Alicja Janosz: Musiałam dorosnąć!

14.04.2006, 12:07

Musiałam dorosnąć!

Alicja3Choć ma tylko 150 cm wzrostu, zauważyła ją cała Polska. Ma niezwykły głos, jest otwarta i spontaniczna. Niektórzy nawet twierdzą, że „szalona” – oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Pszczynianka, absolwentka LO w Gilowicach. Wygrała odcinek „Szansy na sukces”, w którym gwiazdą była Kayah. Ogólnopolską sławę przyniosło jej jednak dopiero zwycięstwo w I edycji Idola. Od początku wzbudzała kontrowersje. Wielu twierdzi, że Idol wydarzył się w jej życiu zbyt szybko, że nie była przygotowana na to, co się później wydarzyło. A co myśli o tym ona sama? Przez dwa lata stroniła od mediów. Jak sama mówi, musiała się zatrzymać i wyciszyć. Czy teraz powróci? O muzyce, Idolu i planach na przyszłość rozmawiamy z Alicją Janosz.

Od kiedy śpiewasz?

Śpiewam od zawsze, można powiedzieć, że od kołyski. Pierwszą osobą, która uczyła mnie piosenek, była siostra mojej mamy, która niestety już od dawna nie żyje. To dzięki niej nauczyłam się  „Wsiąść do pociągu” i „Tańczę na stole”. Te piosenki były dla mnie hitami numer 1! Gdy miałam 8 lat, zaczęłam się uczyć w Ognisku Muzycznym w Pszczynie: początkowo gry na pianinie, później również śpiewu. Zresztą te dwie rzeczy zawsze szły u mnie w parze. Wolę akompaniować sobie do śpiewania, niż grać z nut. Do tej pory mam problem z czytaniem nut, ale staram się nadrobić zaległości.

Czy zastanawiałaś się, jak potoczyłoby się twoje życie, gdybyś nie pojechała na przesłuchania do Idola?

Ostatnio mój przyjaciel Piotrek Banach powiedział mi, że Idol był najgorszą rzeczą, jaka mi się mogła przydarzyć. Zgadzam się z nim, jednak uważam, że czasem coś na początku może wyglądać źle, ale później okazuje się, że było strzałem w dziesiątkę. Idol to program, który promuje ludzi i sprawia, że stają się popularni, a nie pozwala im rozwijać się muzycznie. To, że wydarzył się tak wcześnie w moim życiu, gdzieś tam było mi widocznie pisane. Przez te cztery lata zdobyłam wiele doświadczeń. Jedne z nich były mniej przyjemne, inne bardziej, ale to wszystko stworzyło mnie taką, jaka w tej chwili jestem. I dzięki programowi poznałam wielu ludzi, z którymi współpasjonuję się muzyką.

A miałaś taki moment, że żałowałaś startu w tym programie? Miałaś 17 lat, byłaś dziewczyną z małego miasta i nagle zostałaś rzucona w – bądźmy szczerzy – brutalny świat show biznesu?

Nie, ja chyba niczego w życiu nie żałuję. Uważam, że wszystko co się stało, było potrzebne. Na to wszystko pracowałam od 10 lat. Już jako 13-latka dostałam rolę w musicalu „Piotruś Pan”. Mieszkałam przez pół roku w Warszawie i już wtedy zetknęłam się z brutalnym światkiem show biznesu. Wtedy nie zdawałam sobie sprawy z tego, jaki ten świat był naprawdę. Szłam tam ze szczerym sercem, z uśmiechem do wszystkich. Później odkryłam, że świat jednak jest inny, bardzo brutalny, zwłaszcza dla nastolatki. Tak naprawdę każdy w którymś momencie swojego życia się o tym przekonuje. Dla mnie było to i ciągle jest bardzo bolesne doświadczenie. Za każdym razem gdy spotykam się z niesprawiedliwością, czy choćby ze zwykłym chamstwem jednego człowieka do innego wciąż to przeżywam. Udało mi się jednak znaleźć swoją drogę i trzymam się z tymi ludźmi, z którymi jest mi dobrze. Myślę że tak naprawdę wiele zależy od nas samych. Ktoś wpadnie w depresję i ugnie się pod ciężarem problemów, a ktoś potraktuje to in plus. Ja jestem raczej optymistką. Staram się nie poddawać zwątpieniu i nie zadawać już pytań na które nikt nie zna odpowiedzi. Depresyjne klimaty – to nie dla mnie!

A co Alicja Janosz teraz porabia? Ostatnio mało o Tobie słychać...

