Nie straszne nam komary
24.11.2005, 18:42 |
Wybite do skrzydełka
Wbrew tytułowi, może nie do skrzydełka, ale w 70 – 80 procentach. Jak zaświadcza Krzysztof Wieczorek z firmy „Robak”, komary, o których mowa, nie będą już w przyszłym roku bardzo uciążliwe.
Dorosłe osobniki komarów mogą złożyć około 1200 jaj, z których wylęgają się larwy, a następnie powstają dorosłe komary. Przeciwdziała temu środek o nazwie „Simulin”, który w ciągu od dwóch do trzech tygodni może zniszczyć larwy. Zdaniem Krzysztofa Wieczorka, środek ten jest szkodliwy tylko dla komarów i ich larw. Człowiekowi mógłby zaszkodzić, gdyby wypił kilkanaście litrów... Jak twierdzi Kryzsztof Wieczorek, „Simulin” jest również bezpieczny dla różnych gatunków owadów, np. pszczół.
Krzysztof Wieczorek od kilku lat zajmuje się spryskiwaniem cieków wodnych na terenie Żabiego Kraju i innych miejscowości u podnóża Beskidów, np. Chybia, Czechowic-Dziedzic i Goczałkowic-Zdroju. Uciążliwość spowodowana przez komary zaczęła się zmniejszać.
Odkomarzanie zaczyna się w maju, gdy w wodach pojawiają się larwy komarów. Wówczas robi się tzw. wylewkę. Od maja do września natomiast trwa spryskiwanie terenów wokół potoków i zbiorników wodnych. Zdaniem Krzysztofa Wieczorka, w ten sposób można zniszczyć 70 do 70 procent populacji na danym terenie. Cykliczne, coroczne akcje mogą jeszcze podnieść skuteczność odkomarzania.
Co prawda niektórzy radni gminy Goczałkowice-Zdrój podczas jednej z ostatnich sesji twierdzili, iż – mimo wszystko komary nadal tną, to jednak w sumie zgodzili się, iż coraz mniej. Dlatego Krzysztof Wieczorek ze swymi pracownikami mógł raz jeszcze we wrześniu spryskać m. in. okolice strumyka obok Małego Maćka.
(pis)
Infopres