Życzliwy jak... muzułmanin
Pszczyna | 25.09.2016, 12:07 |
Kiedy inni wakacje spędzają w luksusowym hotelu i na plaży, Grażyna i Marcin Czosnowscy z Pszczyny ruszają motocyklem w różne zakątki świata. W tym roku byli w Iranie.
Pokonali łącznie ponad 12 tys. km, ruszyli 10 czerwca, wrócili dokładnie miesiąc później. W wakacyjnej podróży Grażyny i Marcina Czosnowskich z Pszczyny nie byłoby nic szczególnego, gdyby nie to, że pojechali do Iranu, czyli państwa, które nie wydaje się bezpieczne i nie jest szczególnie często odwiedzane przez turystów. I też gdyby nie to, że jechali... motocyklem. To Honda Africa Twin, która w trakcie podróży okazała się niezawodna.
Taki środek transportu oznaczał, że nie mogli zabrać ze sobą na miesięczną wyprawę wszystkiego, co jest (lub wydaje się) potrzebne. - Nie mogę np. zabrać jaśka do spania, bo zajmuje za dużo miejsca. Ale biorę poszewkę i do niej upycham ubrania. I jest poduszka – śmieje się Grażyna Czosnowska.
W tym roku wybrali Iran, kraj muzułmański. - Trochę obawialiśmy się o bezpieczeństwo, ale nie w samym Iranie, a w okolicy jeziora Wan we wschodniej Turcji, gdzie są Kurdowie. Podczas całej wyprawy nie mieliśmy żadnych tego typu problemów. Tak naprawdę nigdy przed wyjazdem nie mamy większych obaw, co nas może złego spotkać, bo pewnie wtedy nie ruszylibyśmy się z domu – przyznaje Marcin Czosnowski.
W Iranie spotkali się z ogromną życzliwością mieszkańców. - Przyjeżdżaliśmy do jakiegoś miasta, zatrzymywaliśmy się i od razu ludzie podchodzili i zadawali trzy pytania: skąd jesteśmy, dokąd jedziemy i jak mogą nam pomóc? I faktycznie chcieli pomagać. W dobie terroryzmu to nie jest popularna opinia, ale uważamy, że muzułmanie to wspaniali ludzie. Doświadczyliśmy od nich mnóstwo ciepła i zainteresowania. Sami przychodzili i pomagali znaleźć nocleg, czy poszukiwanego zabytku, i prowadzili nas do tych miejsc. Mają też taki zwyczaj, że przy kasie, np. na stacji benzynowej czy w restauracji podchodzi ktoś i mówi, że będzie bardzo szczęśliwy, jeśli pozwoli się mu zapłacić nasz rachunek. Na kempingu podchodzili z gotowymi daniami i częstowali nas. Dla nich to normalna rzecz, bo ich religia mówi, że pielgrzym, który jest w drodze, wymaga opieki - opowiadają podróżnicy. Jak zauważają, muzułmanie to ludzie bardzo rodzinni i otwarci, którzy – w przeciwieństwie do radykałów – szanują chrześcijan.
To była ich dziewiąta podróż motocyklowa. Byli już m.in. w Gruzji, Armenii, Serbii, Macedonii czy Azerbejdżanie. Tegoroczna podróż była wyjątkowa, bo najdłuższa, po raz pierwszy pojechali też sami, bez znajomych.
Więcej o podróżach Grażyny i Marcina Czosnowskich piszemy w najnowszym numerze "Gazety Pszczyńskiej" - w sklepach za 1 zł!
pako