Wiktoria Urbaniec razem z mamą i babcią

Kochana córeczko!

Powiat16.07.2017, 13:03

Ta praca Wiktorii Urbaniec otrzymała wyróżnienie w IV Konkursie Dziennikarskim im. Agnieszki Wojtali.

Kryry, 10.02.2053 r.

Każdy ma swoje tradycje. Niektóre dopiero kiełkują, a inne trwają już od wielu lat i są pielęgnowane przez każde pokolenie. Tak właśnie jest w naszym przypadku, począwszy od prababci, a skończywszy na mojej mamie. Właśnie w tym liście chciałabym wypełnić moją „część zadania” - przedłużyć nasz rodzinny zwyczaj.

Początki historii naszej rodziny sięgają lat 50., początku XX wieku. Wtedy we wiosce ważnym zawodem zaraz po rolniku był kołodziej. Mój prapradziadek Karol Pojda był nim i miał dosyć duży warsztat w Kryrach. Praca ta polegała na robieniu różnego rodzaju drewnianych wozów (furmanek, bryczek) oraz przedmiotów przydatnych w codziennym życiu (taborety, miski). W tym samym czasie we wsi działał także kowal - Józef Ziebura. Oprócz podków wyrabiał on również narzędzia rolnicze. Moja babcia pamięta, że jej tata po skończonej pracy wybierał się z kolegami pograć w karty. Siadali na drewnianych klockach, a jako stół służył im ścięty pień drzewa. Jej mama natomiast „darła” pierze na poduszki lub pościel. Listonosze jeździli po wiosce na rowerze z wielką torbą.

Świat bardzo szybko się zmienia, ludzie też, nie zawsze wychodzi im to na dobre. Najważniejsze, aby w dzisiejszych czasach nie zapominać o przeszłości. Twoją, jak również moją są Kryry – mała wioska, w której obie dorastałyśmy, uczyłyśmy się jak żyć, upadać i znowu się podnosić. To właśnie tam zaczęłyśmy pisać naszą historię. Dlatego też pragnę Ci opowiedzieć, jak zapamiętałam to niesamowite miejsce, gdy byłam mała. Podobny list dostałam od swojej mamy, ona zaś od babci. Dzięki temu wiemy naprawdę wiele o przeszłości. Nie tylko swojej, ale co najważniejsze, naszych przodków. Przeczytaj uważnie o części swojego życia, która zawsze nią będzie, niezależnie gdzie się udasz.

Kiedy moja mama była dzieckiem, Kryry wyglądały całkiem inaczej niż za moich czasów. Stało zaledwie kilkadziesiąt domów, a większość powierzchni zajmowały łąki i pola. Wtedy każda rodzina miała swój kawałek do uprawy roślin czy wypasu krów, owiec i innych zwierząt. Wiesz jakie smaczne były własne warzywa i owoce? Sąsiedzi nie oddzielali się ogrodzeniami, więc dzieci mogły bawić się to na jednym podwórku, to na drugim. Ludzie nie bali się tak bardzo. Ufali sobie nawzajem, bo dobrze się znali. Chciałabym, aby teraz można było żyć bez stresów i nerwów, nie obawiając się drugiego człowieka.

Wracając do tematu, brakowało chodników, jednak niewiele pojazdów przejeżdżało przez naszą wieś. Jedyny sklep przyciągał tłumy ludzi. Stał on przy ulicy Wyzwolenia i należał do Gminnej Spółdzielni „Samopomoc chłopska”. Natomiast pierwsze wzmianki o piekarni pochodzą z 1995 r. Założyli ją państwo Natalia i Józef Bielowie. XIX-wieczny kościół zawsze był wypełniony po brzegi. Powstał on w 1843 r., na początku jako kaplica. Mama chodziła do szkoły, która została wybudowana w 1840 r. Niestety, brakowało sali gimnastycznej, więc kiedy było ciepło, uczniowie ćwiczyli na podwórku, ale podczas mrozów musieli wykonywać ćwiczenia na korytarzu lub odsuwać ławki, robiąc sobie dzięki temu przestrzeń do lekcji wf-u. Ok 1994 r. zbudowano nową szkołę z większą liczbą klas oraz dwiema salami gimnastycznymi. W wolne dni dzieciaki budziły się wraz ze wschodem słońca, by nie tracić cennego czasu. Czy współcześnie ktoś wystawia nos spod kołdry przed dziesiątą rano, gdy nie ma takiej potrzeby? Wtedy dzień trwał dłużej, ale żaden maluch się nie nudził.

