Kinga Jabłeka-Ciurla i Urszula Kuboszek podjęły wyzwanie przejścia Ekstremalnej Drogi Krzyżowej Dookoła Jeziora Goczałkowickiego.

Ekstremalne milczenie na bezdrożach

Powiat28.03.2016, 08:30

Szli nocą. Wiał zimny wiatr, temperatura powietrza oscylowała wokół zera. Pokonali 65 kilometrów. W ciszy i samotności chcieli się znaleźć jak najbliżej Boga.

Szli młodzi i starzy, kobiety i mężczyźni. Niektórzy z intencjami, inni po to, by poznać samych siebie, doświadczyć granicznego wysiłku.

Ideę Ekstremalnej Drogi Krzyżowej wymyślił ksiądz Jacek Stryczek, prezes Stowarzyszenia Wiosna, pomysłodawca i organizator akcji Szlachetna Paczka. Po raz pierwszy odbyła się w 2009 r. na trasie z Krakowa (kościół św. Józefa) do Sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej. Idea, jak to idee, szybko rozpowszechniła się po całej Polsce. W tym roku odbyło się ponad 160 Ekstremalnych Dróg Krzyżowych. Kilka z nich prowadziło drogami powiatu pszczyńskiego, w tym ta najdłuższa na Śląsku - Dookoła Jeziora Goczałkowickiego, licząca 65 km.

- Ma być ciężko, jak sama nazwa wskazuje - ekstremalnie. Spory odcinek, ok. 10 km, biegnie bezdrożami od Łąki poprzez Wisłę Małą i Wisłę Wielką, w zasadzie aż do Strumienia. Można zamoczyć buty, wdepnąć w błoto, zgubić się. Mimo, że w dzień trasa nie wygląda tak źle, to w nocy jest to całkiem inne przeżycie. To bardzo wymagająca trasa od strony psychicznej. Może się zdarzyć tak, że będziemy się czuli totalnie zagubieni. To tak mocno działa na psychikę, że z radością dochodzi się do osad ludzkich – mówi Robert Gawlak, jeden z organizatorów EDK Dookoła Jeziora Goczałkowickiego.

Jej uczestnicy, 50 osób w wieku od 17 do 71 lat, spotkali się 18 marca o godz. 18.00 na mszy św. w kościele św. Katarzyny w Czechowicach-Dziedzicach. To stamtąd wyruszyli w drogę, zatrzymując się i modląc przy XIV wyznaczonych stacjach.

- Kiedy zacząłem czytać, dowiadywać się czegoś o Ekstremalnej Drodze Krzyżowej, pomyślałem sobie - wariaci, gdzie w nocy, nie wiadomo przy jakiej pogodzie wybierać się w rejony Jeziora Goczałkowickiego. Ale są rzeczy, których po ludzku nie da się wytłumaczyć. Chciałbym, żeby to wasze wędrowanie, z wysiłkiem i trudami, przyniosło dobre owoce w waszym życiu – dobroć, miłość, bycie radosnym, pogodnym i pełnym energii – mówił do uczestników EDK ks. Andrzej Zelek, proboszcz parafii św. Katarzyny w Czechowicach-Dziedzicach.

EDK pomyślana pierwotnie jako przeżycie dla mężczyzn poszukujących Boga i chcących odkryć swoją tożsamość, szybko okazała się wyzwaniem również dla kobiet. Na przykład dla Urszuli Kuboszek z Pszczyny. – Idę, żeby bliżej poznać samą siebie, przekonać się, na ile mnie stać. Przeraża mnie ta noc, ale myślę, że damy radę. Idą ze mną dwie siostry – mówiła tuż przed wyruszeniem w drogę. I dały radę. Nie poddały się. W sobotę, o godz. 14.30 zameldowały się z powrotem przy kościele św. Katarzyny.

Po raz pierwszy w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej wzięła też udział Kinga Jabłeka-Ciurla z Wisły Małej. – Namówiła mnie koleżanka. Nie wiem, czy dojdę do końca, być może zostanę w Wiśle Małej, bo muszę jutro iść do pracy na 12.30. Chcę sprawdzić siebie. Idę też z intencjami, ale nie będę ich zdradzać – mówiła.

Ekstremalne Drogi Krzyżowe nie są formami zorganizowanych pielgrzymek. Każdy uczestnik sam podejmuje wyzwanie i idzie na własną odpowiedzialność. Pokonuje trasę własnym tempem, sam się zmaga ze słabościami. Ma to być osobiste przeżycie. - Bardzo lubię biegać, wysiłek to fajna sprawa, ale jeszcze lepiej, jak można do tego dołożyć aspekt duchowy. W listopadzie miałem okazję zmierzyć się z biegową pielgrzymką do Częstochowy. To było niezwykłe przeżycie, więc ze znajomymi stwierdziliśmy, że chcemy coś takiego przenieść na czechowicko-pszczyński grunt. Ekstremalna Droga Krzyżowa, to takie jednonocne rekolekcje. Właśnie ta samotność, kiedy jesteś zdany tylko na siebie, powoduje, że dużo prościej się przyznać do tego, że jestem bezsilny. Wtedy można odczuć działanie Boga – mówi Robert Gawlak, który ma też za sobą przejście beskidzkiej Ekstremalnej Drogi Krzyżowej.

Ekstremalną Drogę Krzyżową Dookoła Jeziora Goczałkowickiego jedni pokonali w 10, a inni w 20 godzin. Ale nie czas się tutaj liczył. Połączyło ich, jak pisze jeden z uczestników na portalu społecznościowym, „piękne milczenie”. Bo „da się iść ze sobą dziesiątki kilometrów w milczeniu, łącząc się w bólu i zmęczeniu, nie musi paść ani jedno słowo, a czujemy się tak silnie związani z maszerującymi obok. Czujemy ludzką więź - coś, co zatracamy w dzisiejszej gonitwie, zapominając, że jesteśmy braćmi”.

 

Reklama

Reklama

jack

T G+ F

Zobacz także

W świecie, w którym małe jest piękne
W świecie, w którym małe jest piękne
Policja apeluje o śmigus dyngus z głową
Policja apeluje o śmigus dyngus z głową
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
Uhonorowani przez Sybiraków
Uhonorowani przez Sybiraków
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska
Konkurs "Pierwsze zdjęcie na Instagramie"
Konkurs "Pierwsze zdjęcie na Instagramie"
Budżet powiatu na trudne czasy uchwalony
Budżet powiatu na trudne czasy uchwalony
12 wzruszających historii pszczyńskich Sybiraków spisanych w książce
12 wzruszających historii pszczyńskich Sybiraków spisanych w książce
W czwartek i piątek utrudnienia na ul. Bielskiej w Pszczynie
W czwartek i piątek utrudnienia na ul. Bielskiej w Pszczynie

Komentarze:

treść:
autor:

SQL: 20