Przebudzenie, czyli osobisty reportaż o człowieku, który wychodzi z nałogu

Powiat31.05.2015, 11:02

Oto tekst autorstwa Karoliny Nowok, który w tegorocznej edycji Konkursu Dziennikarskiego im. Agnieszki Wojtali zajął 2. miejsce. Kapituła Finałowa przyznała tę nagrodę za piękny, osobisty reportaż o człowieku, który wychodzi z nałogu, staje się kimś, za tekst bardzo emocjonalny, którego narracją kierują wersy wiersza bohatera.

- Moja praca jest o człowieku, który z największego upodlenia potrafił się podnieść i wznieść się na wyżyny. O człowieku, który odrodził się, jak feniks z popiołów - mówi Karolina Nowok, autorka, uczennica LO w Gilowicach.

 

Przebudzenie

 

„Kiedy mną rządziło picie i rozpusta,
Kiedy przeklinały ciągle moje usta”*

Kiedy otworzył oczy, zastanawiał się: czy już jest dzień? Czy jeszcze noc? Nie miał pojęcia. Wiedział tylko jedno. Musi wstać, wyjść na miasto i zdobyć pieniądze - ukraść, wyżebrać... Wszystko jedno. Byle tylko je mieć i móc się napić - jedzenie nie było dla niego problemem. Nie przeszkadzał mu własny smród, obrzydzenie na twarzach innych ludzi - czasami wygląd pomagał mu w zdobyciu paru groszy. Zwłaszcza od współczujących staruszek przekonanych, że dzięki ich pomocy ten biedny, zaniedbany człowiek dzisiaj coś zje. Kiedy zamiast pieniędzy dawały mu jedzenie, on czuł jedynie wściekłość. Musiał się napić. Jego ulubionymi potrawami były: „kieliszek chleba”, „zupa chmielowa”, czy jakakolwiek inna płynna dieta z procentami.

„Alkohol z początku nikomu nie szkodzi,
Lecz z czasem próbuje na manowce zwodzić”*

Właściwie sam nie wiedział, kiedy się uzależnił. Jego ojciec nie nadużywał alkoholu, jednak po jego tragicznej śmierci coś się zmieniło. Zabrakło autorytetu. To był dla niego początek upadku. Był nastolatkiem i wydawało mu się, że jest dorosły. Kiedy koledzy częstowali, nigdy nie odmawiał. Skończył szkołę, zaczął pracować - miał pieniądze na chlanie. Jego siostra Irena wspomina: „Kiedyś byłam z Józkiem (mężem) na zabawie w Górze i „wtoczył się” na nią mój brat. Myślałam, że spalę się ze wstydu. Udawałam, że go nie znam. On też nie szukał z nami kontaktu. Chyba był tak pijany, że nas nie rozpoznawał”.

Matka wyszła za mąż po raz drugi i wyprowadziła się do męża, a on, żeby nie słuchać lamentów najstarszej, zamężnej już siostry Jadzi, wyprowadził się do hotelu robotniczego w Pszczynie. W czasie kolejnej libacji poznał swoją pierwszą żonę Lidkę - wdowę z dwójką synów. Tak jak on lubiła alkohol. Po ślubie zamieszkali razem. Ich małżeństwo było mocno zakrapianą imprezą. Z powodu pijaństwa został wyrzucony z pracy w Elwo, mimo usilnych prób krycia go ze strony Rozalii, jego siostry. Jak sama mówi: „Pracowaliśmy tam w tym samym czasie. Ponieważ byłam kadrową, kryłam jego nieobecności”. Został bez pracy. Zaczęło się kombinowanie, kradzieże i przeszukiwanie śmietników w poszukiwaniu jedzenia, tylko po to, żeby zdobyte pieniądze przeznaczyć na picie. Nie przejmowali się dziećmi, nie zwrócili uwagi, że Lidka jest coraz słabsza. Za późno trafiła do szpitala. Zmarła na raka. Dziećmi zaopiekowała się jej matka, a on wrócił do rodzinnego domu. Próbował zacząć „normalne” życie, jednak nie miał siły czy chęci, żeby walczyć z nałogiem. We wspomnieniach siostrzeńców był „najwspanialszym wujkiem, z którym świetnie się bawiło”.

