KWK Krupiński: prokuratura w Pszczynie wszczęła śledztwo

10.05.2011, 13:58

Suszec/Pszczyna

Prokuratura w Pszczynie wszczęła śledztwo w sprawie wypadku w kopalni Krupiński” w Suszcu. Sprawa jest wyjaśniana m.in. pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci pracowników i naruszenia zasad bhp.


W postępowaniu zostaną zbadane zarówno okoliczności samego wypadku, jak i przebieg akcji ratownicze - powiedział szef pszczyńskiej prokuratury Bogusław Rolka. Po wypadku śledczy od razu pojawili się na miejscu i przeprowadzili oględziny ciał wywiezionych na powierzchnię. Sekcja zwłok górnika i ratownika zostanie przeprowadzona prawdopodobnie we wtorek.

W czwartek wieczorem w kopalni Krupiński” w Suszcu 820 m pod ziemią doszło do zapalenia metanu. Zginęły dwie osoby. 11 poszkodowanych górników trafiło do szpitali. Jeden ratownik nadal jest poszukiwany.

Na potrzeby śledztwa i dochodzenia nadzoru górniczego zabezpieczono kopalniane dokumenty, dotyczące m.in. pomiarów stężeń gazów. Wkrótce mają się też rozpocząć przesłuchania świadków.


Prokuratorzy będą rozmawiać nie tylko z górnikami, którzy w dniu wypadku znaleźli się w zagrożonym rejonie kopalni i ratownikami, ale też z wszystkimi osobami, które mogą mieć wiedzę na temat stanu bezpieczeństwa w zakładzie.

Prokurator przypomniał również, że niezależnie od prokuratorskiego śledztwa okoliczności wypadku bada też komisja powołana przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego.

Na razie nie ma mowy o przeprowadzeniu w miejscu wypadku wizji lokalnej - trwa tam pożar. Kiedy poszukiwany ratownik zostanie odnaleziony i przetransportowany na powierzchnię, zagrożony rejon zostanie prawdopodobnie otamowany, aby odciąć dopływ powietrza i ugasić pożar.

(www.rmf24.pl)
___________________________________________________________________________

Sobota, 07 Maja 2011, 09:29

Akcja trwa, nadal nie znaleziono drugiego ratownika

W dalszym ciągu nie udało się dotrzeć do ratownika górniczego zaginionego pod ziemią w kopalni Krupiński”; trwa akcja ratownicza - poinformowała rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW), do której należy kopalnia.

W czwartek wieczorem w kopalni doszło do zapalenia metanu. Zginął jeden górnik i jeden z ratowników, którzy pospieszyli z pomocą. 11 poszkodowanych trafiło do szpitali.

W czwartek wieczorem w kopalni doszło do zapalenia metanu. Zginął jeden górnik i jeden z ratowników, którzy pospieszyli z pomocą. 11 poszkodowanych trafiło do szpitali.


KWK Krupiń­ski w Suszcu
W piątek przed południem, po 15 godzinach akcji ratownicy dotarli do czterech uwięzionych pod ziemią górników. Jeden z nich zmarł. Jego zgon stwierdzono po przeniesieniu go do podziemnej bazy ratowniczej. Niedługo potem ratownikom udało się zlokalizować jednego z dwóch ratowników, którzy w nocy zaginęli w trakcie akcji - mężczyzna nie żył.

Wciąż trwają poszukiwania drugiego ratownika. Nie wiadomo, gdzie dokładnie jest i czy żyje. Z nieoficjalnych informacji wynika, że dwaj zaginieni ratownicy, spięci liną z pozostałymi, w czasie penetracji chodnika odczepili linę i odłączyli się od nich, chcąc pomóc jednemu z poszkodowanych, który upadł. Potem stracono z nimi kontakt.

Wyrobisko, gdzie powinien się znajdować ratownik jest penetrowane krok po kroku. Od początku było to bardzo trudne ze względu na panujące warunki - ciemność, silne zadymienie oraz wysoką temperaturę.

Jak powiedziała PAP rzeczniczka JSW, Katarzyna Jabłońska-Bajer, ratownicy przeszukali już pochylnię, czyli korytarz łączący chodniki na dwóch poziomach kopalni, ostatnio wrócili do przeszukiwania chodnika nadścianowego.

”Wchodzą w niego coraz dalej, oczywiście po uprzednim obniżeniu temperatury, po dołożeniu kolejnych metrów lutniociągu (przewodu, którym płynie powietrze-PAP)” - powiedziała Jabłońska-Bajer. Według jej informacji, ratownicy przeszukali dotychczas 170 m chodnika nadścianowego, który ma około kilometra. Innych poszkodowanych znaleziono w tym samym wyrobisku, ale ponad 100 m wcześniej.

