Służby z Pszczyny pomagają w Chorzowie!
29.01.2006, 13:03 |
Śląsk, Chorzów, Pszczyna
W tragedii, do której doszło w Chorzowie zginęło 66 osób, a liczba ta będzie stale rosnąć. W akcji ratunkowej cały czas biorą udział strażacy z pszczyńskiej komendy. W ratowaniu poszkodowanych brało udział 6 pracowników pogowia ratunkowego z Pszczyny. Na razie nie sposób ustalić, czy wśród rannych i zabitych znajdują się osoby z naszego powiatu.
Nie udało się nam ustalić, czy wśród ofiar i rannych znajdowały się osoby z naszego powiatu. Jak poinformował nas dyżurny Centrum Zarządzania Wojewody Śląskiego w Centrum nie dysponują spisem miejscowości, z których pochodzą ranni i zabici. Udzielane informacje dotyczą tylko i wyłącznie nazwisk poszkodowanych.
W akcji ratowniczej cały czas biorą udział strażacy z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej z Pszczyny. W nocy do Chorzowa wyjechał wóz ze sprzętem pomocniczym wraz z dwoma strażakami. Dzisiaj o godz. 10.00 wyjechało dwóch kolejnych strażaków, którzy wymienili tych, którzy pracowali całą noc.Do Pszczyny wróciły już dwie karetki pogotowia ratunkowego, które w nocy brały udział w akcji. W Chorzowie rannym pomagało 6 pracowników pogotowia z Pszczyny.
Spod gruzów zawalonej hali wydobyto zwłoki 65 osób. 48 ciał ofiar przewieziono już do kostnic w zakładach pogrzebowych. Wśród nich jest dwoje dzieci i dwóch obcokrajowców, jednak jak na razie nie podano jeszcze jakiej narodowości. Wcześniej informowano o śmierci obywatela Belgii.
Zwłoki jednej osoby pozostają nadal przygniecione w rumowisku. Dowodzący akcją ratunkową komendant wojewódzkiej śląskiej straży pożarnej Janusz Skulich poinformował, że po wydobyciu ostatniego ciała ratunkowa faza akcji zostanie zakończona. Strażacy jednocześnie nie wykluczają, że pod rumowiskiem mogą znajdować się jeszcze żywe osoby.
Według ratowników, wszystkie ofiary zginęły na miejscu. Nikt nie stracił życia z powodu przechłodzenia czy braku pomocy. Wstępnie ocenia się, że na miejscu tragedii może znajdować się jeszcze kilkadziesiąt ciał.
Identyfikacją ofiar śmiertelnych tragedii zajmuje się policja i prokuratura. Dziś mają zostać podane ich nazwiska. Zidentyfikowano już wszystkie osoby, które trafiły do szpitali. Najwięcej z nich przebywa w Siemianowicach Śląskich. Rannych przewieziono w sumie do 17 szpitali.
Dalszą rozbiórką zawalonej hali mają zająć się specjalistyczne firmy w asyście strażaków. Możliwości techniczne straży pożarnej, jeśli chodzi o dalszą penetrację gruzowiska zostały wyczerpane, stąd konieczność zaangażowania specjalistycznych firm zajmujących się demontażem konstrukcji metalowych.
Nie jest znana tożsamość osób, które ciągle znajdują się pod rumowiskiem hali targowej w Chorzowie. Policjanci w szpitalach zbierają dane, które następnie zostaną przekazane do centrum wojewody i sztabu policji w komendzie wojewódzkiej. Na razie nikt nie chce oszacować, ile osób wciąż może się znajdować pod gruzami. Policja i strażacy cały czas to ustalają.
(fot.PAP)
Infopres