Coraz częściej wracał pijany, agresywny, okradał siostrę i nie miał skrupułów. Z rodzinnego domu w Rudołtowicach wyrzucił go szwagier, alkoholik, któremu przeszkadzało to, że nie miał pieniędzy na dokładanie się do zakrapianych imprez. Bezdomny staczał się na dno. Dla wielu był nikim. Nie było dla niego drogi powrotnej do domu - nikt go tam nie chciał. Matka żyła swoim życiem, nie do końca świadoma, co się z nim dzieje, bo nikt nie chciał jej o tym mówić. Został sam...

„Koledzy się odwrócili, ci co ze mną wódkę pili”*

Kiedy po raz kolejny poczuł, że jest nikim, a ludzie traktują go jak śmiecia, jak bezwartościowy przedmiot, doprowadzony do ostateczności, przepełniony rozpaczą zawołał „Zmień me życie, Panie!”*

„Nikt nie chce uwierzyć, że z tej twierdzy grzechu
Można jeszcze uciec do raju uśmiechu”*

W 1993 roku nie widział sensu życia. Nie miał żadnej nadziei na lepszą przyszłość, na jakąkolwiek przyszłość. Wtedy z pomocną dłonią przyszedł do niego człowiek, od którego kilka razy wyżebrał pieniądze. Paweł zawsze proponował mu pomoc pytając, czy chce wyjść z nałogu. Jego troska była szczera, nie rzucał słów na wiatr. Nikt z nas tak naprawdę nie zdaje sobie sprawy z tego, jaki wpływ mamy na innych ludzi. Dzięki niemu trafił na odwyk. Czesław w trakcie leczenia poznał Boga, któremu oddał całe swoje życie. Na spotkania terapeutyczne przyjeżdżała grupa chrześcijan, którzy alkoholikom głosili imię Pana. Wśród nich była Ania. Po kilku spotkaniach Czesław zaczął się modlić o siłę w wytrwaniu w trzeźwości i prosił Boga, by mógł iść przez życie z Anią. Po zakończeniu leczenia jego kuzynka Teresa, była alkoholiczka, przygarnęła go i wtedy okazało się, że u niej organizowane są spotkania grupy modlitewnej. Na ich zaproszenie pojechał na ewangelizację do Wisły Malinki, gdzie spotkał Anię.

„Raduj się więc przyjacielu, nie bądź smutny i ponury
Oddaj życie Jezusowi, On rozpędzi ciemne chmury”*

Na jednym z wyjazdów wyznał jej, że modli się o to, aby mogli wspólnie wielbić Boga. Z jego strony było to wyznanie miłości, które ona zrozumiała. Widziała jego pokorę, wiarę, żarliwą modlitwę i wiedziała, że jego nawrócenie nie jest chwilowe. Uwierzyła w niego. Jak wspomina: „Wiedziałam, że jest człowiekiem po przejściach, ale nie wahałam się i nie żałowałam tego nigdy”.

31 grudnia 1994 roku wzięli ślub. Po kilku latach udało się im założyć bardzo dobrze prosperującą firmę. Czesław robił wszystko, żeby odkupić swoje grzechy. Starał się oddać to, co ukradł, pożyczył, wyżebrał, chociaż wiedział, że nie jest w stanie spłacić wszystkiego. Chciał dzielić się tym, co ma. Razem z Anią pomagali potrzebującym. Nie mieli dzieci - wspomagali kilkoro wychowanków domu dziecka, organizowali dla nich wakacje, brali je do siebie na weekendy i święta. Sponsorowali naukę dzieciom w Afryce.

