Kto wskrzesi pszczyńskie kino?

Pszczyna

Miasto już od jakiegoś czasu nie ma działającego kina. „Wenus” nie wyświetla filmów od ubiegłego roku i czeka na najemcę.

Kino nieźle funkcjonuje w pobliskich Brzeszczach czy Tychach, budowana jest druga tego typu placówka w Oświęcimiu. Tymczasem w Pszczynie taki obiekt istnieje, ale tylko z nazwy. Od połowy ubiegłego roku znajdujący się na ulicy Warownej budynek kina „Wenus” stoi pusty. To dawna synagoga, która w czasie II wojny światowej została przez Niemców przekształcona w salę kinową. Małe, kameralne, liczące około 130 miejsc kino do niedawna wyświetlało co prawda z opóźnieniem, ale znane filmy, organizowano seanse dla dzieci za kilka złotych lub nawet bezpłatnie, z czasem zaczęto organizować tam koncerty i imprezy tematyczne, jak przegląd kina rosyjskiego czy czeskiego. Okazało się jednak, że zainteresowanie nie było takie, na jakie liczyli właściciele – kino czeka na nowego najemcę.
O tym, że w Pszczynie taka placówka jest potrzebna przekonany jest dyrektor Pszczyńskiego Centrum Kultury, Michał Czernek - wyrazem tego ma być choćby organizacja Pszczyńskiego Klubu Filmowego, w ramach którego już drugi rok prezentowane są ciekawe filmy. Problemem są jednak pieniądze. - W dobie kina cyfrowego można otrzymywać kopie filmów nawet w tym samym momencie, kiedy otrzymują je kina sieciowe – nie ma ograniczeń, jak to było w przypadku technologii analogowych, kiedy nowości trafiały najpierw do dużych miast – przyznaje. By jednak pokazywać filmy cyfrowo potrzebny jest odpowiedni sprzęt, a ten kosztuje, i to niemało. Zdaniem szefa PCKul, cena samego projektora wynosi około 500 tys. zł, reszty sprzętu – nawet 300 tys. zł, do tego dochodzi przystosowanie budynku. - Przy dobrym, kasowym filmie na jednym tytule można zarobić około 200 tys. zł. Są takie filmy – jeden czy dwa w ciągu roku, które mogą dać dochód na takim poziomie. Więc przy dobrze zrobionym biznesplanie cyfryzacja kina powinna się po 2 latach zwrócić – zauważa. Także na kwestie finansowe i brak odpowiedniej technologii uwagę zwraca Mirosław Nowiński, właściciel kina „Wenus”. Jego zdaniem bez wsparcia z zewnątrz kino w miejscowości tej wielkości, co Pszczyna nie ma ekonomicznej racji bytu, przywołuje tego typu placówkę w Brzeszczach, działającą w strukturze Ośrodka Kultury.

Michał Czernek żałuje, że kiedy gmina żydowska sprzedawała budynek kina Wenus, nie trafił on w ręce gminy Pszczyna. Jak mówi, teraz taki wynajem nie wchodzi w grę. - Gdybyśmy mieli budynek, można byłoby go wyremontować z funduszy unijnych, a później zastanowić się, czy go doposażyć, by mogło realnie konkurować z multipleksami – stwierdza. O konkurencji z dużymi kinami mówi nieprzypadkowo, gdyż jego zdaniem to niszowe nie ma szans na przetrwanie, i to nie tylko w Pszczynie. Jako przykład podaje niekomercyjne kino Światowid w Katowicach. - W dużym mieście, gdzie jest bardzo duża grupa studentów kino to cały czas przeżywa kłopoty finansowe. Nie da się zrobić kina niszowego w mieście prawie 300-tysięcznym, więc jak możemy mówić o tym, by zrobić takie kino w mieście 50-tysięcznym – zauważa, dodając, że filmy niekomercyjne też powinny być pokazywane, ale główną działalnością przyszłego kina „Wenus” powinno być pokazywanie tych mainstreamowych.

Mirosław Nowiński przyznaje, że pojawiło się już kilku chętnych na wynajem kina. Chciałby przy tym, by prowadzona była w nim działalność, związana z kulturą i rozrywką. - Niestety do chwili obecnej nie pojawił się nikt poważny, kto chciałby wynająć kino jako kino. Osobie prywatnej odradzalibyśmy takie posunięcie. Nie życzymy nikomu kłopotów. W nieskończoność nie będziemy jednak odrzucać propozycji wynajmu na inną działalność, a pojawiło się już kilka takich – stwierdza.
Paweł Komraus/Gazeta Pszczyńska

jack