Donosimy na potęgę

Powiat

Skarbówka, nadzór budowlany – do tych instytucji trafia sporo donosów. Spora część jest zasadna.

Dane Urzędu Skarbowego w Pszczynie są jednoznaczne – donosów jest coraz więcej. W 2012 roku było ich 123, w 2013 – 163, a w pierwszym półroczu roku bieżącego już 85.

Do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego trafia rocznie ok. 200 zgłoszeń. - Zdecydowana większość spraw, którymi się zajmujemy wynika ze zgłoszeń, które otrzymujemy. To nawet ok. 90% wszystkich spraw – przyznaje inspektor Mariusz Kozik.
Większość zgłoszeń jest zasadna. - Prawo budowlane, które reguluje proces inwestycji, w sposób tak szeroki obejmuje tematykę prowadzenia i wykonywania robót budowlanych, że w zasadzie ciężko jest prowadzić wszystko od początku do końca zgodnie z przepisami prawa. W większości przypadków zawsze jakieś uchybienia, większe czy mniejsze, się pojawiają. 90% spraw kwalifikuje się do dalszego postępowania – zauważa M. Kozik.

Wystarczy drobna wątpliwość zgłoszona do odpowiedniej instytucji i rusza machina kontroli administracyjnej. - Często skarżący, kiedy orientuje się co narobił osobie, na którą doniósł, żałuje i próbuje się wycofać, ale jest to już niemożliwe. Są też działania odwetowe – kiedy jeden sąsiad napisze na drugiego, to ten nie pozostaje mu dłużny i świadomy tego, że w prawie budowlanym zwykle na każdego można znaleźć jakiś bat, też donosi – przyznaje M. Kozik.

Istotne jest też jeszcze jedno - oprócz nałożenia kar PINBud zobowiązany jest również powiadomić prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.


Rozmawiamy z Mariuszem Kozikiem, powiatowym inspektorem nadzoru budowlanego w Pszczynie

Uchybień budowlanych, które wykrywacie jest sporo. Wynikają one z niewiedzy, czy z myślenia, że może uda się coś załatwić bez koniecznych pozwoleń?

Coraz mniej jest tych ostatnich przypadków. Najwięcej uchybień wynika z niewiedzy. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że prawo budowlane ma tak szeroki zakres, a roboty, nawet drobne, które wykonują wymagają pozwoleń czy zgłoszeń.

Jakie są te najczęściej powtarzające się przypadki prac, których mieszkańcy nie zgłaszają lub nie uzyskują pozwoleń?

Przede wszystkim garaże, w szczególności blaszane. Ciągle pokutuje myślenie, że jeśli jest coś nietrwale związanego z gruntem, to na to nie jest nic wymagane. To dotyczy także altan. Postawienie garaży, altanek czy zabudowań gospodarczych wymaga pozwolenia na budowę lub zgłoszenia. Kiedy brukujemy, utwardzamy teren działki musimy to zgłosić. Mało kto o tym wie.

Przypuśćmy, że postawiliśmy garaż bez pozwolenia. Jaka grozi nam kara?

Jeśli został postawiony zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego jest możliwość zalegalizowania takiego garażu. Kwota jest narzucona z góry i wynosi 25 tys. zł. Inne rozwiązanie to konieczność rozbiórki i często właściciele tak robią, po czym uzyskują pozwolenie i stawiają garaż na nowo. Trudniejsze jest to w przypadku tych murowanych. Legalizacja altany to koszt 5 tys. zł. Kiedy rozbudujemy sobie dom np. o mały wiatrołap bez pozwolenia, koszt legalizacji wynosi już 50 tys. zł, tyle samo, co w przypadku całego budynku mieszkalnego. Za każdym razem kierujemy też zawiadomienie do prokuratury czy policji o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. A takie postępowanie karne z pewnością nie jest niczym przyjemnym.

A kiedy nie trzeba zgłoszenia czy pozwolenia?

Wyłączeń jest bardzo niewiele. Takim najbardziej charakterystycznym przykładem jest budowa ogrodzenia, ale tylko pomiędzy sąsiednimi działkami i tylko do wysokości 2,2 m. Zawsze podkreślam, że wystarczy zapytać – przyjść do wydziału architektury lub do nas czy zadzwonić i spytać, czy jeśli chcemy np. wybrukować kawałek działki, jakie trzeba mieć na to dokumenty. To nic nie kosztuje, a można uniknąć kar i nieprzyjemności.

pako