Abderyci z Beocji demolują bezlitośnie naturę

Czas ciepłych wieczorów i biwakowania minął. Po wyprawach na łono natury pozostały wspomnienia i…tony śmieci. Nie szanujemy środowiska. Miejsca wypoczynku zmieniamy w dzikie wysypiska. Temat jak bumerang powraca co roku.

Przejeżdżając przez Łącką Groblę, napotykamy księżycowy krajobraz. Pobocza grobli schodzą ostro w dół i w kilku miejscach widać straszące swym wyglądem sterty śmieci. Leśne rowy przypominają wysypiska. Worki pełne brudów, zużyte opony, plastikowe opakowania, połamane wiadra. Jeszcze gorzej jest nad zbiornikami wodnymi.

Kilka chwil i jesteśmy nad łącką zaporą. Mijamy OSW, bar „pod Dechą” i trafiamy na ogromne wysypisko nieczystości. Latem w tym miejscu stały przyczepy campingowe i namioty. Słychać tu było głośną muzykę, śmiech, zobaczyć beztroską zabawę. Teraz widok budzi grozę. Tony plastikowych butelek, puszki, jednorazowe grille, rozkładające się resztki po biwaku. Nieczystości porzucono w krzakach, na polankach, przy wodzie.

Podobnie jest, niestety, nad Jeziorem Goczałkowickim. Od strony Łąki nie trzeba nawet podjeżdżać zbyt blisko do brzegu, by natknąć się na śmieci od razu po skręcie z drogi. A przecież ten zbiornik jest rezerwuarem wody pitnej dla woj. śląskiego i powinniśmy zadbać o czystość wokół niego w szczególny sposób.. Mają to gdzieś abderyci z Beocji demolujący bezlitośnie naturę.   

Najlepiej, gdyby śmieci posprzątali ci, którzy je bezmyślnie wyrzucili. Problem jest jednak z ukaraniem winnych, bo tylko wtedy można to zrobić, gdy złapie się kogoś na gorącym uczynku. A to, niestety, jest bardzo trudne.

 – W kilku miejscach mamy monitoring leśny, umieszczamy na drzewach ukryte kamery, czym zajmuje nasza Straż Leśna - mówi Piotr Chrzęszczyk, Inżynier Nadzoru Nadleśnictwa Kobiór.- W przypadku złapania sprawcy kary są dosyć dotkliwe, a o ich wysokościach decyduje sąd.

Porzuconymi w lasach brudami musi się zająć nadleśnictwo, tymi w przydrożnych rowach właściciele dróg, resztą władze poszczególnych gmin. Nadleśnictwo Kobiór współpracuje z samorządami. Koszty, które ponosi na zbiórkę śmieci, to kwota około 50 tys. zł rocznie. Te pieniądze można by przeznaczyć na inne potrzeby, a nie na sprzątanie po mieszkańcach.

- Nie można generalizować, ale gdybyśmy nie wyrzucili jednego papierka, to nie byłoby takiej ilości odpadów - mówi leśnik, apelując do mieszkańców o rozwagę. - W granicach administracyjnych Nadleśnictwa Kobiór mieszka ponad milion osób, potencjalnie każdy „coś” wyrzuci i robi się ponad milion sztuk odpadów.  Często brudy wyrzucone przez naszych rodziców, dziadków, czy znajomych. Nikt inny tych śmieci nie wyrzuca, pomijając oczywiście przypadki, gdy ktoś miał zawieźć nieczystości do punktu zbiórki, a wywozi je do lasu.

Chusteczki higieniczne rozkładają się przez 3 miesiące, niedopałek papierosa – 1,5 roku, guma do żucia około 5-6 lat, metalowa puszka przez 10 lat. Worki foliowe od 100 do 200 lat. Czas potrzebny na rozłożenie się plastikowej butelki oraz pieluch jednorazowych to 500 lat. Wyrzucenie odpadka do kosza trwa niespełna minutę. Cóż dodać..?

KK