Rowerowa gawęda - podróż w znane i nieznane

Powiat01.08.2015, 11:00

Publikujemy tekst autorstwa Józefa Speka, który w II Konkursie Dziennikarskim im. Agnieszki Wojtali otrzymał wyróżnienie. Kapituła Finałowa przyznała to wyróżnienie za ciekawe połączenie gawędy, tekstu krajoznawczego i reportażu historycznego, za umiejętność przekazania wiedzy o przeszłości przez teraźniejszość.

Zapraszam na ciekawą i fascynującą wyprawę rowerową, będzie to zarazem podróż w czasie, dokładnie zaś w przeszłość, cofniemy się nawet do czasów średniowiecza, oczami wyobraźni zobaczymy dawne wydarzenia, znane, a także nieznane postacie. Poruszać się będziemy na skrawku ziemi pszczyńskiej, od Pszczyny do Strumienia, z południowej strony ograniczać nas będzie rzeka Wisła, dokładnie zaś utworzone na niej Jezioro Goczałkowickie, z północy zaś częściowo bliska nam Pszczynka ze Zbiornikiem Łąckim. Tu prowadził dawny średniowieczny, a może i starszy szlak handlowy z Krakowa przez Pszczynę na Cieszyn i dalej przez Bramę Morawską na południe do Wiednia czy też Rzymu. Traktem tym często podążali kupcy, królewscy wysłannicy, nawet koronowane głowy, tu podążała między innymi Bona Sforza, późniejsza królowa Rzeczpospolitej na swój ślub do Krakowa, szły boczne kolumny wojsk polskich do obrony Wiednia przed Turkami w 1683 roku. Trakt ten zwany „Wielką Drogą”, prowadzący przez Łąkę, Wisłę Wielką i Wisłę Małą nie miał stałej trasy, była to zwykła polna droga i tylko w niektórych bardzo bagnistych miejscach był wyłożony drągami, być może ze względu na ową bagnistość okolicy, inny był jego przebieg zimowy i letni. W dawnych czasach przejezdność drogi często zależała od ilości koni zaprzęgniętych do kupieckiego wozu czy karety, tworzące się zaś koleiny i mokradła powodowały przesunięcie trasy tak, że dokładny przebieg trudno dziś określić. W naszej wyprawie być może w niektórych miejscach będziemy poruszać się właśnie tym traktem.

Rowerowa trasa licząca około 40 km będzie się wiła wśród pól i lasów, towarzyszyć nam będą stawy i groble, tylko częściowo pojedziemy asfaltową, mało ruchliwą drogą, mogą też tam być jak na owym trakcie bagniste ścieżki i drogi. Najpiękniejsza jest ta podróż wiosną, wśród kwitnących rzepaków, drzew owocowych, zieleniących się pól i łąk. Czasami też uda nam się dostrzec bażanty, zające, sarny czy też jelenie, usłyszymy śpiew ptaków, szelest lasu i szum rzeki. Wyruszamy spod Zagrody Żubrów, jedziemy wzdłuż bulwarów Pszczynki, po przejechaniu około kilometra napotykamy skrzynkową kapliczkę leśną Matki Bożej Pszczyńskiej, powstałą niedawno zapewne w jakieś intencji, takich kapliczek różnych rozmiarów i kształtów spotykamy wiele w pszczyńskich lasach. Dojeżdżamy do niewielkiego wzniesienia, to grobla nieistniejącego od 200 lat Wielkiego Stawu Łąckiego. Warto się przyjrzeć tej olbrzymiej ziemnej budowli, której wysokość dochodzi miejscami do 8 m, aby uzmysłowić sobie ile wysiłku przy ręcznych pracach i co najwyżej konnym prymitywnym transporcie kosztowało to naszych potomnych u schyłku średniowiecza. Na pokrytej asfaltową nawierzchnią „łąckiej grobli” skręcamy w prawo, jedziemy do końca lasu i przed mostkiem zjeżdżamy w lewo. Po lewej stronie mamy leniwie płynącą Młynkę, która zasilała i zasila w wodę stawy, dawniej też napędzała miejskie młyny i folusze. My zaś jedziemy tzw. „czerwoną drogą”, obsadzaną kasztanowcami i dębami, dawniej dostępną tylko dla księcia i jego służby. Droga ta wiodła od pszczyńskiego zamku przez park, książęce lasy Raszkowice, Czarne Doły aż do książęcych folwarków w Studzionce i Mizerowie. Niestety nie ujedziemy nią nawet kilometra, ponieważ odcinek do początku lasu Czarne Doły od 1985 roku znalazł się pod wodami Zbiornika Łąckiego. Zostaje nam trasa zastępcza, na wale jeziora skręcamy w lewo, dojeżdżamy do domów przy jeziorze i w prawo między zabudową, dalej szlakiem R-4 jedziemy w kierunku Raszkowic.