„Wiem doskonale, że Bóg nasz wielki dzisiaj rozdaje talenty
Jeśli zapragniesz, to przy podziale nie będziesz też pominięty”*

Czesław odkrył w sobie talent do dawania świadectwa poprzez wiersze. Początkowo pisał tylko „do szuflady”, jednak czuł, że musi podzielić się swoim talentem. Po długich namowach zgodził się przeczytać parę wierszy na dniach skupienia w Ustroniu. Zostały przyjęte z entuzjazmem. Ich siła i głębia poruszyła niejedno serce. Dał się przekonać i zaniósł swoje wiersze do wydawcy. Kilka miesięcy później ukazał się tomik poezji pt. „Zmienione życie”. Jak sam mówił: „Moje wiersze opowiadają o bezgranicznej miłości Boga do człowieka, o możliwości wyjścia z nałogu i Bożym błogosławieństwie w codziennym życiu”*.

Wydawało się, że nic nie jest w stanie zmącić szczęścia. Kiedy Czesława zaczęła boleć noga, poszedł do lekarza, który skierował go do ośrodka na Grzawie. Tam stwierdzono, że ma torbiel, ale da się to wyleczyć i nie jest to nic groźnego. Okazało się, że diagnoza była błędna. Po kilku miesiącach stwierdzono u niego raka. Przez dwa lata walczył z nim i... wygrał.

„Radość moją chcę wyrażać, gdy Bóg wielkie czyni rzeczy,
Kiedy on ratuje ludzi i z najcięższych chorób leczy”*

Moja babcia Jadzia do końca wspominała: „Kiedy dowiedział się, że ja też choruję na raka, nie liczyły się dla niego pieniądze. Chciał mnie wysłać na leczenie na Węgry, do doktora Gersona”. Niestety, dla niej było już za późno...

„Gdy niczego nie rozumiesz, kiedy męczy cię choroba
Wiele może ci wyjaśnić w twojej biblii księga Joba”*

Po raz kolejny los z niego zadrwił. Po kilku miesiącach wykryto u niego zupełnie innego raka. Lekarze byli zdumieni, bo rzadko zdarza się, żeby u jednego człowieka wystąpiły różne nowotwory.

„Jestem tu, w klinicznej sali, serce Pana Boga chwali.
Jestem sam, a jednak czuję, że się mną ktoś opiekuje.
Jestem sam, nie ma nikogo, ale dobrze mi i błogo”*

Pomimo ciężkiej choroby nadal sławił imię Pana. W swoich wierszach pisał: „Daj mi siły, daj mi mocy, bym Goliata trafił z procy, Bym śmiertelny cios mu zadał, by już na mnie nie napadał”.*

Nigdy nie zwątpił w miłość Boga. Wierzył, że doświadczał go w ten sposób, by mógł dostąpić zbawienia.

„Znów mój Pan Bóg triumfuje, bo mnie kocha i miłuje”*

„Do domu wracam jak strudzony pielgrzym
a Ty z miłością przyjmij mnie z powrotem”**

Janek (brat) wspomina: „Jego ostatnie cztery dni wypełnione były cierpieniem. Kiedy po raz kolejny wzywaliśmy pogotowie, lekarze odmówili przyjazdu tłumacząc się tym, że nie są w stanie pomóc. Żadne leki nie działały. Każdy oddech sprawiał mu ból, a my cierpieliśmy razem z nim. Były momenty w których odzyskiwał świadomość. W tych krótkich chwilach mówił, by po nim nie płakać, bo on idzie teraz do lepszego miejsca. Idzie na spotkanie ze swoim Panem”.

„Dziś mówimy: „żegnaj bracie” Ty już jesteś w białej szacie
W szacie czystej, bo wypranej w Jezusowej krwi przelanej”

24 maja 2011 roku odszedł do wieczności.

