Strażnik bramki

18.11.2005, 14:48

Strażnik bramkimarek_franczuk

Marek Franczuk kojarzony jest głównie z GKS-em Katowice. W pierwszej połowie lat 90 był drugim bramkarzem drużyny. Okres ten należał do najlepszych w całej historii katowickiego klubu. Później Franczuk występował w zespołach niższych lig, a dziś reprezentuje LKS Miedźna. Od sześciu lat pracuje także w tyskiej Straży Miejskiej. Jest młodszym inspektorem. W pracy partnerem jego jest Arkadiusz Sobecki, także bramkarz, ale hokejowego mistrza Polski, czyli GKS-u Tychy.

Bronienie bramki w klubie z Miedźnej i praca w Straży Miejskiej to nie jedyne pana zajęcia..

Oprócz grania w Miedźnej trenuje bramkarzy w MOSM-ie Tychy i IV-ligowego GKS Tychy. Szkolę wszystkich bramkarzy w Tychach. Od tych najmłodszych, czyli rocznika 1998 do najstarszych.

Co jest łatwiejsze bycie strażnikiem miejskim czy strażnikiem bramki?

Ja całe życie spędziłem w bramce. Jestem do tego przyzwyczajony. Jest to moja druga miłość. Bez piłki nożnej nie mogę się obejść. Jestem z tym na bieżąco. To moja druga miłość. Straż miejska jest natomiast moją pracą zawodową. W tych trudnych czasach muszę coś robić, a jak wiadomo o pracę jest bardzo ciężko. Cieszę się, że mam stałą pracę, pensję. Jestem z tego zadowolony. Aktualnie jesteśmy mistrzem Polski straży miejskiej w piłce halowej. Za dwa tygodnie wybieramy się na turniej strażników miejskich do Warszawy o Puchar Prezydenta Miasta Stołecznego Warszawy.

Ile razy byliście mistrzem Polski strażników miejskich?

To było nasze pierwszy mistrzostwo. W finale wygraliśmy dosyć szczęśliwie ze Strażą Miejską z Warszawy. Chciałbym jednak zaznaczyć, że strażników miejskich w Warszawie jest 1500, a u nas razem z dziewczynami jest 36 osób. Mają z czego wybrać, ale to my wygraliśmy te mistrzostwa. Jesteśmy także aktualnymi wicemistrzami Polski z wszystkich sił mundurowych, gdzie jest bardzo ciężko wyjść z grupy, a co dopiero jakiś medal.

A wcześniejsze sukcesy?

Wcześniej trzy razy zdobyliśmy wicemistrzostwo straży miejskiej i dwukrotnie wicemistrzostwo służb mundurowych.

Z GKS-em Katowice też tylko były wicemistrzostwa.

Z GKS-em byłem dwukrotnie wicemistrzem Polski. Dwukrotnie też przyczyniłem się do zdobycia Pucharu Polski i dwa razy byłem brązowym medalistą mistrzostw Polski. Nie było tego upragnionego złota, który zdobyłem dopiero w wieku oldboja w Straży Miejskiej z czego bardzo się cieszę. To jedyne mistrzostwo w mojej, że tak powiem, karierze piłkarskiej.

Chce się panu jeszcze grać na dużych boiskach? Nie chciałby się pan skupić tylko na grze, powiedzmy w oldbojach?

W oldbojach gram w GKS-ie Tychy. Gram także w reprezentacji dziennikarzy. Jestem tam często zapraszany. Nie gram w bramce. Miejsce to zarezerwowane jest dla Jurka Dusika. Gram w obronie, pomocy, ataku. Zazwyczaj w ataku gram z Klaudiuszem Sevkoviciem czy z Jasiem Furtokiem. Do tej pory strzeliłem 3 bramki. Jak na bramkarza to jestem zadowolony. To dobry wynik.

W GKS-ie był pan pięć lat. Niestety, trafił pan na okres Janusza Jojki. Był pan tylko jego zmiennikiem.

W GKS-ie byłem od 1990 do 1995. Byłem drugim bramkarzem. Opuściłem tylko jeden mecz ligowy. Na wszystkich pozostałych ligowych, pucharowych zawsze byłem do dyspozycji trenerów. Na początku moim rywalem był Mirek Dreszer, mój kolega z Tychów. Bronił też kiedyś w GKS-ie Tychy. Później jakoś tak się poukładało, że Mirek musiał odejść. Wrócił do bramki Janusz. Rywalizacja z nim była dla mnie bardzo dobrą lekcją. Jojko był w tym okresie jednym z najlepszych bramkarzy w Polsce. Grał zresztą w reprezentacji Polski. Ja w lidze zaliczyłem kilka meczów, w pucharach także. Dzięki piłce, dzięki GKS-owi zwiedziłem świat. Za to dziękuje prezesowi, nieżyjącemu już, Marianowi Dziurowiczowi.

Najlepsze wyniki w europejskich pucharach GKS Katowice zanotował w 1994 roku. Do dziś wspomina się zwycięstwo nad Girondis Bordeaux.

Bardzo miło to wspominam. We francuskiej drużynie grali wtedy tacy piłkarze jak Zinedine Zidane, Christoph Dugarry, Bixente Lizarazu. Ci zawodnicy stali się później światowymi gwiazdami. Zresztą do tej pory grę w Realu Madryt ciągnie Zinedine Zidane. Kiedy graliśmy z Bayerem Leverkusen był tam Bernd Schuster, w FC Brugge Jan Ceulemans... Jest się z czego uczyć i wyciągać wnioski.

Zostawi pan w Miedźnej jakiegoś następcę w bramce?

Trudno powiedzieć. Jest tu młody chłopak. Nie chcę być jednak złośliwy, ale nie ma przed nim kariery. Jest za niski, nie chce trenować. Nie przychodzi na treningi.

A który zawodnik z Miedźnej może trafić do klubu wyższej ligi?

Jest Artur Honc. Jak tu przychodziłem rok temu za trenera Lubańskiego widziałem w tym chłopaku duże możliwości. Dużo biega. Potrafi piłkę rozegrać, uderzyć. Wydaje mi się, że jeśli będzie miał ambicje i chęci do trenowania, to może trafić gdzieś wyżej. Po sobie wiem, że jak nie ma chęci, nie ma się woli zmuszenia do treningu, to efektu nie będzie. Ja zawsze marzyłem o grze w pierwszej lidze. Dostałem się do niej dzięki swojej ambicji, woli walki, bez niczyjego poparcia.

Ostatnio dwa pana byłe kluby, GKS Katowice i GKS Tychy spotkały się w IV lidze. Komu pan kibicował?

Powiem szczerze, że miałem rozdarte serce, Bliżej teraz jestem GKS-u Tychy. Jestem także w sztabie szkoleniowym. Spędziłem tu kupę lat. Myślę, że w IV lidze bezapelacyjnie najlepszą drużyną jest jednak GKS Katowice.

Dziękuje za rozmowę.

Rozmawiał: Radosław Jeleń

Infopres

T G+ F

Zobacz także

Strażnik radzi
Strażnik radzi
I znowu bramki na Bielskiej...
I znowu bramki na Bielskiej...
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
Uhonorowani przez Sybiraków
Uhonorowani przez Sybiraków
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska

Komentarze:

treść:
autor:

SQL: 18