Wójt Miedźnej: pokazałem, że pewne rzeczy można robić inaczej

Po 20 latach nastąpiła zmiana na stanowisku wójta gminy Miedźna. 23 listopada Jan Słoninka złożył ślubowanie i objął urząd. Nowy wójt mówi nam o swoich planach oraz zmianach personalnych w gminie.

Wynik wyborów był dla Pana zaskoczeniem?

W pewnym sensie. Nie było tak, że wiedziałem, że wygram. Nigdy do końca nie można przewidzieć tego, jaką decyzję podejmą mieszkańcy. Zawsze śmieję się, że wójt, burmistrz czy prezydent to jedyny „zawód”, gdzie pracownicy, czyli mieszkańcy mogą sobie zmienić pracodawcę co kilka lat bez żadnego problemu. Liczyłem się z tym, że mogę przegrać. Myślę, że wygrałem dzięki swojej determinacji i pokazywaniem, że pewne rzeczy można robić inaczej, że jestem dla ludzi.

Nasza działalność tak naprawdę zaczęła się od walki z wariantem A drogi S1, który miał przeciąć gminę na pół i spowodować sporo wyburzeń. Wtedy założyliśmy stowarzyszenie i jako mieszkańcy wykonaliśmy ogrom pracy, protestowaliśmy, by pokazać, że z tym wariantem się nie zgadzamy. Udało się, ale to była praca zespołowa. Podobnie jest w samorządzie – to też jest praca zespołowa.

Pierwszy raz kandydował Pan na wójta gminy cztery lata temu, wtedy zajął Pan II miejsce. Teraz wygrał Pan obie tury. Skąd pomysł, żeby ubiegać się o to stanowisko?

Motorem było to, że widziałem, że nasza gmina nieco odstaje od powiatu bieruńsko-lędzińskiego, w którym pracowałem. Odstaje od miejscowości, które poszły bardziej do przodu. To była taki wewnętrzny bunt, dlaczego muszę mieć u siebie tak, a tam może być inaczej? Nie mogłem pogodzić się z tym, że brakuje zwykłych, prostych rzeczy, które można łatwo wprowadzić, a które dają dużo dobrego – chodzi np. o ekipę, która sprzątałaby miejscowości. Widziałem też małe zaangażowanie w pozyskiwaniu środków zewnętrznych.

Cały wywiad z Janem Słoninką można przeczytać w aktualnym numerze "Gazety Pszczyńskiej" (nr 22/2018)

pako