Uśmiech dziecka - bezcenny

Pszczyna

Robią wszystko, żeby na twarzy nieuleczalnie chorych dzieci zobaczyć uśmiech. Ich pomoc jest całodobowa. Ale to, jak duża będzie ta pomoc, zależy też od ludzi dobrej woli.

Od września tego roku działa NZOZ, powołany do życia w ramach Fundacji Śląskie Hospicjum dla Dzieci. Pomysłodawcą jednego i drugiego jest prof. Janusz Świetlicki, anestezjolog, specjalista intensywnej terapii, neonatolog, pediatra. Pszczyna wybrana została z powodów szczególnych? – Braliśmy pod uwagę różne lokalizacje. Dzięki przychylności starosty Józefa Tetli oraz prywatnej firmy znaleźliśmy w Pszczynie budynek. Sam zakład obejmuje zasięgiem region całego Śląska, w promieniu 100 km – mówi kierowniczka zakładu, lekarz Ewa Wójcik-Gil.

Na razie hospicjum ma na stanie trzy samochody, podarowane przez Warszawskie Hospicjum dla Dzieci. Tutaj też odbywają się szkolenia z zakresu promocji i pozyskiwania darczyńców, a z warszawskich funduszy opłacane są etaty aktualnej załogi, lekarzy Ewy Wójcik-Gil i Aleksandry Garbas-Kępińskiej, pielęgniarek Grażyny Alweil, Magdy Stoleckiej, Magdy Dylong i Marioli Kaczmarczyk. Jest psycholog Paweł Zioło, rehabilitant Sebastian Szumielewicz i Anna Karkoszka, pracownik socjalny. Do 3 grudnia mieli pod opieką ośmioro dzieci, m.in. z Tychów i Mikołowa. – Opiekujemy się nie tylko dziećmi w stanie terminalnym, ale również przewlekle chorymi, m.in. z nieuleczalnymi chorobami układu nerwowego, z wadami genetycznymi, niewydolnościami wątroby, serca, nerek – Wójcik-Gil podkreśla, że hospicjum zajmuje się również pełnoletnimi, jeśli choroba rozpoznana została w wieku dziecięcym.

Spotykają się codziennie o 8.00 rano na odprawie. Ustalają plan dnia, gdzie pojechać, co zrobić, omawiają to, co działo się na dyżurze popołudniowym, a po powrocie dzielą się uwagami i przeżyciami. I zastanawiają, jak zaradzić potrzebom podopiecznych i samego zakładu, skąd wziąć fundusze, od zakupu drobnych rzeczy typu pampersy, przez leki, sprzęt medyczny, meble, po rzeczy, które na razie pozostają w sferze planów, jak wyjazdy czy spełnianie dziecięcych marzeń. Pracownicy gwarantują całodobową opiekę, pomoc medyczną i wielkie serce. – Pomagamy rodzicom, pokazujemy, jak właściwie dbać o dziecko, pokazujemy, jak obsługiwać sprzęt rehabilitacyjny. Moje zadanie jest… proste… Rodzice mówią mi czego chcą – żeby ich dziecko się uśmiechnęło – mówi Sebastian Szumielewicz.

Ale ogrom pracy i serca, bez którego nie powstałoby hospicjum, to niestety, nie wszystko. Do tego potrzebne są środki. Żeby jak najlepiej pomóc dzieciom i ich rodzinom, zdjąć z nich chociaż część tego strasznego ciężaru, jakim jest nieuleczalna choroba ich dziecka czy usłyszany właśnie wyrok… Część sprzętu pochodzi z Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, stąd też mają trafić do zakładu trzy nowe auta, którymi pielęgniarki dojeżdżają do chorych dzieci. Hospicjum ma status organizacji pożytku publicznego, na którą można oddawać 1% podatku. Część funduszy pochodzi z koncertów charytatywnych. Fundacja wyszła do ludzi z akcją „Wasze Uroczystości”, dzięki którym można kupić „kwiaty, które nie więdną”. – To akcja fundacji. Na wszelkich uroczystościach jak śluby, komunie, zamiast kupowania kwiatów można przekazać pieniążki na potrzeby hospicjum – mówi Anna Karkoszka. – Nie mamy niestety umowy z NFZ-tem, chociaż dwukrotnie słaliśmy prośby. Ale będziemy próbować do skutku – mówi Ewa Wójcik-Gil.

Każdy może przyczynić się do tego, żeby na buziach chorych dzieci pojawił się uśmiech. Hospicjum czeka na wolontariuszy, ale można tez pomóc wpłatami na konto zakładu: Hospicjum dla Dzieci w Pszczynie: Bank Zachodni WBK S.A. 67 1090 1186 0000 0001 1169 0159.

(źródło: _”Gazeta Pszczyńska” nr 24)

agw