Pszczynianka zdobyła Grand Prix Polski w tańcach latynoamerykańskich!

Pszczyna

16 grudnia 2012r. na warszawskim Ursynowie odbył się finałowy Turniej Grand Prix Polski Senior. W kategorii Open 25-34 lat w stylu latynoamerykańskim oraz w Grand Prix pszczynianka Katarzyna Świerkot i jej partner zdobyli I miejsce.

Tym samym para wygrała w klasyfikacji generalnej Grand Prix Polski Senior w tańcach latynoamerykańskich!

Gratulujemy i przypominamy artykuł, który ukazał się w _”Gazecie Pszczyńskiej”
Nie chciała tańczyć z chłopcami

Katarzyna Świerkot dopiero w tym roku zatańczyła w pierwszym w swoim życiu turnieju tańca towarzyskiego, a już z partnerem prowadzi w Grand Prix Polski

Katarzyna Świerkot to drobna 28-latka z Pszczyny. Z wielką pasją opowiada o swojej przygodzie z tańcem.

Wszystko rozpoczęło się, gdy miała osiem lat i rodzice zaprowadzili ją na zajęcia grupy baletowej „Gest” w Czechowicach-Dziedzicach. Tam do 15. roku życia poznawała tajniki nie tylko baletu, ale też uczyła się tańca nowoczesnego i popularnego wtedy disco-dance. W ostatnim roku już sama prowadziła zajęcia dla dzieci, następnie przez rok pracowała z dziećmi w Ustroniu.

Potem przyszła dłuższa przerwa, ale, jak sama przyznaje, kilka lat temu ciało nie wytrzymało. Postawiła na taniec towarzyski. Nie zraziła się nawet wtedy, gdy pojawiały się problemy, jak uciążliwe dojazdy na treningi do Sosnowca, czy problem ze znalezieniem partnera, który z kolei zgodziłby się dojeżdżać do Bielska-Białej.

W końcu po miesiącach poszukiwań partnera w internecie, natrafiła na Zygmunta Wildera z Gliwic. W styczniu b.r. wystartowali ze sobą po raz pierwszy w ogólnopolskim turnieju tańca towarzyskiego w Nowym Targu w kategorii Hobby 25-34 lata w stylu tańców latynoamerykańskich. I od razu osiągnęli sukces, bo zdobyli dwa pierwsze miejsca w kategoriach Open i Start.

- Powiedziałam mojemu partnerowi, że gdy zatańczę w tym turnieju, będę mogła już umrzeć. To było moje ogromne marzenie i od dziecka żałowałam, że bałam się tańczyć z chłopcami – mówi Katarzyna Świerkot i wspomina, że gdyby w wieku 8 lat kategorycznie nie powiedziała „nie”, jej przygoda z tańcem towarzyskim mogłaby być dzisiaj na zupełnie innym etapie. - Rodzice zawieźli mnie do Klubu Tańca Towarzyskiego w Bielsku-Białej. Byłam tam tylko na jednych zajęciach i strasznie się zraziłam, bo musiałam trzymać chłopca, a najgorsze, że musiałam go słuchać i dać mu się prowadzić. Cały czas od niego uciekałam – wspomina z uśmiechem. A szkoda, bo teraz w tańcu towarzyskim wspólnie ze swoim partnerem osiągają kolejne sukcesy – aktualnie prowadzą w klasyfikacji generalnej Grand Prix Polski w tańcach latynoamerykańskich.

Pani Kasia podkreśla, że postawiła w końcu na taniec towarzyski, bo może w nim całą sobą wyrazić emocje. - Spośród czterech tańców latynoamerykańskich, cha chy, rumby, jive_’a i samby, w każdym mogę mieć inną osobowość – mówi też, że tylko tancerze zawodowi i amatorzy zdobywają na turniejach nagrody pieniężne. - My jesteśmy typowo hobbystami i z wygranego turnieju mamy tylko przyjemność, wspaniałe puchary i medale, czasem upominki – dodaje.

Dwa, trzy razy w tygodniu jeździ do gliwickiej szkoły tańca na treningi, dochodzą do tego też indywidualne lekcje z instruktorem. - Jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Teraz marzy mi się wygrana w Grand Prix Polski, a za sześć lat razem z Zygmuntem, start w Mistrzostwach Świata – snuje plany pani Kasia. A obok tego normalne, niezwiązane z tańcem życie. Po filozofii postanowiła pójść na studia psychologiczne, które właśnie kończy. Niedawno rozpoczęła też praktyki w Instytucie Onkologii w Gliwicach i podkreśla, że warto iść za marzeniami.

ram