Czterej górnicy, którzy byli uwięzieni przez ok. 15 godzin, przebywali w pobliżu lutniociągu. Dzięki temu mogli przetrwać w ogarniętym pożarem wyrobisku. W nocy z czwartku na piątek - było ich tam wówczas pięciu - udało się nawiązać z nimi kontakt. Gdy jeden z nich zdołał z ratownikami opuścić to miejsce, warunki pogorszyły się - czterej górnicy pozostali w chodniku. W piątek rano stracono z nimi kontakt, później jednak udało się potwierdzić, że żyją i nadal są w tym samym miejscu. Przed godz. 11 ratownikom udało się do nich dotrzeć. Trzej są w szpitalu, czwarty zmarł.

źródło: PAP, onet.pl
_____________________________

W piątek przed południem, po 15 godzinach akcji ratownicy dotarli do czterech uwięzionych pod ziemią górników. Jeden z nich zmarł. Jego zgon stwierdzono po przeniesieniu go do podziemnej bazy ratowniczej. Niedługo potem ratownikom udało się zlokalizować jednego z dwóch ratowników, którzy w nocy zaginęli w trakcie akcji - mężczyzna nie żył.

Wciąż trwają poszukiwania drugiego ratownika. Nie wiadomo, gdzie dokładnie jest i czy żyje. Z nieoficjalnych informacji wynika, że dwaj zaginieni ratownicy, spięci liną z pozostałymi, w czasie penetracji chodnika odczepili linę i odłączyli się od nich, chcąc pomóc jednemu z poszkodowanych, który upadł. Potem stracono z nimi kontakt.

Wyrobisko, gdzie powinien się znajdować ratownik jest penetrowane krok po kroku. Od początku było to bardzo trudne ze względu na panujące warunki - ciemność, silne zadymienie oraz wysoką temperaturę.

Jak powiedziała PAP rzeczniczka JSW, Katarzyna Jabłońska-Bajer, ratownicy przeszukali już pochylnię, czyli korytarz łączący chodniki na dwóch poziomach kopalni, ostatnio wrócili do przeszukiwania chodnika nadścianowego.

Wchodzą w niego coraz dalej, oczywiście po uprzednim obniżeniu temperatury, po dołożeniu kolejnych metrów lutniociągu (przewodu, którym płynie powietrze-PAP)” - powiedziała Jabłońska-Bajer. Według jej informacji, ratownicy przeszukali dotychczas 170 m chodnika nadścianowego, który ma około kilometra. Innych poszkodowanych znaleziono w tym samym wyrobisku, ale ponad 100 m wcześniej.

Czterej górnicy, którzy byli uwięzieni przez ok. 15 godzin, przebywali w pobliżu lutniociągu. Dzięki temu mogli przetrwać w ogarniętym pożarem wyrobisku. W nocy z czwartku na piątek - było ich tam wówczas pięciu - udało się nawiązać z nimi kontakt. Gdy jeden z nich zdołał z ratownikami opuścić to miejsce, warunki pogorszyły się - czterej górnicy pozostali w chodniku. W piątek rano stracono z nimi kontakt, później jednak udało się potwierdzić, że żyją i nadal są w tym samym miejscu. Przed godz. 11 ratownikom udało się do nich dotrzeć. Trzej są w szpitalu, czwarty zmarł.

źródło: PAP, onet.pl

_____________________________________________________

piątek, 6 maja 2011, 15:26
Ekipom ratowniczym udało się dotrzeć do dwóch ratowników, którzy w nocy zaginęli w kopalni Krupiński” w Suszcu - informuje Jastrzębska Spółka Węglowa. Jeden z mężczyzn nie żyje. Na razie nie wiadomo, co z drugim ratownikiem.


Ciało jednego z mężczyzn odnaleziono w wyrobisku 820 m pod ziemią. 36-latek, został już wywieziony na powierzchnię, gdzie lekarz stwierdził zgon. Drugi ratownik również został odnaleziony. Koledzy transportują go w tej chwili z zagrożonego rejonu. Nie wiadomo w jakim jest stanie.

Obaj ratownicy zaginęli w czasie wczorajszej akcji. Zjechali pod ziemię do górników uwięzionych po zapłonie metanu. Kontakt z ratownikami urwał się nad ranem, kiedy wracali do punktu ratowniczego. Nie wiadomo, dlaczego odłączyli się od grupy.

Do wypadku w kopalni w Suszcu doszło w czwartek wieczorem. W pobliżu miejsca zapalenia się metanu były 32 osoby. Jednego górnika nie udało się uratować. W wypadku poparzonych zostało 12 mężczyzn. Większość została przetransportowana na powierzchnię krótko po wypadku.

