Thriller na Zamenhofa!

El–Bud trzykrotnie w tym spotkaniu przegrywał dwoma bramkami, ale za każdym razem zdołał wyrównać.

Ale zacznijmy od początku. Piłkarze Wojciecha Bałucha wyszli na parkiet hali Powiatowego Ośrodka Sportu i Rekreacji, by zrehabilitować się za porażkę sprzed tygodnia. Jednak to oni stracili pierwsi bramkę. W ogóle pierwsze minuty meczu to wyraźna przewaga gości, która zdołali udokumentować bramką w drugiej minucie.
El–Bud wyrównał w 10. minucie, gdy po podaniu Tomasza Tomanka piłkę do siatki skierował Andrzej Żupa. Radość nie trwała długo, bo chwilę później Dąbrovia znów wyszła na prowadzenie. W pierwszej połowie obejrzeliśmy jeszcze sporo bramek. W 16. minucie gola strzelił Marcin Szczypior (po akcji Żupy i Tomanka). Niestety, El–Bud znów szybko stracił dwa gole. W tym z przedłużonego rzutu karnego podyktowanego za szósty faul pszczynian. W 18. minucie goście również przewinili po raz szósty, a nawet siódmy i ósmy. Z trzech rzutów karnych El–Bud wykorzystał dwa – do wyrównania doprowadzili Andrzej Żupa i Mateusz Żemła. Drugi z rzutów bitych przez Żupę wyłapał bramkarz gości.

Druga część gry również rozpoczęła się przewagą gości. Dwa razy słupek ratował El–Bud przed stratą bramki. Chwilę później Dąbrovia była już skuteczniejsza i po dwóch bramkach prowadziła 6:4. Jakby mało było emocji pszczynianie zdołali doprowadzić do wyrównania. Znów jednak w krótkim odstępie czasu stracili dwie bramki – w 33. i 34. minucie. Szybko jednak zdołali złapać kontakt – gola po podaniu Żemły zdobył Żupa, ale ostatnie minuty zapowiadały się bardzo nerwowo. Dosłownie na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry obie drużyny miały po pięć fauli na swoim koncie.

Pierwsi nerwowo nie wytrzymali goście. Na 13 sekund przed końcem przedłużony rzut karny na gola zamienił Żupa i kibice na trybunach wprost oszaleli z emocji. A to nie był koniec – na osiem sekund przed końcem ręką przypadkowo zagrał Tomanek i sędzia wskazał na dziesiąty metr. Przegrać w końcówce po rzucie karnym? To nie w stylu Artura Żurawieckiego! Młody bramkarz Sokoła Wola wspaniale wyczuł intencję strzelca i uratował drużynie remis. Doskonale zrehabilitował się za przynajmniej dwie bramki, które wcześniej mógł wybronić.

Kibice na stojąco podziękowali pszczyńskim piłkarzom za wspaniałe widowisko i grę do końca. A trzeba przyznać, że hala POSiR–u wypełniła się do ostatniego miejsca.

Kolejny mecz El–Bud rozegra w Gliwicach, gdzie zmierzy się z Tango w niedzielę, 19 października o 18:00. A za dwa tygodnie kolejny mecz w Pszczynie. 26 października pszczynianie o 19:00 podejmą Cekol Tychy.

El–Bud Pszczyna – Dąbrovia MCKiS Jaworzno 8:8 (4:4)
Bramki: 0:1 – Piotr Lichota (2.), 1:1 – Andrzej Żupa (10.), 1:2 – Mateusz Zdun (11.), 2:2 – Marcin Szczypior (16.), 2:3 – Marcin Sierczyński (17.), 2:4 – Andrzej Wściubiak (18. z karnego), 3:4 – Żupa (18. z karnego), 4:4 – Mateusz Żemła (18. z karnego), 4:5 – Sierczyński (21.), 4:6 – Lichota (24.), 5:6 – Tomasz Tomanek (27.), 6:6 – Łukasz Bałuch (30.), 6:7 – Lichota (33.), 6:8 – Zdun (34.), 7:8 – Żupa (34.), 8:8 – Żupa (39.)

Skład El–Budu: Artur Żurawiecki, Artur Ochodek – Mateusz Jędrysik, Tomasz Tomanek, Andrzej Żupa, Marcin Szczypior, Mateusz Żemła, Damian Moń, Łukasz Wróbel, Mateusz Kania, Łukasz Bałuch, Tomasz Kropidło

Mecz pod szatnią:
Wojciech Bałuch (trener El–Budu): Przy stanie 6:8 wierzyłem cały czas w swoich zawodników, że damy radę. Futsal to taka dyscyplina gdzie szybko się bramki traci, ale i szybko zdobywa. Cały czas się uczymy. To jest nasz pierwszy sezon w lidze. Myśleliśmy, ze poziom będzie trochę niższy, ale jest naprawdę wysoki. A nasze oczekiwania? Co się da ugrać to ugramy. No i chciałbym również podziękować kibicom, którzy wspierali nas dzisiaj. Dziękuję w imieniu swoim i zawodników za przybycie i wsparcie. Mam nadzieję, że podczas kolejnych meczów też nam pomożecie.

mpm