Nie ma plagi
04.07.2008, 14:06 |
Powiat
Dotarły do nas informacje, że żmije coraz śmielej i coraz częściej podchodzą do ludzi.
- O problemie nie słyszałem. Nawet sam w tym roku żadnej nie widziałem – mówi Jacek Rozmus, leśniczy w Woli. - Zresztą nie muszą wychodzić z lasu, ale i z pól – dodaje. Tego typu sygnały nie dotarły też do Nadleśnictwa Kobiór. - To najnormalniejsze w świecie zjawisko, że żmije wychodzą, żeby wygrzewać się na słońcu – uspokaja nadleśniczy Piotr Tetla. Do przewodniczącego osiedla położonego obok lasu i pól - Wola II - , Krzysztofa Laszczaka, nie zgłaszał się w tej sprawie żaden mieszkaniec.
Mieszkańcy Gilowic i Frydka, którzy mieszkają w sąsiedztwie lasu i pól, też potwierdzają, że więcej przypadków spotkania ze żmiją było w zeszłym roku. Teraz jest spokojnie. Nikt też z ukąszeniem nie wylądował w ostatnim czasie w izbie przyjęć pszczyńskiego pogotowia. - Ilość ukąszeń nasila się właśnie w takich dniach jak ubiegłe, kiedy jest bardzo gorąco. Ale wtedy nie było żadnych zgłoszeń – mówi lek. med. Czesław Warlewski.
Nie musimy się więc mobilizować do walki ze żmijami. Ale na wypadek „spotkania” o kilku rzeczach warto pamiętać. - Każde zwierzę ucieka przed człowiekiem, chyba że czuje się atakowane. Dlatego do każdego zwierzęcia trzeba podchodzić z szacunkiem, wykazać się racjonalnym zachowaniem – radzi nadleśniczy Tetla. - Jeżeli już dojdzie do ukąszenia, trzeba natychmiast wezwać pogotowie. Najlepiej do dwóch godzin, żeby móc jak najszybciej podać surowicę jadu żmii. W żadnym wypadku nie wolno rany nacinać czy wysysać jadu – przestrzega Warlewski. I zachować spokój, schodząc żmii z drogi. I w żadnym razie nie atakować i nie zabijać. Żmija zygzakowata podlega bowiem ochronie.
agw