Zapasy to nie tylko siła
20.10.2006, 15:43 |
Już jutro odbędzie się w Woli grand Prix w zapasach w stylu wolnym. Wśród sportowców z całej Polski zaprezentują się także gospodarze. Młodzi zapaśnicy GKS Piast Wola należą do faworytów imprezy.
Z trenerem zawodników z Woli, Pawłem Ciemierzem rozmawiamy na temat treningów i predyspozycji do uprawiania tej dyscypliny.
Jak wygląda trening zapaśników?
Jeśli chodzi o ogólną ramę treningu to nie rożni się od innych dyscyplin,. Jest rozgrzewka, część główna i zakończenie. Po rozgrzewce zawodnicy przypominają sobie chwyty z poprzednich zajęć, później uczą się nowych. Jest jednak różnica w trenowaniu zapasów w stylu wolnym a klasycznym. Najlżejszymi fizycznie, ale najcięższymi umysłowo są treningi techniczne. Do tych zajęć najciężej jest zagonić dzieci. Są takie też treningi, że zawodnicy schodzą z maty na czworakach. Jest taki stereotyp, że w zapasach liczy się tylko siła. Siła jest ważna, ale nie najważniejsza! Tak samo jak siła ważne jest także myślenie. W wieku dzieci najważniejsze są treningi szybkości, gibkości, techniki, a na końcu siły.
Podstawowym ćwiczeniem dla zapaśnika jest lina.
To jest uniwersalne ćwiczenie siłowe dla zapaśnika. W tym ćwiczeniu wyrabia się uścisk, czyli mięśnie przedramienia, klatki piersiowej, pleców, z wyjątkiem nóg. Można włączyć w to także brzuch, dlatego, że można pracować z poziomymi nogami. W tych grupach wiekowych robi się też pompki, brzuszki czy podciąganie na drążku.
Jakimi cechami powinien kandydat na dobrego zapaśnika?
Ja mniej więcej do 90% jestem w stanie ocenić, kto będzie dobrze walczyć czy nie po 2-3 treningach. Ja ich daję na matę i karzę im walczyć. Bez względu czy coś potrafią czy nie. I to od razu widać, czy zawodnik „czuje” przeciwnika. Ja to nazywam „czutką” zapaśnicza. No i oczywiście szybkość. W stylu wolnym jest to na prawdę ważne. Jeżeli ktoś jest bardzo wolny to musi to nadrabiać siłą i techniką, ale to już nie jest to samo. Często zdarza się, że treningi rozpoczynają dzieci, które już anatomicznie są bardzo silne A im dziecko ma więcej siły, tym trudniej wpoić im elementy techniki, bo tacy zawodnicy wszystko robią siłą, a on uważa, że to mu wystarcza. To się sprawdza w żakach, dzieciach, ale kiedy przychodzi się do kadetów taki zawodnik nie ma czym walczyć. On myślał, że zawsze złapie rywala i od razu go przewróci, a tak nie jest. Oczywiście zrobi się z niego zawodnika, który będzie w czołówce, ale nigdy nie będzie najlepszy. (fot. Infopres, Gazeta Pszczyńska)
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Radosław Jeleń
raj