Ten niewielki obszar leśny ma bogatą historię i kryje wiele tajemnic. Najpierw były tu stawy rybne, na początku XIX wieku, a może i wcześnie był to przysiółek Łąki. Początkiem XX wieku znajdowało się tu kilka domostw, podobno też tu miała być dawno temu karczma, być może istnienie tej karczmy było związane ze wspomnianą „Wielką Drogą”, która w pewnych okresach mogła tu przebiegać. Na skraju lasu od strony Łąki stała gajówka, w której na początku XIX wieku gajowym był Paweł Konieczny. Do owej gajówki zawitał kiedyś polujący na pobliskim polu i w lesie cesarz Wilhelm II z księciem pszczyńskim Janem Henrykiem XV i całą świtą. Nie wiadomo dokładnie, kiedy ten przysiółek przestał istnieć, według przekazów ludowych wiązało się to z pobytem taboru cyganów, których nieostrożność spowodowała pożar i Raszkowice spłonęły, gajówka zaś doczekała XXI wieku i opuszczona popadła w ruinę, aż w końcu została zburzona.

Opuszczamy tajemnicze Raszkowice, jedziemy dalej trasą R-4, najpierw w prawo, potem w lewo, aż do ulicy Polnej w Wiśle Wielkiej, potem na ul. Hodowców skręcamy w prawo i jedziemy dalej tą samą trasą w kierunku Czarne Doły. Po prawej stronie mijamy Ośrodek Wędkarski Kół PZW Pszczyna Staszic, jeszcze 35 lat temu stały tam zabudowania gospodarstwa Chodzidłów. Z tego gospodarstwa pochodził jedyny mieszkaniec Wisły Wielkiej, ks. Jan Wiśliński (pierwotnie Chodzidło, 1892-1961), którego nazwiskiem nazwano ulicę: „Padre Wiślinski” i to w prawie dwumilionowym mieście, stolicy brazylijskiej Polonii, Kurytybie, znanej z ostatnich Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej. Tam był w latach 1931-1952 proboszczem parafii Santa Candida, władał biegle polskim, niemieckim, portugalskim i angielskim, prowadził działalność misyjną i społeczną. W 1989 r. lokalna społeczność nazwała jego imieniem państwową szkołę, coś w rodzaju college'u. W gospodarstwie Chodzidłów znajdowała się w czasie ostatniej wojny sprytnie urządzona kryjówka, tam ponad dwa lata ukrywał się między innymi jeden z dowódców AK na powiat pszczyński, Ludwik Warzecha.

Przed pompownią RZGW skręcamy w lewo, znajdujemy się teraz ponownie na „czerwonej drodze”. Z miejscem tym wiąże się opowieść mojego dziadka, wtedy Józefa Specka (1898-1974). Brzmiało to mniej więcej tak: „Wszyscy szkolni szli razem z rektorem witać naszego cysorza. Przyjechoł landarerym zaprzągniytym do czterech koni, przed nim, za nim jechali wojoki na koniach. Jak przyjechoł śpiewali my nimieckie pieśni, landałer stanoł, łotworzyli się drwiczki i my go zoboczyli . Z landarera ktoś ciepnął bombony, było tego dużo, do wszystkich starczyło. Potym jeszcze roz widzioł żech cesarza Wilusia jak polowoł na naszych łonkach przy Pasiekach, wtedy my bajtle byli za nagonioczy, dostoł żech wtedy srybno marka, a to było wiela piniendzy. W siedymnostym roku musiołech iść na wojna, ta światowo, byłech kanonierym we Francyji, caly czos byłech przy koniach, wozili my amunicja, pociski co wożyły pora cytnorów, a nieroz i tona. Jo wojna przeżył, brat Andrzej, co był w Królewskiej Gwardii zginął. Wiluś wojna przegroł i ućyk do Holandyji. Potym my śpiewali tako pieśniczka „Wilus w Hojandyji śledziami handluje, widzisz ty pieronie jak Ci to pasuje...”

Poruszamy się dalej „czerwoną drogą”, towarzyszą nam sosny wejmutki, spotykamy tu wiekowy dąb, będący pomnikiem przyrody. Docieramy do leśniczówki na Czarnych Dołach z 1905 roku, obok napotykamy ślady istniejącego tutaj już w XIX w. ośrodka hodowli bażantów. Tutaj w czasie II wojny światowej widziano na polowaniu i goszczącego się w tej leśniczówce ministra lotnictwa Rzeszy, marszałka Hermanna Goeringa, ten zbrodniarz wojenny, a zarazem as lotnictwa z I wojny światowej był zapalonym myśliwym i łowczym Rzeszy.

