Najstarsze małżeństwa w Ratuszu
20.12.2007, 12:51 |
Pszczyna
Starszym należy się szacunek. A najstarszym w szczególności. Dlatego pary, które są małżeństwem od 60 lat i więcej spotkały się z burmistrzem w sali sesyjnej pszczyńskiego Ratusza.
Na zaproszenie burmistrza odpowiedziało dziewięć par z gminy Pszczyna. Osiem z nich właśnie w tym roku obchodzi 60-lecie pożycia małżeńskiego, jedna 61-lecie.
Są to: Irena i Stefan Gruszkowie, Agata i Ludwik Hessowie, Magdalena i Ludwik Leki, Gertruda i Franciszek Nowokowie, Łucja i Paweł Strzemieccy (wszyscy z Pszczyny), Maria i Augustyn Nowakowie z Brzeźc, Aniela i Ludwik Pustelnikowie ze Studzienic, Helena i Kazimierz Szwedowie z Rudołtowic oraz Jadwiga i Józef Wierowie z Piasku (dwie pary burmistrz odwiedził w domach.
Święta są najlepszą okazją do takiego spotkania - uważa burmistrz Pszczyny, Krystian Szostak. - Chciałbym złożyć w imieniu władz Pszczyny wyrazy szacunku i przede wszystkim wielkiej radości, że państwo od tylu lat ze sobą jesteście, żyjecie w zgodzie. Stanowicie tę najstarszą część pszczyńskich małżeństw. Nie wszystkim to było dane, Czasem śmierć wyrwała wcześniej – mówił burmistrzom, który z okazji świąt oprócz gratulacji wręczył też parom ekwiwalent pieniężny.
Agata i Ludwik Hessowie są małżeństwem od 60 lat. Dzisiaj już nie pamiętają, jak się poznali. Mają 7 dzieci, 23 wnuków i 10 prawnuków. Jaka jest ich recepta na długie i zgodne życie? - Trzymać buzię na kłódkę – śmieje się pan Ludwik. - Czasem rożnie bywa, ale trzeba spokojnie wszystko załatwić. Dzieci mamy dobre, nie mamy na co narzekać. Wnuki też, przyjeżdżają, odwiedzają nas – dopowiada pani Agata.
Aniela i Ludwik Pustelnikowie ze Studzienic mają troje dzieci i troje wnuków. Poznali się na zabawie. Ich zdaniem najważniejsze jest to, żeby jeden drugiemu umiał ustąpić i nie słuchać, jak drugi atakuje. - Wesele nie było duże, średnie, jak to na tamte czasy. Zdjęcie jeszcze mamy. Wydaje mi się, że dawniej było lepiej. Teraz człowiek jest stary i słaby, szybciej się denerwuje. Miło nam, że nas burmistrz zaprosił. Ale już sił brakuje, coraz mniej energii, żeby gdzieś chodzić – mówi pani Aniela.
ram