Sześciolatki nie płaczą

Goczałkowice-Zdrój

W skali całego kraju niewielu rodziców zdecydowało się posłać swoje sześcioletnie pociechy do szkół podstawowych. Inaczej jest w Goczałkowicach. W tamtejszej Szkole Podstawowej nr 1 naukę w klasie I d rozpoczęły 23 sześcioletnie dzieci.

Wojciech Smolorz z Goczałkowic wraz żoną długo zastanawiali się nad posłaniem córki - sześcioletniej Marty do klasy I. Zdecydowała dokonana w ostatniej chwili przez Ministerstwo Edukacji Narodowej zmiana podstawy programowej. Sześciolatki, które pozostały w przedszkolu mają pozostać na poziomie pięciolatków. Program nie przewiduje dla nich nauki liter, tak jak do tej pory.
- Obawialiśmy się, że zmiany dokonane przez MEN zahamują naturalny rozwój intelektualny naszej córki - mówi Wojciech Smolorz. - Nie bez znaczenia był też fakt, że pani dyrektor Beacie Hanzlik i wójtowi Krzysztofowi Kanikowi udało się otworzyć klasę złożoną wyłącznie z sześciolatków. Gdyby nasza córka miała chodzić do klasy z siedmiolatkami, wtedy prawdopodobnie nie posłałbym dziecka do szkoły - mówi.

Na uruchomienie czterech klas I w Szkole Podstawowej nr 1 w tym roku szkolnym przeznaczono prawie 60 000 zł. Od 1 września sześcioletni pierwszoklasiści uczą się w wyremontowanej, przestronnej sali na parterze. Czekają jeszcze na dostawę nowych mebli.

Zdaniem dyrektorki SP nr 1 w Goczałkowicach-Zdroju Beaty Hanzlik do szkoły trafiły dzieci, których rodzice głęboko przemyśleli tę decyzję. Rodzice najlepiej znają swoje pociechy. Potrafią ocenić czy są one na tyle odważne, by poradzić sobie w nowym otoczeniu.

- Wszyscy obawialiśmy się, że dzieci będą gremialnie płakać, a tu taka miła niespodzianka - śmieje się Beata Hanzlik. - Trzeba zaznaczyć, że bez bardzo bliskiej współpracy między rodzicami a wychowawcą klasy, to wszystko tak dobrze by nie funkcjonowało.

Więcej czytaj w najnowszym wydaniu Gazety Pszczyńskiej.

jack