Walka z bezmyślnym wypalaniem traw

16.03.2007, 13:16

Pszczyna, powiat

Wypalanie traw nie przynosi żadnych korzyści. Wyjaławia glebę, stwarza zagrożenie, a mimo to ciągle strażacy mają pełne ręce roboty.


Apele zdają się trafiać w próżnię. Co roku płoną hektary ugorów i łąk. Z jednej strony niektórzy ludzie tkwią w nieuzasadnionym przekonaniu, że takie „zabiegi” są pożyteczne. Od jakiegoś czasu sprawcami podpaleń na naszym terenie są również dzieci czy młodzież, którzy dopuszczają się po prostu aktów wandalizmu. Inaczej nie da się nazwać bezmyślnego wzniecania pożaru. – Podpalają trawę i czekają, co się będzie działo – mówi Ireneusz Smolarek, zastępca komendanta Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Pszczynie. W zeszłym roku przypadków podpaleń było w powiecie pszczyńskim 41. - W tym roku od stycznia do połowy marca mieliśmy już 13 interwencji – wylicza.

Już sama wizja zdewastowanego środowiska powinna być wystarczającym argumentem, by zniechęcić do podpalania. Do tego sprawia zagrożenie dla ruchu drogowego. Dym przedostaje się na trasy komunikacyjne. Kierowca nie dość, że jedzie jak we mgle, to wdycha ten dym – podkreśla Ireneusz Smolarek. Wtedy o wypadek nie trudno. W poprzednich latach często do nich dochodziło. Był nawet przypadek śmiertelny. – Ofiarą własnej bezmyślności padł podpalacz. Zatruł się produktami spalania. Pogotowie nie było mu w stanie pomóc.

Najczęściej straż jeździ do podpaleń w Miedźnej, Goczałkowicach czy na obrzeża gminy Pszczyna. Po otrzymaniu wezwania straż pędzi więc do pożaru, mając świadomość, że w tym czasie może być potrzebna, by uratować komuś życie.

13 marca w powiecie strażacy jechali do pięciu takich akcji. W tym samym czasie, kiedy walczyli z ludzką głupotą, wydarzyło się kilka wypadków, gdzie również byli niezbędni. – Jest to problem, bo wyjeżdżamy w różne części powiatu na mało groźne zdarzenia, w tym samym czasie powinniśmy pędzić do tragicznego wypadku. Musimy wtedy korzystać z pomocy jednostek w Żorach czy Jastrzębiu – mówi Ireneusz Smolarek. O kosztach takiej akcji nawet nie mówi, bo strażacy nie przeliczali tego dokładnie na godziny, ale to kwoty sięgające kilkudziesięciu tysięcy.

Jeśli ktoś ma za nic środowisko, może odstraszą go sankcje karne sięgające kwoty 500 zł, a nawet wizja stawienia się przed obliczem sądu. Do tego groźba utraty unijnego dofinansowania. – Od dwóch lat jest tak, że jeżeli ktoś zostanie złapany na własnym polu i udowodni się mu podpalenie, może zapomnieć o środkach z Unii Europejskiej – podkreśla Smolarek.

agw

T G+ F

Zobacz także

Nie wypalajmy traw
Nie wypalajmy traw
ARiMR o zakazie wypalania traw
ARiMR o zakazie wypalania traw
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
Uhonorowani przez Sybiraków
Uhonorowani przez Sybiraków
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska

Komentarze:

treść:
autor:

SQL: 18