Dlaczego zdecydowałam się napisać o Czesławie Staszku? Postanowiłam, że bohaterem reportażu będzie człowiek, który odrodził się jak feniks z popiołów. Człowiek, który może wyznaczać drogę do pokonania nałogu. Człowiek, którego znałam osobiście, o moim wujku. O wujku, który już w brzmieniu swojego imienia i nazwiska został symbolicznie powołany, by po wielu trudach życia, pokonać je i sławić wielkie sprawy. Dla niego to - Bóg, życie i poezja.

Powyższy tekst jest nie tylko o nim. Dla mnie jest to także historia o trudzie tworzenia reportażu o konkretnym człowieku. Kiedy zaczynałam zbierać materiał, byłam przekonana, że wszyscy, a przede wszystkim jego najbliżsi, będą się chcieli podzielić wspomnieniami o wujku. Jednak ku mojemu zaskoczeniu, zdarzało się, że spotykałam się z niechęcią rozmówcy. Jego siostrzeniec Marian powiedział: „To trudny temat - gdybyś chciała napisać tylko o jego życiu po wyjściu z alkoholizmu, byłoby lepiej. Ciężko mówić o tym, jaki był wcześniej - przecież to będą czytać obcy ludzie...”. Mimo wszystko szukałam dalej. Estera (siostrzenica cioci Ani) opowiadała: „Był wspaniałym człowiekiem - pełnym wiary i miłości do bliźniego. Pomagał chętnie, był życzliwy i bezinteresowny”. Prawie wszyscy podkreślali, jakim był dobrym człowiekiem... Ale trafiłam także na kogoś, kto miał inne zdanie i uświadomił mi, że osoba wujka wzbudzała też ogromne kontrowersje. Ale ze względu na jego świętą pamięć, zamilknę... Bardzo trudno jest pisać reportaż, którego bohaterem jest konkretny człowiek...
Karolina Nowok

* Wszystkie cytaty pochodzą z tomiku wierszy pt.: „Zmienione życie” Czesława Staszka
** Fragment pieśni pogrzebowej

------

Powyższy tekst zajął 2. miejsce w II Konkursie Dziennikarskim im. Agnieszki Wojtali, organizowanym przez "Gazetę Pszczyńską", portal pszczynska.pl, Urząd Miejski w Pszczynie oraz Starostwo Powiatowe w Pszczynie.

Tekst, który wygrał konkurs można przeczytać TUTAJ.

pako

T G+ F

Zobacz także

gorący temat
Anna Goc: dziennikarz powinien słuchać
Anna Goc: dziennikarz powinien słuchać
Promocja książki
Promocja książki "Bliskie historie - ludzie z pasją, miejsca z duszą" i spotkanie z Anną Goc
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
Uhonorowani przez Sybiraków
Uhonorowani przez Sybiraków
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska
Konkurs "Pierwsze zdjęcie na Instagramie"
Konkurs "Pierwsze zdjęcie na Instagramie"
Budżet powiatu na trudne czasy uchwalony
Budżet powiatu na trudne czasy uchwalony
12 wzruszających historii pszczyńskich Sybiraków spisanych w książce
12 wzruszających historii pszczyńskich Sybiraków spisanych w książce
W czwartek i piątek utrudnienia na ul. Bielskiej w Pszczynie
W czwartek i piątek utrudnienia na ul. Bielskiej w Pszczynie
Pszczyna pozyskała 4 mln zł na fotowoltaikę
Pszczyna pozyskała 4 mln zł na fotowoltaikę
Burmistrz spotkał się z ministrem klimatu
Burmistrz spotkał się z ministrem klimatu
Budżet przyjęty. Ponad 10 mln zł na goczałkowickie inwestycje
Budżet przyjęty. Ponad 10 mln zł na goczałkowickie inwestycje
Nowa sygnalizacja świetlna w Pawłowicach
Nowa sygnalizacja świetlna w Pawłowicach
3 mln zł dotacji na termomodernizację Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Pszczynie
3 mln zł dotacji na termomodernizację Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Pszczynie

Komentarze:

janek 2015-06-01 godz. 09:39
fajne
treść:
autor:

SQL: 18