Zdobył Wiedeń

68-letni rowerzysta, Karol Bobiec powrócił właśnie z Wiednia. Do stolicy Austrii dotarł na rowerze. W ten sposób, jak mówi, zrealizował podróż swojego życia. Zapowiada jednak, że to początek przygody z rowerem.

W sumie pan Karol pokonał zielonym szlakiem „Greenways” 527 km. - 30 procent trasy to scieżki i szlaki turystyczne, resztę trzeba jechać drogami publicznymi - opowiada bohater, który powrócił z wyprawy. Nie ukrywa, że przygoda przerosła jego oczekiwania. Nie było łatwo. Nie ma bowiem dokładnej mapy, która poprowadzi rowerzystów.
W ten sposób pszczyński rowerzysta skazany został na podróż od biura informacji jednego miasta, do biura informacji kolejnego miasta na szlaku. (wszystkie miasta mają mapy jedynie odcinków na terenie swoich granic). Tutaj niestety należało dostosować się do godzin otwarcia odpowiednich placówek. Ale to chyba nie był żaden problem.

Cała podróż przebiegała w idealnych warunkach atmosferycznych. Nie obyło się bez wielu przygód. Już na początku wyprawy nasz rowerzysta pozbawił się kontaktu ze światem. Telefon komórkowy utopił się w wodzie i postanowił się zepsuć. Podwójna wanna z masażami też stała się przeszkodą nie do pokonania, natomiast pokłady błota na odcinku w Czechach wymagały oczyszczania opon patykiem. Na zakończenie wyprawy Karol Bobiec spotyka polskio-austriackie małżeństwo, które gości go jak swojego domownika. Spędza zresztą u nich trzy dni, odwdzięczając się za gościnę m.in. roladą, modrą kapusta i kluskami śląskimi, która na miejscu sam przyrządził.

Pewne jest to, że z jazdy na rowerze Karol Bobiec nie zrezygnuje. Już snuje w głowie plan wędrówki po Litwie, Łotwie i Estonii. A o swojej przygodzie opowiada z taką pasją, że można tego słuchać godzinami. Nie sposób jednak przelać jego słów na papier.

lapp