Nie chcą tworzyć getta

Choć przeprowadzka ciągle odsuwa się w czasie, miejsce to cały czas żyje. Bo w Domu Kulejących Aniołów czuć prawdziwą radość, miłość i wzajemną pomoc.

Wchodzimy do atrium. Niewielkiego, ale bardzo urokliwego. Na samym środku widzimy cztery drewniane figury, wykonane przez rzeźbiarza z Włoch. Są to matka, ojciec i dzieci. Symbolizują rodzinę. - To symbol pochylonych nad życiem rodziców. Ale rodziców nie tylko dzieci niepełnosprawnych. Bo w dzisiejszym świecie nie jest łatwo być też rodzicem dziecka zdrowego. Poświęcamy się chorym dzieciom, często zaniedbując zdrowe. Tym chorym często mówimy, że je kochamy, a wydaje się nam, że te zdrowe o tym wiedzą. A wszystkie dzieci potrzebują opieki, miłości, czułości. Każdy z nas potrzebuje miłości – mówi Krystyna Fuławka, przewodnicząca zarządu Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym - Koło w Pszczynie.

Atrium jest blisko kuchni. Dlatego pojawił się pomysł, by zrobić tam ogródek. - Dzieci będą plewić, zrywać rośliny i owoce, będą brały udział w przygotowaniu posiłków. Jak w domu – przyznaje. Już rosną pomidorki, kapusta, szczypiorek, pietruszka, rabarbar czy tymianek. K. Fuławka marzy o tym, by podopieczni mogli korzystać z sadu z prawdziwego zdarzenia. Sami bowiem lepią pierogi, pieczą ciasta, robią kompoty, dżemy, miód, smalec, kiszą ogórki.

Przeprowadzka? Może na wiosnę

Z postępów na budowie cieszą się, choć problemów nie brakuje. Dom w środku jest w stanie surowym, ale niektóre pomieszczenia są częściowo wyposażone. Np. pracownia ceramiczna na parterze czy sala, gdzie można wypić kawę lub zjeść obiad. Gotowe są też niektóre łazienki, zamontowane wszystkie drzwi oraz winda. W sali rehabilitacyjnej póki co jest mnóstwo sprzętu. - Wstawimy drzwi przesuwne, dzięki czemu będą mogły z niej korzystać jednocześnie dwie grupy dzieci – mówi Fuławka. Śmieje się, że korytarze w domu są tak długie, że zimą na rowerach będzie można jeździć. Na piętrze będą pokoje dla podopiecznych oraz pracownia gospodarstwa domowego.

Trwają przygotowania do wyposażenia kuchni, co nie jest tanie, trzeba kupić akcesoria do wyposażenia łazienek. Wkrótce ruszy malowanie i kafelkowanie oraz kładzenie wykładzin. W planach jest też aranżacja sali kominkowej. - To ma być miejsce szczególnie piękne, ciepłe. Z wykładziny zrobimy ścieżkę kamienną, potok, łąkę z kwiatami, z kolumn powstaną drzewa z liściami – cieszy się Fuławka. Trzeba jeszcze zrobić elewację zewnętrzną, drogę dojazdową, miejsca parkingowe i chodniki. Kostka brukowa i krawężniki już są, ale brakuje pieniędzy na opłacenie robotników. Przeprowadzkę do Piasku planowano na wrzesień, ale nic z tego. - Obawiam się, że w tym roku nie uda nam się wprowadzić. Brakuje na kuchnię, wykładziny, biały montaż w łazienkach i na bieżące prace. Myślimy o wiośnie przyszłego roku – przyznaje przewodnicząca. PSOUU czeka jednak na środki z 1 proc.

Anioły zapraszają do siebie

W domu zamieszkają podopieczni stowarzyszenia. Budowa ruszyła w lipcu 2010 roku, kiedy zebrali pierwszy milion zł. Zaufali im ludzie, którzy zaczęli pomagać. - Ten dom daje nam mnóstwo radości. Każdego dnia chce mi się tu być, ale to dzięki temu, że mamy tylu przyjaciół, ludzi, którzy nas wspierają – zauważa Fuławka. Nie chce, by Dom Kulejących Aniołów był gettem. - Nie chcemy się odcinać, chcemy być otwarci. Chcemy oddawać dobro, które codziennie otrzymujemy. Zapraszamy do nas dzieci, mieszkańców, bo chcemy pokazywać, że nasze dzieci pomimo swoich chorób są takimi samymi ludźmi, jak inni, ciekawymi życia – mówi.

Jedną z ostatni akcji, poprzez którą podopieczni chcieli się integrować z otoczeniem był I Międzynarodowy Plener Rzeźbiarsko-Malarski pn. „Krajobraz pełen nadziei”, który odbył się w dniach 19-28 czerwca.

Bogusława Bularz mówi, że pomysł podsunął zaprzyjaźniony rzeźbiarz, Andrzej Urbański z Pszczyny, który przygotowuje rzeźbę anioła, który stanie przy wejściu do Domu Kulejących Aniołów. - Chcemy w ten sposób rozwijać zdolności artystyczne wśród niepełnosprawnych, integrować naszych podopiecznych, impreza miała na celu też wsparcie naszego ośrodka. Mieliśmy lokalnych artystów, a także gości z zagranicy – z Białorusi, Ukrainy czy Czech. Tworzyli swoje dzieła przez 10 dni – mówi B. Bularz. Z wielkich drewnianych bali stworzyli piękne rzeźby – są anioły, św. Hubert, patron myśliwych, matka z dzieckiem, rycerz z koniem. Rzeźby i stworzone przez podopiecznych obrazy trafią do ogrodu sztuki, który ma powstać przy domu w Piasku. Domu, do którego będzie się chciało wracać.

pako