Tak, to prawda. Zrobiłam sobie dwuletnią już przerwę od mediów. Stwierdziłam, że nie ma sensu brnąć drogą, której nie byłam pewna. Postanowiłam się zatrzymać, a wręcz zrobić parę kroków  w tył i przede wszystkim zająć się słuchaniem muzyki i czytaniem książek. Poszłam też na studia. Aktualnie jestem na drugim roku Reklamy w Wyższej Szkole Promocji w Warszawie. Myślę, że to wyciszenie się było bardzo dobrym wyborem. Ale już powoli zabieram się za myślenie o nagraniu płyty. Na razie jestem na etapie rozmów z wytwórnią, ale bardzo bym chciała, żeby ukazała się jeszcze w tym roku. Myślę, że aby móc coś z siebie dawać, najpierw trzeba się czymś napełnić. A ja przez ten czas usłyszałam bardzo dużo dobrej muzyki. Zresztą cały czas słucham. Dopiero niedawno stałam się fanem muzyki. Zawsze wiedziałam, że lubię śpiewać, ale tak do końca nie miałam pojęcia, co chcę śpiewać. Teraz to we mnie dojrzewa. Sama nawet zaczynam komponować.

Jaką muzykę zatem preferujesz?

Słucham bardzo różnej muzyki, bo uważam, że trzeba się w każdą stronę rozwijać. Z każdego gatunku muzycznego można wynieść wiele dobrego i nie chcę zamykać się tylko w jednym. Ostatnio słucham ciągle Johnny Mitchell, Pink Floydów, Beatllesów...

Często bywasz w Pszczynie?Alicja

Tak, coraz częściej. Od ponad roku mam małego chrześniaka, Maciusia, który jest synem mojej kuzynki Madzi. Mały jest oczkiem w głowie całej rodziny. U mnie jest na tapecie w telefonie i tak naprawdę wszędzie. Jest cudowny i czuję że muszę tutaj przyjeżdżać dużo częściej niż kiedyś.

Czy zatem pszczyniacy będą mogli Cię usłyszeć na jakimś koncercie?

4 maja zagram w Gorzowie pierwszy recital z akompaniamentem gitary. Będą to stare polskie piosenki typu „Perłowa łódź” Antoniny Krzysztoń. Chciałabym, żeby udało nam się również w Pszczynie wystąpić z takim recitalem. Jeszcze z nikim na ten temat nie rozmawiałam. Nie jestem zresztą osobą, która sobie sama biega, organizuje. Ale marzy mi się zaśpiewanie w pszczyńskim zamku. Myślę, że to są utwory, które by idealnie pasowały. Tutaj jest taki klimat... coś takiego, co mnie unosi. A może to zwykły sentyment do rodzinnego miasta, nie wiem. Byłoby miło zarazić kogoś z Pszczyny taką właśnie muzyką.

Alicja_2O tym, że muzyka jest Twoją ogromną pasją, już wiemy. Ale czy poza nią jest jeszcze coś innego, czemu poświęcasz uwagę?

Lubię dobry film, książkę, spacery. Jest wiele rzeczy, które mnie cieszą i nie jestem tak uzależniona od muzyki, że tylko ona i nic więcej. Stąd właśnie narodził się pomysł, żeby studiować kierunek nie związany z muzyką. Mój przyjaciel był tancerzem i w pewnym momencie okazało się, że ma problemy z kręgosłupem i nie może już więcej tańczyć. Wtedy zadałam sobie pytanie, co by się stało, gdybym ja nagle nie mogła śpiewać. Wiem, że nie mogłabym się wtedy załamać, bo moje życie straciłoby sens. Więc dostrzegam też różne inne przyjemności w życiu, nie tylko muzykę. Choć ta daje mi przyjemność największą.

A co doradziłabyś młodym ludziom, którzy chcieliby pójść w Twoje ślady?

Na swoim doświadczeniu nauczyłam się, że warto się skupić na muzyce. Może to dziwnie zabrzmi, ale media i to wszystko co się dzieje wokół niej, a co przyniósł mi Idol nie może przysłonić muzyki. To ona jest najważniejsza. To na niej należy się skupić. Dlatego mogę doradzić tylko jedno: przede wszystkim rozwijać się i wsłuchać w muzykę. Kariera jest do tego tylko dodatkiem.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Marcela Pniok (źródło i fot. Gazeta Pszczyńska)

 

Infopres

T G+ F

Zobacz także

Alicja w Krainie Czarów z GOKiem
Alicja w Krainie Czarów z GOKiem
Alicja Janosz i Turnioki na festynie na 100-lecie SP2
Alicja Janosz i Turnioki na festynie na 100-lecie SP2
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
Uhonorowani przez Sybiraków
Uhonorowani przez Sybiraków
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska

Komentarze:

treść:
autor:

SQL: 18