Tak jak ja - wywiad z Tomaszem Adamkiem

15.11.2005, 11:33

adamekart2

Tak jak ja

Jest wysportowanym, uśmiechniętym, a kiedy trzeba poważnym góralem z Gilowic. Świat dowiedział się o Nim wówczas, gdy zdobył pierwszy tytuł mistrza świata w wadze półciężkiej. Potem obronił ten tytuł.
Dziś chce walczyć z najlepszymi pięściarzami świata i zapowiada, że wygra. O początkach kariery, sportowych marzeniach i kobiecym towarzystwie z Tomaszem Adamkiem rozmawia Daniel Dziewit.

Kiedy po raz pierwszy pomyślał Pan o boksie?

Miałem wówczas 10-11 lat. Graliśmy głownie w piłkę nożną, dopiero potem zakładało się rękawice. Ja zawsze lgnąłem do sportu, ale w boksie byłem lepszy niż w piłce i dlatego dzisiaj jestem mistrzem świata. Mama na początku się trochę sprzeciwiała, ale nigdy mi nie robiła przeszkód. Niestety mój ojciec nie widzi moich sukcesów, ale każde zwycięstwo Jemu dedykuję. Tata zginął w wypadku w 1978 roku w Wilczym Jarze, gdzie wówczas śmierć poniosło ponad 30 osób. To była wielka tragedia. Miałem wtedy 2 latka i nie pamiętam tego. Ojciec często mi się śni przed walkami. Wierzę w to, że modli się za mnie i wierzy do końca.

Kto Panu kibicuje z najbliższych?

Oczywiście cała rodzina. Moja żona, mama, dziadkowie i cztery siostry. Z siostrami w piłkę grać nie mogłem... i też nie miałem okazji się boksować...(śmiech). Kibicują mi też dwie moje wspaniałe córki. Przed walkami najczęściej rozmawiam z moją żoną Dorotą, która jest dla mnie najbliższą osobą. Muszę dodać, że bardzo dobrze trafiłem, bo świetnie układa nam się w życiu. Brata nie mam i sparringi to były jedynie na treningach.

Porozmawiajmy teraz o sporcie. Dla wielu Polaków jest Pan bohaterem. Szczególnie tutaj w Gilowicach, gdzie Pan mieszka i skąd rozpoczynał wspaniałą karierę. Pozostał Pan skromnym człowiekiem. Jaka jest na to recepta?

Myślę, że wiele zależy od wychowania. Jeżeli człowiek urodzi się w normalnej katolickiej rodzinie, to tak już zostaje.

Czy kiedy rozpoczynał Pan karierę sportową, spodziewał się takiego obrotu spraw?

Nie, nie spodziewałem się. Nigdy nie myśli się o tym, co będzie za 5 czy 10 lat. Na przykład będąc małym chłopcem, nigdy nie myślałem, że będę mistrzem świata. Gdy się trenuje przez lata to myśli się o jakimś wielkim sukcesie. Sport dał mi bardzo dużo, to jest dobra droga. Bo jednak sport czyni człowieka silniejszym, buduje charakter, odporność.

Jakie ma Pan marzenia i cele? Może chciałby Pan mieć taką serię jak Dariusz Michalczewski?

Tutaj powiem tak, w Stanach Zjednoczonych jest inny system boksu. Walczy się z tym, kogo daje promotor. Nie ma takiej sytuacji, że sobie dobieramy zawodników, tutaj się po prostu walczy z tym, kogo da promotor, dużo do powiedzenia mają też stacje telewizyjne. Wiadomo, że musi być odpowiednia oglądalność. Tam jest wielki boks, ciężkie walki i trudno jest utrzymać pas mistrzowski przez kilka lat. Jest taki przykład - Kliczko, który w Niemczech walczył, był wielkim mistrzem, a pojechał to Stanów i od razu zaczął przegrywać walki. Aby tam być długo mistrzem, trzeba być naprawdę dobrym.

Nie wiadomo, kto skrzyżuje z Panem rękawice, ale w grę wchodzi walka z legendarnym Roy Jonesem Juniorem. Jest Pan w stanie go pokonać?

Ja nigdy nie przewiduję, że przegram i liczę na zwycięstwo. Wygram. Nie będzie to łatwa walka, ale wygram.

Na razie jest Pan mistrzem i niech tak pozostanie jak najdłużej, natomiast jest szansa na to, że Gilowice staną się kuźnią talentów i nowy klub bokserski „Cios – Adamek” przysporzy wielu sukcesów tej miejscowości...

Na pewno trzeba tych chłopaków już od małego uczyć pięściarstwa, bo nie da się walczyć w wieku 15 lat. Od małego muszą przychodzić i z zacięciem trenować. Muszą wyrabiać w sobie charakter. I to musi potrwać kilka lat. Łatwo zapewne nie będzie, wielu może stwierdzić, że to nie dla nich, ale zostaną ci najlepsi.

Wychowacie mistrza...?

Dlaczego nie? Każdy trenuje po to, żeby być najlepszym. Ja im wszystkim tego życzę. To jest bardzo ciężka praca i trzeba mieć w życiu bardzo duże szczęście. Niestety tak jest, że wielu zawodników się marnuje. Ludziom ze wsi najczęściej udaje się w sporcie indywidualnym, wtedy się mogą wybić, tak jak ja. No i im tego życzę. Ale muszą się bardzo napracować, bo aby zostać mistrzem, trzeba trenować bardzo długo. Na pewno zostanie kilku, a dobrych. Jak wiemy, boks dzisiaj podupada wszędzie. Myślę, że potem poziom się podniesie, ale na przykład w Żywcu, tam, gdzie zaczynałem karierę, już praktycznie nie istnieje. Zawodnicy nie mają gdzie trenować, zabrano im salę. Browar Heineken nic nie postawił w zamian, postąpił bardzo nieelegancko. To źle, bo przecież sport kształtuje człowieka i młodzież lgnie do treningów i do sportu. Także tutaj, gdzie ta młodzież ma trenować, jeśli nie ma hali, nie ma przyszłości. Będę wspierał ten klub, który założyli moi koledzy ze szkoły podstawowej. Na ile mi czas pozwoli będę im pomagał.

Dziękuję za rozmowę.

Infopres

T G+ F

Zobacz także

Nikt nie kocha tak jak ty
Nikt nie kocha tak jak ty
W turnieju trampkarzy tak jak przed rokiem
W turnieju trampkarzy tak jak przed rokiem
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
Uhonorowani przez Sybiraków
Uhonorowani przez Sybiraków
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska

Komentarze:

treść:
autor:

SQL: 18