Zamknięte! Teren prywatny!

PSZCZYNA

Choć sezon już się zaczął, pole golfowe pozostaje zamknięte. - Taka sytuacja nie zdarzyła się jeszcze chyba nigdzie na świecie – denerwują się fani golfa.

Unikatową w skali Europy lokalizację pszczyńskiego pola golfowego podkreślają zgodnie wszyscy. W tym roku nie ma się jednak czym chwalić, bo przypomina ono obraz nędzy i rozpaczy. Zaniedbane, nieskoszona trawa, dziurawe ogrodzenie, poprzewracane drzewa i informacja na stronie internetowej, że pole golfowe w sezonie 2010 będzie zamknięte – do odwołania. Do tego, że to teren prywatny i obowiązuje całkowity zakaz gry.
Oburza to miłośników golfa, którzy dawali upust swojej pasji właśnie w Pszczynie. Są wśród nich pszczyniacy, ale też bielszczanie, rybniczanie, katowiczanie i mieszkańcy wielu innych miast i miejscowości. Ponad 30 spotkało się w pszczyńskim ratuszu, by porozmawiać o tej kwestii z burmistrzem Pszczyny, Krystianem Szostakiem. Bo to właśnie gmina jest właścicielem terenu, na którym znajduje się dziewięciodołkowe pole golfowe, które od prawie 10 lat dzierżawi spółka Inter Welm z Bielska-Białej. Na ręce burmistrza złożyli pismo, w którym opisali aktualną sytuację pola golfowego.

Kilkuletnie zaniedbania?
Z pisma wynika, że golfiści od trzech lat obserwują degradację pola golfowego. Przejawia się ona zwłaszcza niesystematycznym koszeniem części pola, brakiem konserwacji rowów melioracyjnych, przepustów i innych urządzeń wodnych, co doprowadzało do częstych zalań pola. Zaniedbania sprawiły, że w ostatnich latach liczba graczy zmniejszyła się o ok. 50%.

Golfiści wystąpili do burmistrza o natychmiastowe podjęcie działań polegających na przywróceniu społeczności lokalnej i im samym możliwości korzystania z pola golfowego. - Nie akceptujemy i nie zgadzamy się, aby ogólnonarodowe mienie takie jak park pszczyński było prywatnym terenem i służyło bliżej nieokreślonym interesom wąskiej grupy ludzi dla podniesienia ich prestiżu – czytamy w piśmie skierowanym do burmistrza. Golfiści dodają też, że prace pielegnacyjno-konserwacyjne muszą być tu wykonywane na bieżąco i jeżeli w najbliższych dniach nie zostaną rozpoczęte, za dwa-trzy miesiące nakłady na przywrócenie stanu pola będą dziesięciokrotnie wyższe.

Oferują pomoc
Golfiści nie tylko się domagają, ale chcą wziąć sprawy w swoje ręce. Utworzyli Stowarzyszenie Pszczyński Klub Golfowy w Pszczynie - „GOLF PARK”. Chcą pomóc w przywróceniu pola do stanu spełniającego standardy. Przygotowali też ofertę poddzierżawy pola na okres 3 – 5 – 10 lat. Chcą umożliwić młodzieży poznanie tajników golfa, bo jak podkreślają, panuje mylne wyobrażenie, że golf to sport elitarny, a w rzeczywistości jest tańszy od uprawiania narciarstwa.

- Jesteśmy grupą osób bardzo zainteresowaną reaktywowaniem pola. Jeżeli są problemy finansowe, jesteśmy gotowi to wesprzeć – mówił Józef Gładki, prezes GOLF PARK w Pszczynie i dodał, że zdarzały się sytuacje żenujące, gdy trawa sięgała kostek, a manager informował, że nie dostał pieniędzy na paliwo do kosiarki.

- W całym świecie pola golfowe traktowane są jako miejsca rozrywki, ale i dobrego interesu. Rozpoczyna się sezon turystyczny, tysiące osób odwiedzających zagrodę i park będą widzieć ten obraz nędzy i rozpaczy. Pszczynę nie stać na to, żeby się tak kompromitować. Zwisająca siatka, kawałki desek... - to są fakty – mówi Maciej Kluss, miłośnik golfa.

- W Pszczynie około 100 osób uczyło się grać w golfa. Jesteśmy za graniem w golfa, a nie przeciwko Pilchom. Klub nie ma nadzoru, zarządu, komisji rewizyjnej. Mówienie, że Golf Club Pszczyna istnieje, jest fikcją. Tam jest kartoflisko, łąka, a przyjeżdżają grać nie tylko ludzie z Polski, ale i z Czech, Ukrainy, Francji – mówi Henryk Kowalczyk, wiceprezes GOLF PARK.

Nie poddzierżawią

Burmistrz Pszczyny przedstawił tę ofertę Wojciechowi Pilchowi, prezesowi Zarządu spółki „Inter-Welm”. Ten jednak poinformował Krystiana Szostaka w piśmie, że takiej możliwości nie przewiduje, a „po usunięciu szkód wynikłych z zalania pola golfowego oraz stosownym remoncie pole zostanie uruchomione”. Wojciech Pilch twierdzi też, że prowadzone są tu intensywne prace remontowo-konserwacyjne, „a stwierdzenie, iż pole przez ostatnie lata było zaniedbane nie tylko mija się z prawdą, ale jest dla nas obraźliwe”. Dalej w jego piśmie jest o tym, że wydzierżawiony od gminy 10 lat temu teren był mokradłami i porośnięty chaszczami i że nie wszyscy doceniają fakt, że z zaniedbanego terenu wybudowany został ładny obiekt sportowy. Pilch zapewnił też, że powiadomi burmistrza o planowanym terminie uruchomienia pola.

Burmistrz na pismo odpowiedział niezwłocznie. Nie zgodził się ze stwierdzeniem, że na polu golfowym prowadzone są intensywne prace remontowo-konserwacyjne. Podkreślił, że stan pola na koniec kwietnia, to m.in. w większości nieskoszone i nierówne tzw. odpały, brak wyraźnie oddzielonych torów gry, mocno zaniedbane greeny, od dawna nieczyszczone oczka wodne i rowy melioracyjne, a przejścia i mostki grożą zawaleniem, co świadczy o braku konserwacji przez lata. Krystian Szostak poprosił o przedstawienie harmonogramu i zakresu planowanych prac oraz podania przybliżonego terminu otwarcia pola.

Podczas sesji Rady Miejskiej jej wiceprzewodniczący Mirosław Kobiór zapytał co będzie, jeśli Pilchowie pola nie uruchomią? - Pozostanie jedynie droga wypowiedzenia umowy, ale to ostateczność. Celem podstawowym jest funkcjonowanie pola, ale jeżeli pozostanie ono zamknięte, jest to argument dający podstawy do wypowiedzenia umowy – stwierdził burmistrz. (źródło: Gazeta Pszczyńska, nr 8 i 9)

ram