W świecie, w którym małe jest piękne
Pszczyna | 21.04.2019, 09:44, aktualizacja: 10:35 |
W Skansenie Zagroda Wsi Pszczyńskiej królowały małe, wielkanocne cudeńka. Patryk Blania, pasjonat z Opolszczyzny, prowadził warsztaty zdobienia jaj. Powstały wyjątkowe kroszonki, a uczestnicy poznali ważną zasadę: - Najważniejsze, żeby się nie zrażać - zachęcał rękodzielnik.
Zagroda Wsi Pszczyńskiej to miejsce, w którym z przyjemnością można czerpać z tradycji, doświadczać i uczyć się jej na nowo. Tym razem skansen zaprosił na dwa, inspirujące zajęcia. Na pierwszych, prowadzonych przez florystykę, Martę Kapicę, najmłodsi uczestnicy przygotowali kolorowe, wiosenne koszyki. Z kolei następne warsztaty były poświęcone chyba najpiękniejszej technice zdobienia jaj - rytowniczej.
Uczestnicy zajęć poznali przeróżne metody zdobienia, jak oklejanie sitowiem czy pisanie woskiem. Stół zapełnił się różnobarwnymi jajkami również z Ukrainy, Rosji czy Słowacji. Zdumiewały wymyślne wzory kwiatowe, które Patryk Blania, prowadzący zajęcia, tworzy na kroszonce bez szkicowania, czy innych rysunków pomocniczych. - Każdy posługuje się innym, typowym dla siebie wzorem - mówił. I takie też, wyjątkowe, były kroszonki wykonane przez uczestników zajęć, którzy z zainteresowaniem słuchali opowieści.
Patryk Blania jest sołtysem z Obrowca, który swoją wielką przygodę z kroszonkami rozpoczął w wieku sześciu lat. Na przestrzeni lat tradycja, która kiedyś należała do zajęć typowo hobbystycznych, teraz nabrała innego wymiaru. Tworzenie kroszonek o wyszukanych wzorach i o różnych odcieniach stało się opłacalne. Patryk Blania wierzy w przyszłość rękodzieła.- Teraz z rękodzielnictwa można żyć – przekonywał o modzie na własną, drobną wytwórczość.
Opolski sołtys i organista wychował się w rodzinie, w której jaja zdobi i zdobiło się od pokoleń. Okazuje się, że tradycyjne zajęcia chętnie przenikają się z nowoczesnością. Pasjonat kroszonek nie ukrywał, że prace konkursowe wykonuje nawet do 12 godzin. – W tym czasie rozmawiam ze znajomymi przez Skype’a. Już się przyzwyczaili, że na nich nie patrzę – żartował. – Najważniejsze są chęci. Lubię to, co robię - mówił na zakończenie.
Patrząc na małe arcydzieła nie sposób w to nie wierzyć.
Małgorzata Brandys