Moja mama wraz ze swoimi przyjaciółkami spędzała całe dnie na zabawach ulicznych. Grały w klasy, w berka, bawiły się w chowanego. Huśtały się na huśtawce, skakały przez skakankę... Po prostu nigdy się nie nudziły. Czasami chodziły na boisko (którym były pastwiska) kibicować swoim kolegom, a nawet grywały z nimi w piłkę. Kryry, choć to maleńka miejscowość, posiadały swoją bibliotekę, w której znajdowały się nie tylko książki, lecz również piłkarzyki oraz stół do ping-ponga. Dzieci nawet bez komputerów czy komórek potrafiły dobrze się bawić.

Niemożliwe? A jednak! Kiedyś nie umiałabym sobie tego wyobrazić, jednak chyba dorosłam do tego etapu, gdzie zdaję sobie sprawę, że życie kiedyś było piękniejsze. Na przykład, mogłabym Ci wysłać e-mail zamiast tej zwykłej kartki papieru, zwykłego listu, ale tego nie zrobiłam. Dlaczego? Bo warto zostawić niektóre rzeczy takimi, jakimi są. Nie zmieniać ich, nie modernizować, aby nie stały się tylko wspomnieniem. Poza tym, pozostawiam Ci pamiątkę - ten list, który jest tradycją naszej rodziny.

Wydaje mi się, że mama miała świetne dzieciństwo. Często nazywa naszą wieś „swoją małą ojczyzną”. Chociaż wielu rzeczy, które są teraz niezbędne nie było, to życie w tamtych czasach wydawało się wspaniałe i beztroskie. Czas płynął znacznie wolniej niż dziś. Można było zrobić tyle ciekawych rzeczy, odkryć wszystkie zakątki tej małej, niezwykłej wioski. Szkoda, że jedyne, co możemy po sobie pozostawić, to wspomnienia oraz pamiątki. Szkoda, że nie mogę zabrać Cię do tych czasów, byś mogła zobaczyć, jak żyłam. No nic, nie pozostaje mi więc nic innego, jak opowiedzenie Ci o moim dzieciństwie, abyś mogła spróbować je porównać z młodością Twojej babci.

Było bardziej nowocześnie (oczywiście nie tak, jak teraz, bo technika wciąż pędzi do przodu). Chodziłam już do nowej szkoły. Starą zburzyli, a na jej miejscu powstał nasz przykościelny parking. Ludzie pobudowali ogrodzenia. Niektórzy dodatkowo obsadzili się tujami, by zadbać o jeszcze większą prywatność. Kościół miałam tuż pod nosem. Jedyne, co się nie zmieniło, to tylko jedna piekarnia. Oczywiście obowiązkowo musiały być zrobione chodniki, gdyż zaczęło jeździć coraz więcej samochodów. To natomiast stało się też głównym powodem zaprzestania zabaw na ulicy. A może dzieci w moim wieku wolały spędzać czas przed komputerem, tabletem czy telefonem. Przykra prawda. Zresztą prawda boli bardziej niż miliony kłamstw, ale poboli i przejdzie. Wyrzuty sumienia zostaną. Dobrze, że razem z koleżankami spotykałyśmy się co weekend. Kiedy tak spacerowałyśmy wiosną, widziałyśmy jedynie najmłodsze dzieci bawiące się na placu zabaw, a na boisku kilku chłopaków grających w piłkę. Gdy przychodziło lato, ludzi - nawet tych starszych - pojawiało się coraz więcej, jedynak dalej nie były to jakieś wielkie ilości. Czasami ktoś przechadzał się ulicą, jeździł na rowerze czy na rolkach. Niestety, zdecydowana większość wolała spędzać czas przed kolorowym ekranem. Coraz mniej ludzi dostrzegało piękno miejsca, w którym żyjemy. Wiesz, uwielbiałam biegać drogą otoczoną polami żółciutkiej kukurydzy. Zawsze zatrzymywałam się w moim ulubionym miejscu, moim własnym punkcie widokowym, gdzie całe Kryry ukazywały się od najpiękniejszej strony. Nigdy nie chcę zapomnieć tego widoku. Nigdy nie chcę, by moja rodzina zapomniała kiedykolwiek o naszej małej ojczyźnie.

