Niewyremontowany Potok od lat podtapia Goczałkowice

25.06.2013, 17:29

Goczałkowice-Zdrój

W ciągu ostatniej doby zostało zalanych ponad 300 budynków mieszkalnych budynków w powiecie pszczyńskim. Jedną z najbardziej poszkodowanych gmin są Goczałkowice (podtopionych niemal 40 domów). Mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy, nie mają wątpliwości, że gdyby Potok Goczałkowicki został wyremontowany, nie doszłoby do podtopień.
.

Mieszkańcy ul. Głównej w Goczałkowicach-Zdroju przez wiele godzin walczyli z wodą. Potok Goczałkowicki, gdy tylko przyjdzie większa ulewa, wylewa wodę na drogę, podwórka, do domów.
– Już w poniedziałek nad ranem cała rodzina była postawiona na nogi. Od tego czasu spaliśmy może z 1,5 godziny – mówi Piotr Pokora. Mieszkańcy ustawiali wzdłuż ogrodzeń swoich posesji wał z worków z piaskiem. Na drodze jeszcze wtedy wody nie było, ale przy brzegu Potoku ustawili miarę i patrzyli, jak podnosi się poziom wody. Gdy w poniedziałek po południu zaczęło niezwykle intensywnie padać, wiedzieli już, że te zabezpieczenia mogą nie wystarczyć. – Wieczorem nie byłem już w stanie wyjść z domu na podwórko, bo woda sięgała mi do szyi. To było jedno wielkie jeziorko. Woda przechodziła przez worki z piaskiem, nie było już nic, by ją zatrzymać – dodaje mieszkaniec ul. Głównej.

Dwa tygodnie temu też Potok wylał, ale woda na szczęście zatrzymała się na drugim stopniu przed wejściem do domu. Tym razem nie było jednak tak dobrze. Zalała piwnicę i parter domu. Meble i sprzęty trzeba było wynieść na piętro budynku.

Piotr Pokorny patrzy w niebo i boi się, że podobna ulewa znowu może się powtórzyć. – Żeby to jeszcze był na pewno koniec. Bo gdyby taka sytuacja zdarzyła się raz albo dwa, jakoś byśmy to przeżyli. Ale od 1998 r. zalało nas już tu szósty raz. Mamy straszny żal do Śląskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń wodnych, że nie remontuje Potoku. Dopóki tego nie zrobią i nie powiększą przepustów, będzie nas zalewać – dodaje.

Maria i Eugeniusz Cebulowie mają wodę w domu trzeci raz. – Piwnicę i cały parter zalało. Teraz po wodzie w mieszkaniu nie ma już śladu tylko dlatego, że dzieci się zjechały i na bieżąco wylewały wodę, dwie pompy szły na okrągło. To moja ojcowizna, młoda nie jestem i wiem jedno. Potok koryto miał kiedyś wielkie, a dzisiaj da się go przekroczyć. Gdy woda szła, tu były fale jak na morzu – mówi pani Maria.

Gabriela Placha, wójt Goczałkowic mówi nam, że nie może już spojrzeć mieszkańcom w oczy. – Ile razy można być podtopionym – pyta retorycznie i dodaje, że wczoraj przez Goczałkowice przeszła trzecia potężna ulewa w ciągu zaledwie dwóch tygodni (ostatnia ogromna nawałnica była w sobotę i również zalało wtedy ul. Główną w Goczałkowicach). – Wczoraj wszystkie drogi powiatowe w naszej gminie były nieprzejezdne. Próbowaliśmy od rana ratować domostwa. Mieszkańcy, którzy wyrazili chęć, otrzymali worki z piaskiem. Ale ten opad deszczu był tak ogromny, to było 110 l/m2, że niestety, wielu domów nie udało się uratować. Tym bardziej, że ziemia już nic tu nie wchłania. Sytuacji, jak tej z wczoraj najstarsi mieszkańcy nie pamiętają. To był ogrom wody na ul. Głównej, Szkolnej, Bór I i wielu innych. Mamy podtopione budynki, szkody w infrastrukturze (nie tylko gminnej) – mówi Gabriela Placha. Dzisiaj w terenie pracowały dwie komisje, jedna szacuje straty w infrastrukturze komunalnej, druga w budynkach, gospodarstwach domowych.

Wójt Placha również wskazuje, że najważniejszy problem to na od lat nieremontowany Potok Goczałkowicki. – Nie jest gminny. Pozostaje w zarządzie Śląskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. Póki nie zostanie wyremontowany, takie podtopienia będą miały miejsce. Problemem jest wąskie koryto i bardzo małe przepusty – mówi wójt i dodaje, że gmina prosi o regulację potoku wraz z przepustami od lat. Co prawda ta inwestycja jest wpisana do tzw. programu „Wisła”, którym kieruje Małopolski Urząd Wojewódzki, ale procedury zbyt długo trwają. – Śluza Wałowa na Wiśle to jeden problem, a Potok Goczałkowicki drugi. Dla mnie to jest teraz priorytet, bo te nawałnice się powtarzają. Jesteśmy bardzo zdeterminowani i jesteśmy nawet w stanie partycypować w kosztach tej inwestycji, będziemy szukać możliwości prawnych – mówi Gabriela Placha.

Pani wójt prosiła wojewodę śląskiego, Zygmunta Łukaszczyka, który przewodniczył posiedzeniu Wojewódzkiego Sztabu Kryzysowego w pszczyńskim starostwie, o rozwiązanie problemu związanego z Potokiem.

Zygmunt Łukaszczyk przyznał, że nieuregulowany stan własnościowy Potoku Goczałkowickiego jest zmorą i tym, co najbardziej wpływa na podtopienia w Goczałkowicach. Nie udzielił jednak konkretnej odpowiedzi, co zamierza w tej sprawie zrobić. Już po zakończeniu posiedzenia udał się w towarzystwie Gabrieli Plachy na miejsce do Goczałkowic.

fot. infopres.pl/powiat.pszczyna.pl

ram

T G+ F

Zobacz także

Regulacja Potoku Goczałkowickiego: umowa podpisana, ruszają roboty
Regulacja Potoku Goczałkowickiego: umowa podpisana, ruszają roboty
LKS Goczałkowice ma 45 lat
LKS Goczałkowice ma 45 lat
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
Uhonorowani przez Sybiraków
Uhonorowani przez Sybiraków
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska

Komentarze:

treść:
autor:

SQL: 18