(RMF)

_____________________________________________________________________________
Piątek, 06 Maja 2011, 14:19

Nie żyje jeden z górników

Nie żyje ostatni z czterech górników z kopalni Krupiński” w Suszcu, do których dotarli dziś ratownicy - poinformował wiceprezes WUG Wojciech Magiera. Wcześniej ratownicy wydostali na powierzchnię trzech mężczyzn. Są już w szpitalu w Siemianowicach. Wciąż nie ma kontaktu z dwoma ratownikami, którzy zaginęli w trakcie akcji ratowniczej.

Kontakt z ratownikami urwał się nad ranem, kiedy wracali do punktu ratowniczego z miejsca, w którym znajdowali się 4 górnicy. Na razie nie wiadomo, dlaczego ta dwójka odłączyła się od pozostałych ratowników. Pod ziemię sprowadzano kamerę termowizyjną, która ma być pomocna w warunkach niedostatecznej widoczności.

Do wypadku doszło wczoraj przed godziną 20 na poziomie 820 metrów. W pobliżu miejsca zapalenia się metanu były 32 osoby. Poparzonych zostało 12 górników. Siedmiu przetransportowano na powierzchnię krótko po wypadku, a jeszcze jednego kilka godzin później.

Ostatniego górnika udało się wyprowadzić z chodnika, w którym - wraz z innymi czterema pracownikami - przebywał cztery godziny po wypadku. Szybko pogarszające się warunki związane m.in. z podziemnym pożarem uniemożliwiły wydobycie pozostałych pracowników. Nad ranem za zaginionych uznano też dwóch ratowników, którzy pracowali, by umożliwić dojście do odciętych w wyrobisku górników. (RMF FM/PAP)
______________________________________________________________________

Piątek, 06 Maja 2011, 10:58

Ratownicy dotarli do czterech górników

TVN24 podaje, że na powierzchni jest już trzech z czterech górników, z którymi udało się wcześniej nawiązać kontakt głosowy. Czwarta osoba jest transportowana na powierzchnię. Ciągle nie wiadomo co się dzieje z zaginionymi dwoma ratownikami.

Przed godziną 10. przekazano, że ponownie nawiązano słowny kontakt z uwięzionymi. Godzinę później poinformowano, że do czterech górników dotarli ratownicy. Dwóch uczestniczących w akcji ratowników wciąż jest zaginionych. - Akcja ratunkowa będzie trwała do czasu, aż wszyscy uwięzieni zostaną uwolnieni - podkreśla Jarosław Zagórowski, prezes JSW. A ta nie jest łatwa. Poza wysoką temperaturą, w kopalni są bardzo gęste dymy i prawie nic nie widać”. - Warunki panujące na dole są skrajnie nieprzyjazne. Panuje tam bardzo wysoka temperatura - ok. 45 stopni - powiedziała z kolei rzeczniczka JSW Katarzyna Jabłońska-Bajer. (TVN24)
-----------------------------------------------------------------------------


Jak podaje RMF24.pl jeszcze co najmniej kilka godzin może potrwać tłoczenie świeżego powietrza do zagrożonego rejonu w kopalni Krupiński” w Suszcu koło Pszczyny. W zagrożonym rejonie - prawie kilometr pod ziemią - jest sześciu górników, w tym dwóch ratowników. Jak poinformował prezes JSW, do której należy kopalnia, udało się nawiązać kontakt głosowy z nimi. Na razie nie wiadomo w jakim są stanie.

___________________________________________________

Piątek, 06 Maja 2011, 07:42

Trwa akcja ratunkowa w kopalni Krupiński w Suszcu pod Pszczyną. Utracono kontakt z dwoma ratownikami. Zaginionych jest także czterech górników. - Przy akcji ratunkowej pracują cztery zastępy ratowników. Wyższy Urząd Górniczy nie wyklucza żadnej z przyczyn tej tragedii. Zapewne zostanie powołana komisja, która zbada przyczyny wypadku - powiedział na antenie Polsat News Przemysław Białkowski - jeden z dziennikarzy stacji.

W czwartek wieczorem doszło tam do zapalenia się metanu. Poparzonych zostało 12 górników, 4 z nich dotąd nie udało się ewakuować. Jak poinformowała rzeczniczka JSW Katarzyna Jabłońska-Bajer, nad ranem za zaginionych uznano dwóch ratowników pracujących w zagrożonym rejonie.

Na antenie TVN 24 wiceprezes Wyższego Urzędu Górniczego Wojciech Magiera potwierdził dziś, że w kopalni, oprócz zapłonu, doszło także do wybuchu metanu.

