Czy trzeba się bać sąsiadów?
28.02.2014, 12:20 |
Suszec
Mieszkania socjalne miałyby powstać przy ul. Piaskowej, na miejscu dawnej stołówki. Teren ten należy do gminy, a ta skłania się ku tej lokalizacji przede wszystkim ze względu na istniejące już tam media (kanalizacja, woda, itp.). Sąsiaduje on jednak z blokami spółdzielni mieszkaniowych „Górnicza” i „Nowa”. To mieszkańcy dwóch bloków tej drugiej nie chcą się zgodzić na przyszłych sąsiadów. - Ten budynek nie może powstać tuż pod naszymi oknami - mówi Lidia Szelkowska, jedna z protestujących mieszkanek, zwracając uwagę na zbyt małą odległość między blokami a przyszłymi lokalami socjalnymi. - Ludzie mieszkający na parterze zostaną pozbawieni światła dziennego. Nie mówiąc już o tym, że wartość naszych mieszkań własnościowych spadnie - dodaje. Obawia się też wzrostu poziomu wandalizmu i przestępczości. - My sobie takiego sąsiedztwa nie życzymy - mówi.
Budowa mieszkań socjalnych jest na wstępnym etapie. W budżecie gminy na ten rok zarezerwowano 20 tys. zł na wykonanie projektu. Budynek miałby się składać z 10 lokali z możliwością rozbudowy. Byłby parterowy albo jednopiętrowy. - Problem mieszkań socjalnych czy komunalnych jest dla wszystkich gmin wyzwaniem. U nas też widzimy, że jest spora grupa osób, która na takie mieszkanie oczekuje. Budując tanie mieszkania chcemy pomóc biedniejszej części społeczeństwa, w tym młodym małżeństwom - mówi wójt gminy Suszec, Marian Pawlas. Wójt odrzuca argument o budowie mieszkań dla „ludzi z marginesu”. - Reakcja protestujących osób świadczy o niezrozumieniu sprawy i jest bardzo bolesna. Próbuje się dzielić mieszkańców na gorszych i lepszych - mówi Marian Pawlas.
Mieszkańcy bloków spółdzielni „Nowa” skierowali do wójta pismo ze swoim stanowiskiem. Lidia Szelkowska mówi, że podpisało się pod nim ok. 100 mieszkańców. - Gmina ma inne uzbrojone tereny, gdzie mogłaby budować taki obiekt. Wszystko, co najgorsze pcha na osiedle - dodaje Lidia Szelkowska.
Wójt podkreśla, że ostateczna lokalizacja nie została jeszcze ustalona. - Nic nie powstanie wbrew prawu budowlanemu. Ostateczna decyzja na pewno nie będzie skierowana przeciw komukolwiek, a oparta na racjonalnych przesłankach dla dobra całej społeczności - mówi Marian Pawlas. Władze gminy chcą się spotkać z protestującymi mieszkańcami, by wyjaśnić im wszelkie wątpliwości.
(obszerniejszy artykuł na ten temat znajdziesz w najnowszym wydaniu „Gazety Pszczyńskiej”, nr 4 z 25 lutego br.)
jack