Tacy Mikołaje tylko w Łące
17.12.2009, 13:25 |
Odpust w parafii św. Mikołaja w Łące, 6 grudnia, to dzień kiedy we wsi spotkać można „bandy mikołajowe”. Ludowy obyczaj, sięgający korzeniami, jak się przypuszcza, połowy XIX w. do dziś jest kultywowany.
Kto wchodzi w skład „bandy mikołajowej”? „Święci”, czyli św. Mikołaj, biskup i ksiądz oraz śmierć, diabły, kozy, Żyd i baba. 6 grudnia, około godz. 12.00 wszystkie te barwne postacie można było zobaczyć przy kościele św. Mikołaja w Łące. „Święci” przyjechali w kolasie w towarzystwie orkiestry. Diabły zajęły się straszeniem napotkanych panien, a Żyd bawił zgrabnymi rymami i zbierał od mieszkańców datki. Później „bandy mikołajowe” wyruszyły odwiedzić łąckich gospodarzy.
- Po mszy świętej spacerujemy po Łące pukając od drzwi do drzwi. Najpierw do domu wchodzą „Święci”, śpiewają pieśni pieśni ku czci Świętego Mikołaja i zbierają datki. Po zakończonym śpiewie wręczają małym dzieciom cukierki, a Święty Mikołaj pyta je czy w kończącym się roku były grzeczne. Później do domu wpada cała „banda” z orkiestrą i rozpoczynają się wspólne harce i tańce - opowiada Grzegorz, który w tym roku wcielił się rolę księdza. - Po udanej zabawie dziękujemy za poczęstunek, miłe przyjęcie i ruszamy dalej. Większość gospodarzy wita nas w swoich progach z otwartymi rękoma. Każdego roku odwiedzamy przeważnie te same domy. To rodowici łączanie, którzy tę tradycję mocno kultywują. A tradycję trzeba ciągnąć dalej, bo „band mikołajowych” jest niestety co raz mniej. W czasach mojego ojca było ich dwanaście, teraz są cztery albo pięć - dodaje Grzegorz.
(fot. Jacek Bielenin)
jack