Do zapalenia się metanu doszło przed godziną 20. na poziomie 820 metrów. W pobliżu były łącznie 32 osoby. 20 pracowników wyjechało po zdarzeniu na powierzchnię bez poważniejszych obrażeń. Siedmiu kolejnych rozwieziono krótko po wypadku do szpitali - czterech do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, pozostałych do pobliskich szpitali w Pszczynie i Jastrzębiu Zdroju.

Przebieg akcji ratowniczej

Do ostatnich pięciu rannych górników ratownicy zdołali dotrzeć ponad cztery godziny po zdarzeniu. W nocy trwały starania, by przetransportować ich na powierzchnię i do szpitali. Przed godziną trzecią do siemianowickiej oparzeniówki przewieziono jednego górnika z tej grupy, pozostałych - wobec trwającego pod ziemią pożaru - nie udawało się wydostać z zagrożonego rejonu.

Wiadomo, że górnicy ci mają dostęp do tzw. lutniociągu, czyli przewodu wentylacyjnego, którym dociera do nich świeże powietrze. Choć jest z nimi kontakt, miejsce, w którym się znajdują, jest odcięte przez pożar. W nocy próbowało przedostać się do nich dwóch ratowników, jednak nie doszli do celu, a kontakt z nimi się zerwał. Wobec pogarszających się warunków: m.in. narastającego pożaru i wysokiego stężenia tlenków, pozostałych ratowników trzeba było wycofać. Na razie nie wiadomo, co się stało z zaginionymi.

W akcji ratunkowej uczestniczy zmieniając się dziesięć zastępów ratowników - sześć zastępów kopalnianych, dwa z Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego w Wodzisławiu Śląskim i dwa z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.

Do kopalni po wypadku przyjechali przedstawiciele właściciela i dyrekcji zakładu, a także Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku. Po zakończeniu akcji ratunkowej specjaliści będą wyjaśniać m.in., dlaczego niebezpieczna ilość metanu zgromadziła się w jednym miejscu – czy powodem był nagły wypływ, czy też np. niewystarczająca wentylacja. Będą również badać przyczynę zapłonu gazu.

Wcześniejsze wypadki w kopalniach

Przedstawiciele nadzoru górniczego ocenili wstępnie, że w Krupińskim” nie doszło do wybuchu (metan wybucha w stężeniach od 5 do 15 proc.), a do lokalnego zapalenia się metanu. Do ostatniego zapłonu tego gazu, w którym nie zostali poszkodowani górnicy, doszło w połowie marca w katowickiej kopalni Staszic”. Ostatnia spowodowana wybuchem metanu katastrofa górnicza miała miejsce 18 września 2009 r. w ruchu Śląsk” kopalni Wujek”. W dniu wypadku zginęło tam 12 górników, ośmiu kolejnych zmarło w następnych dniach w szpitalach.

Metan to bezbarwny i bezwonny gaz towarzyszący złożom węgla. Im głębiej, tym jest go więcej. Około połowa złóż zaliczana jest do dwóch najwyższych kategorii zagrożenia. Tylko w kilku kopalniach nie ma tego gazu.

Szacuje się, że z pokładów metanowych pochodzi 80 proc. wydobywanego w Polsce węgla. Rocznie we wszystkich polskich kopalniach wydziela się blisko 900 mln m sześc. metanu, czyli średnio ponad 1,6 tys. m sześc. na minutę. Z tego mniej niż jedna trzecia trafia do instalacji odmetanowania. Większość metanu z kopalń trafia do atmosfery drogą wentylacyjną, szkodząc klimatowi - potencjał cieplarniany metanu jest 21-krotnie większy niż dwutlenku węgla. Obecnie efektywność wykorzystania ujmowanego metanu przekracza 50 proc.

Według danych Wyższego Urzędu Górniczego, od początku roku do końca marca w całym polskim górnictwie doszło do 722 do rozmaitych wypadków, z czego 563 w kopalniach węgla kamiennego. Do 5 maja zginęło 14 górników, w tym dziesięciu z kopalń węgla kamiennego. Ciężkie obrażenia odniosło 6 górników, w tym 4 w kopalniach węgla kamiennego.

źródła: tvn24.pl, Polsat News, PAP, onet.pl

jack

T G+ F

Zobacz także

Co powstanie na terenie KWK „Krupiński”?
Co powstanie na terenie KWK „Krupiński”?
Tragiczna śmierć pielęgniarek- prokuratura umorzyła śledztwo
Tragiczna śmierć pielęgniarek- prokuratura umorzyła śledztwo
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
Uhonorowani przez Sybiraków
Uhonorowani przez Sybiraków
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska

Komentarze:

treść:
autor:

SQL: 18