Grzyb i inne problemy
10.02.2012, 10:42 |
Pszczyna
Grzyb na ścianach, spaliny z kominów w mieszkaniach – to tylko część mankamentów, jakie niespełna po roku użytkowania wyszły na jaw w mieszkaniach socjalnych przy ul. Łowieckiej.
Przy ul. Łowieckiej gmina Pszczyna postawiła 10 domów szeregowych, w każdym znajdują się po dwa mieszkania socjalne od 26 m2 powierzchni do 55 m2. Inwestycję wykonywało przedsiębiorstwo DOMBUD S.A. z Katowic za ponad 1,5 mln zł netto. Dla chyba wszystkich z 20 rodzin, które tu zamieszkały, nowe mieszkania to wybawienie.
Jednak w listopadzie ubiegłego roku w wielu mieszkaniach na ścianach zaczął pojawiać się grzyb. Przy oknach, nad drzwiami wejściowymi, w pokojach – nieraz od podłogi do sufitu. - Wcześniej mieszkaliśmy w barakach przy ul. Skłodowskiej. Moje dzieci tam w grzybie mieszkały i teraz znowu mają w grzybie mieszkać? – pyta Izabela Gryga. Jej mąż powodów upatruje w błędach przy wykonywaniu drenażu, a także braku wentylacji w ociepleniu. - Szybko oddali do użytku te budynki. Na mury od razu przyszedł styropian i elewacja, nie zrobili wentylacji i teraz w środku robi się konserwa – mówi Piotr Gryga i nie rozumie, jak takie rzeczy mogą dziać się w nowym budynku. - Wietrzymy, grzejemy, nic nie pomaga. W łazienkach jest zimno, musimy farelkami dogrzewać – mówi Izabela Gryga. Walczą z grzybem stosując specjalistyczne płyny, ale nie pomaga to na długo.
Od państwa Grygów poszliśmy do Agnieszki Pyrtek. Mówi nam, że odkąd w mieszkaniu pojawił się grzyb, jej trójka małych dzieci (2, 5 i 7 lat) zaczęła mieć problemy z alergią. - Lekarka mi powiedziała, że dopóki będę miała grzyba w domu, dzieci zdrowe nie będą. Ja cały czas palę w piecu i wietrzę mieszkanie, mam przecież małe dzieci. Grzyb szoruję proszkami, parę dni jest spokój, później znowu się pojawia – dodaje Agnieszka Pyrtek. - Gdy dzieci idą spać otwieram okno, a obok ich łóżeczek wstawiam dodatkową farelkę i całą noc grzeję, ale tu jest taka wilgoć, ściany są tak mokre, że nic nie przynosi skutków – dodaje A. Pyrtek.
Kolejna rodzina, ten sam problem. A tu jest czwórka dzieci, w tym jedno z astmą i jedno kilkumiesięczne. - Miesiąc temu przywieźliśmy nową szafę i nawet w niej mamy grzyb. Gdyby tu były grzejniki, nie byłoby tego problemu. Jak taki piecyk ma ogrzać tak dużą powierzchnię? - pytają.
Mieszkańcy wskazują, że grzyb to jednak nie jedyny problem. Mieszkania ogrzewane są za pomocą kuchennego pieca węglowego, do którego podłączony jest bojler na gorącą wodę. Gdy palą w piecach, woda w bojlerach się gotuje, wszystko się trzęsie i muszą tę gotującą się wodę odpuszczać. - Z pieców się kapie, bojlery się trzęsą, leje się z nich. To katastrofa – dodają mieszkańcy. Do tego nieraz dym wychodzi z pieca, a w mieszkaniu śmierdzi spalinami. - Mieszkamy rok, a kominiarza jeszcze nie było – mówi Izabela Gryga.
W ubiegłym tygodniu w budynkach socjalnych przy ul. Łowieckiej pojawili się członkowie Społecznej Komisji Mieszkaniowej. - Mankamentów było mnóstwo – potwierdza Grzegorz Kuczera, radny miejski i członek komisji. Komisja je spisała i wystąpiła z pismem do AZK o wyjaśnienia.
- W opinii komisji nie jest to wina nieodpowiedniego użytkowania lokali. Byłem pozytywnie zaskoczony, że te mieszkania są naprawdę zadbane. Byliśmy tam niezapowiedziani, mieszkańcy palą w piecach, wietrzą. Wina nie leży po ich stronie. Jestem natomiast negatywnie zaskoczony, że w nowych budynkach wyskakują takie rzeczy. W sprawie tych uchybień powinien się wypowiedzieć wykonawca. Naprawienie po łebkach nic tu nie da, trzeba to zrobić solidnie – mówi Grzegorz Kuczera.
Z lokatorami obiecał się spotkać burmistrz Dariusz Skrobol.
Więcej czytaj w najnowszym numerze ”Gazety Pszczyńskiej”.
ram