy naraz wysyła się kilka pocztówek. Ale zasada jest prosta – nigdy nie licz, ile wydałeś, bo wtedy nie będziesz już czerpał z tego radości. I pamiętaj, że choć wysyłasz, to i też w zamian coś dostajesz.

Dostajesz piękne pocztówki, które możesz – jak Klaudia – powiesić na ścianie. Dostajesz drobny kawałek świata, o którym wcześniej tylko marzyłeś. Dostajesz dowód na to, że pomyślał o tobie ktoś zupełnie obcy, oddalony od ciebie o tysiące kilometrów. Pozostawiasz po sobie ślad po drugiej stronie kontynentu. Zyskujesz przyjaciela.

Zapytałam jeszcze Klaudię: po co ty to wszystko robisz? Najpierw mnie zrugała, że zadaję trudne pytania. A potem samo poszło. „Dla mnie postcrossing to forma podróżowania”, powiedziała mi. Bo zawsze chciała pojechać do Machu Picchu, a jak dostanie stamtąd pocztówkę wypisaną po hiszpańsku i z fantastycznymi znaczkami, to tak, jakby już prawie tam była.

„Można wiele dowiedzieć się o kulturze i życiu w innych państwach”, powiedziała mi. Bo okazało się, że ta Turczynka to wcale nie nosi chusty na głowie, a za to ma polskiego chłopaka. Bo to od tej Ukrainki, nie z mediów, woli się dowiadywać, co się dzieje w jej kraju. Bo rozmawiają o polskich śladach we Lwowie albo uczą się nawzajem swoich języków.

„To taka możliwość oderwania się od rzeczywistości”, powiedziała mi. Bo list zawsze pomaga, gdy dookoła wszyscy narzekają, bo wpatrywanie się w pocztówki to tęsknienie do krajów, do których – może kiedyś – samemu się dotrze. Bo to budowanie swoich marzeń, od nowa i jeszcze raz.


***


- Co to jest postcrossing?
- Zobaczenie, jaki świat jest piękny.

Anna Michalska

 

----------------

 

Kapituła Finałowa zdecydowała o przyznaniu wyróżnienia specjalnego za talent pisarski, oryginalny, ciekawy temat w II Konkursie Dziennikarskim im. Agnieszki Wojtali, organizowanym przez "Gazetę Pszczyńską", portal pszczynska.pl, Urząd Miejski w Pszczynie oraz Starostwo Powiatowe w Pszczynie.

Tekst, który wygrał konkurs można przeczytać TUTAJ, tekst, który zajął 2. miejsce - TUTAJ, a ten, który zajął 3. miejsce - TUTAJ.

 

Reklama

Reklama

 

pako

T G+ F

Zobacz także

gorący temat
Anna Goc: dziennikarz powinien słuchać
Anna Goc: dziennikarz powinien słuchać
Promocja książki
Promocja książki "Bliskie historie - ludzie z pasją, miejsca z duszą" i spotkanie z Anną Goc
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
Uhonorowani przez Sybiraków
Uhonorowani przez Sybiraków
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska
Konkurs "Pierwsze zdjęcie na Instagramie"
Konkurs "Pierwsze zdjęcie na Instagramie"
Budżet powiatu na trudne czasy uchwalony
Budżet powiatu na trudne czasy uchwalony
12 wzruszających historii pszczyńskich Sybiraków spisanych w książce
12 wzruszających historii pszczyńskich Sybiraków spisanych w książce
W czwartek i piątek utrudnienia na ul. Bielskiej w Pszczynie
W czwartek i piątek utrudnienia na ul. Bielskiej w Pszczynie
Pszczyna pozyskała 4 mln zł na fotowoltaikę
Pszczyna pozyskała 4 mln zł na fotowoltaikę
Burmistrz spotkał się z ministrem klimatu
Burmistrz spotkał się z ministrem klimatu
Budżet przyjęty. Ponad 10 mln zł na goczałkowickie inwestycje
Budżet przyjęty. Ponad 10 mln zł na goczałkowickie inwestycje
Nowa sygnalizacja świetlna w Pawłowicach
Nowa sygnalizacja świetlna w Pawłowicach
3 mln zł dotacji na termomodernizację Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Pszczynie
3 mln zł dotacji na termomodernizację Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Pszczynie
Powstał chodnik do Szkoły Podstawowej nr 13 w Wiśle Małej
Powstał chodnik do Szkoły Podstawowej nr 13 w Wiśle Małej
Zupa Wigilijna trafi do pszczyńskich jadłodzielni
Zupa Wigilijna trafi do pszczyńskich jadłodzielni
Otwarcie lodowiska w najbliższy piątek!
Otwarcie lodowiska w najbliższy piątek!
Koncert Hard Rockets Live w internecie
Koncert Hard Rockets Live w internecie

Komentarze:

treść:
autor:

SQL: 20