Jedziemy dalej szlakiem R-4 do Studzionki, tutaj żegnamy się z tym zielonym szlakiem i przed ośrodkiem zdrowia skręcamy w ul. Robotniczą, potem w Teligi, następnie Myśliwską i dojeżdżamy do punktu odpoczynkowego. Znajdujemy się na terenie Pawłowic, skręcając w prawo pojedziemy fragmentem zielonego szlaku, zwanego Traktem Cesarskim, będziemy się poruszać po leśnej grobli. Tu do 1918 r. mijali się strażnicy pruskiej straży granicznej (Grenzschutzu), zwani od koloru mundurów „zielonkami” i ich austriaccy odpowiednicy, zaś do roku 1922 tu była jeszcze granica pomiędzy Prusami a Polską. Tutaj również zobaczymy oryginalne kamienie graniczne, pamiętające te czasy, na niektórych są pierwsze litery nazw tych cesarskich państw. Jadąc dalej docieramy do Strumienia, nienależącego obecnie do ziemi pszczyńskiej, ale związanego z nią do XV wieku. Do połowy tego samego wieku należał do parafii w Wiśle Małej, wtedy zwanej Wisłą Niemiecką.

Ze Strumienia z rynku jedziemy czerwonym szlakiem pokrywającym się na pewnym odcinku ze szlakiem zielonym (znana nam już trasa R-4), by na terenie Wisły Małej jechać już tylko pośród pól trasą R-4. Wjeżdżamy na dawny książęcy folwark Adlajchów (Adelhaidshof), zwany obecnie Adelajda, położony już w Studzionce. Przekraczamy drogę z Wisły Małej do Studzionki, żegnając się z oznakowanym szlakiem jedziemy prosto przez pola drogą wysypaną żółtym wapieniem, podążając na kolejny dawny studzieński folwark „Stenclówka” (Stenzelhof). Po minięciu folwarku dojeżdżamy do asfaltowej drogi, tu skręcamy w prawo w kierunku Wisły Wielkiej. Wjeżdżamy pod górę, po prawej stronie mamy niewielki obszar leśny, w nim stumetrową przecinkę, a tam tajemnicze miejsce, gdzie w czasie II wojny światowej było niemieckie polowe lotnisko. Tak go opisywał jeden z mieszkańców Wisły Wielkiej: „My tam często z bratem chodzili, bo ojciec dzierżawił staw w Stenzelhofie, myśmy byli wtedy dziećmi, ciekawiło nas to, w lesie było widać z daleka namiot wojskowy, albo mały barak, ale była wojna my się tam bali iść, raz z daleka my widzieli tam samolot i żołnierzy”. Jaki był cel tego lotniska? Komu służyło? Być może tu lądował sam Hermann Goering, który jak wcześniej wspomniałem polował na pobliskich Czarnych Dołach? Te pytania do dziś zostają bez odpowiedzi.

Z tego miejsca wracamy, mamy dwie możliwości: albo przez Czarne Doły tą samą trasą lub też dojechać do Koloni Wisła Wielka, a następnie mało ruchliwą drogą 939 do Pszczyny, ze wspaniałymi widokami na Jezioro Goczałkowickie i pobliskie Beskidy.

Józef Spek

 

Reklama

jack

T G+ F

Zobacz także

gorący temat
Konkurs dziennikarski: zgłoszenia tylko do czwartku!
Konkurs dziennikarski: zgłoszenia tylko do czwartku!
Szkoła ze śląską tradycją opowiada swoją historię
Szkoła ze śląską tradycją opowiada swoją historię
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
Uhonorowani przez Sybiraków
Uhonorowani przez Sybiraków
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska
Konkurs "Pierwsze zdjęcie na Instagramie"
Konkurs "Pierwsze zdjęcie na Instagramie"
Budżet powiatu na trudne czasy uchwalony
Budżet powiatu na trudne czasy uchwalony
12 wzruszających historii pszczyńskich Sybiraków spisanych w książce
12 wzruszających historii pszczyńskich Sybiraków spisanych w książce
W czwartek i piątek utrudnienia na ul. Bielskiej w Pszczynie
W czwartek i piątek utrudnienia na ul. Bielskiej w Pszczynie
Pszczyna pozyskała 4 mln zł na fotowoltaikę
Pszczyna pozyskała 4 mln zł na fotowoltaikę
Burmistrz spotkał się z ministrem klimatu
Burmistrz spotkał się z ministrem klimatu
Budżet przyjęty. Ponad 10 mln zł na goczałkowickie inwestycje
Budżet przyjęty. Ponad 10 mln zł na goczałkowickie inwestycje

Komentarze:

treść:
autor:

SQL: 19