Proszę Cię, spraw, by ta tradycja trwała dalej. Opowiedz swoim dzieciom, w jak cudownym miejscu się urodziłaś i jakie miałaś szczęście tu dorastać. Choć mieszkasz daleko, staraj się przyjeżdżać do Kryr ze swoją rodziną jak najczęściej, by sami mogli się przekonać o pięknie naszej miejscowości. Mam nadzieję, że pamięć o Kryrach nigdy nie umrze, bo my umrzemy wtedy razem z nią.

Twoja ukochana mama Wiktoria, mieszkanka Kryr - najpiękniejszego zakątka na ziemi

P.S. Twój dziadek powiedział kiedyś bardzo ważne słowa:
"Najpiękniejsze są wspomnienia, one życie umilają,
Kiedy oczy przymrużymy, one szybko się zjawiają
Najpiękniejsze są wspomnienia, w chwilach smutku i radości
Najpiękniejsze są wspomnienia wtedy miłość w sercu gości"
Pamiętaj o nich, bo tylko one pozwolą nam nie zapomnieć.

Wiktoria Urbaniec

 

O AUTORCE

Wiktoria Urbaniec to najmłodsza uczestniczka naszego konkursu – ma 16 lat i chodzi do kl. III gimnazjum w Kryrach. Lubi muzykę oraz teatr, lubi też pisać. Pod koniec 2015 r. wydała swoją pierwszą książkę pt. „Przywódczyni wbrew siebie”. Wcześniej miała już na koncie udział w podobnych konkursach. - Pomyślałam sobie, że skoro lubię pisać, to spróbuję zgłosić się do konkursu „Gazety Pszczyńskiej”. Jakiś czas zastanawiałam się nad tematem pracy, bo chciałam być oryginalna – podkreśla W. Urbaniec.

 

 

Reklama

pako

T G+ F

Zobacz także

gorący temat
Anna Goc: dziennikarz powinien słuchać
Anna Goc: dziennikarz powinien słuchać
Promocja książki
Promocja książki "Bliskie historie - ludzie z pasją, miejsca z duszą" i spotkanie z Anną Goc
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
Uhonorowani przez Sybiraków
Uhonorowani przez Sybiraków
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska
Konkurs "Pierwsze zdjęcie na Instagramie"
Konkurs "Pierwsze zdjęcie na Instagramie"
Budżet powiatu na trudne czasy uchwalony
Budżet powiatu na trudne czasy uchwalony
12 wzruszających historii pszczyńskich Sybiraków spisanych w książce
12 wzruszających historii pszczyńskich Sybiraków spisanych w książce
W czwartek i piątek utrudnienia na ul. Bielskiej w Pszczynie
W czwartek i piątek utrudnienia na ul. Bielskiej w Pszczynie
Pszczyna pozyskała 4 mln zł na fotowoltaikę
Pszczyna pozyskała 4 mln zł na fotowoltaikę
Burmistrz spotkał się z ministrem klimatu
Burmistrz spotkał się z ministrem klimatu

Komentarze:

Ślonzok 2017-07-17 godz. 15:09
ak na szesnastolatkę całkiem przyzwoicie, zasłużone wyróżnienie :)
Janek zza Wisły 2017-07-16 godz. 22:27
Brawo,super :)
treść:
autor:

SQL: 19