Ostatnia deska ratunku dla Kamojówki

Czy urzędnicza bezduszność doprowadzi do upadku Muzeum Regionalnego „Kamojówka"?

Szenderowie z Suszca to pasjonaci. W „Kamojówce" pielęgnują i utrwalają historię, zwyczaje i tradycje ziemi pszczyńskiej. Założonym przez nich muzeum szczycą się gmina Suszec i powiat pszczyński.

W 2009 i 2010 r. „Kamojówka" wraz z Muzeum Poważa w Żylinie realizowały wspólny projekt dotyczący rekonstrukcji elementów architektury obu ziem. Słowacy remontowali drewniany dom z charakterystycznymi malowidłami w miejscowości Čičmany, natomiast w Suszcu zrekonstruowano model ośmiokątnej XIX-wiecznej stodoły pszczyńskiej. Projekt był współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Programu Współpracy Transgranicznej Rzeczpospolita Polska-Republika Słowacka 2007-2013 Euroregion Beskidy. Projekt zakończono, uroczyście otwarto historyczną stodołę i ... zaczęły się problemy.

- Podczas kontroli powykonawczej realizowanej przez Śląski Urząd Wojewódzki w Katowicach (instytucja odpowiedzialna za Program Współpracy Transgranicznej Rzeczpospolita Polska-Republika Słowacka 2007-2013 - wyj. red.) stwierdzono, że budynek stodoły nie spełnia norm budowlanych. Tymczasem stodoła powstała jako model historycznego obiektu, a nie jako stricte budynek. Do tego sama w sobie nie musiała być rezultatem i celem realizowanego przez nas projektu. Były nim nawiązanie kontaktów z partnerami ze Słowacji, wystawa oraz prowadzone w muzeum warsztaty. Stodoła tak naprawdę zaraz po zakończeniu projektu mogła zostać rozebrana i nie byłoby problemu! - mówi Waldemar Szendera, założyciel Fundacji Kamojowa – Muzeum Regionalnego „Kamojówka" w Suszcu. Zwraca też uwagę, że odmówiono mu prawa do obrony. - Zapytałem kontrolera, gdzie się mogę odwołać od jego decyzji. Usłyszałem, że nigdzie! Nie pozwolono nam naprawić błędu, jeśli taki rzeczywiście popełniliśmy - dodaje.

Fundacja musi zwrócić Euroregionowi Beskidy 12,5 tys. euro plus odsetki, które rosną od pięciu lat. Wstrzymano też wypłatę dwóch ostatnich transz dofinansowania do projektu. Waldemar Szendera zwracał się o pomoc do władz gminy Suszec, ale usłyszał, że gmina nie ma możliwości prawnych udzielenia pomocy fundacji.

Co ważne, fundacja nie uchylała się od naprawienia uchybienia - zapłaciła naliczony przez Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego mandat karny w wysokości 100 zł. Rola PINB-udu w tym postępowaniu ograniczyła się do zalegalizowania na wniosek Waldemara Szendery wprowadzonych zmian.

Niedawno sprawą zainteresował się senator Czesław Ryszka. Prośbę o pomoc i rozważenie ewentualnego umorzenia, czy zmiany nałożonej kary skierował do ministra kultury i dziedzictwa narodowego, Piotr Glińskiego. „Zarówno podczas składania wniosku, jak i podczas całego okresu realizacji projektu, kontrolowanego co kwartał, nie wymagano pozwolenia budowlanego, ani nie kontrolowano dziennika budowy. Biuro koordynujące Euroregionu Beskidy w Bielsku-Białej stało na stanowisku, że w tego rodzaju projektach kontrola procesu budowlanego nie jest wymagana. Niestety były to ustalenia tylko ustne, niepotwierdzone na piśmie. Pomimo wyjaśnień zarzuty zostały podtrzymane i zażądano od fundacji zwrotu sporej części dofinansowania wraz z odsetkami liczonymi nawet od roku 2010" - czytamy w oświadczeniu przesłanym do ministra Glińskiego.

- Fundacja nie może się podnieść z kolan. To ostatnia deska ratunku, żeby uratować muzeum, które służy społeczności lokalnej. Cały czas odbywają się tutaj imprezy, warsztaty, a sama stodoła jest tematem prac magisterskich - podkreśla Waldemar Szendera. Czy urzędnicy się zreflektują i pomogą „Kamojówce"?

jack