Pszczynamarket po roku

07.03.2007, 13:02

Kiedy rok temu pisaliśmy o budujących się marketach w Pszczynie („Pszczynamarket”, Gazeta Pszczyńska nr 1 z 26.01.2006 roku), pojawiło się wiele nurtujących pytań. Dlaczego mają powstać aż trzy takie sklepy? Jak zostanie rozwiązana sprawa komunikacji? Największe obawy mieli jednak drobni handlowcy, którym zajrzało w oczy widmo utraty miejsc pracy. Kto stracił, a kto zyskał? Postanowiliśmy sprawdzić, jak wygląda „Pszczynamarket” po roku.
Czarny scenariusz zakorkowanego wjazdu do miasta nie do końca się sprawdził. Co prawda, przejeżdżając ulicami w centrum miasta można czasami dostać białej gorączki, ale korki powodują samochody osobowe. Ciężarówek dowożących towar do Kauflandu czy Biedronki już tyle nie widać. Rok temu radny miejski, Zbigniew Noskowski pytał, jak zostanie rozwiązany problem komunikacji. – Zastosowane rozwiązania jakoś istnieją. Przebudowane skrzyżowanie ulic Broniewskiego i Męczenników Oświęcimskich dobrze spełnia swoją rolę. Nie jest ani lepiej, ani gorzej – mówi dzisiaj Zbigniew Noskowski. Inna sprawa to usprawniona komunikacja przy Biedronce, na ul. Bogedaina, ale kosztem drzew. – To miejsce było kiedyś prawdziwą perełka, na której pojawiła się rysa. Istniejący tam prawo skręt to wielkie ułatwienie, ale czy polega to tylko na tym, aby ułatwiać zamiast ocalać? – pyta Z. Noskowski.

Ciężkie czasy nadeszły natomiast dla małych handlowców. Rok temu Krzysztof Chlebowski, właściciel typowego osiedlowego sklepu spożywczego „Martynka” miał obawy, czy nowo zatrudniony pracownik po otwarciu marketów nie zostanie zwolniony. Pracownik został zwolniony, a i właściciel musiał się przekwalifikować. – Gdybym nie otworzył dodatkowej działalności, musiałbym dawno zamknąć sklep. Ze stałych klientów, którzy przychodzą po bułki czy chleb nie da się utrzymać. Jak otworzyli duże sklepy musieliśmy też zrezygnować z handlu niektórymi towarami – mówi Chlebowski, który nosi się z planem całkowitego zamknięcia sklepiku.

Nie lepiej jest w Koszarach Ułańskich, chociaż jak poinformował nas Jacek Patyk, prezes Agencji Rozwoju i Promocji Ziemi Pszczyńskiej, negatywnego wpływu Biedronki tutaj nie widać. - Porównując przychody z dzierżawy pomieszczeń czy z opłaty targowej za 2005 i 2006 rok, nie ma wielkich różnic. Fakt, że niektórzy zrezygnowali tutaj z handlu, ale wolne miejsca natychmiast są zajmowane – mówi prezes. Trochę inaczej wygląda to od strony samych sprzedawców. Od momentu otwarcia Biedronki u Krystyny Zachary, u której klientów jest jak na lekarstwo. – Tu nawet w dzień targowy nikogo nie ma. Wszyscy ciągną do marketów. Nawet młodzież z pobliskiej szkoły przestała przychodzić po słodycze. Wydaje mi się, że do roku się skończy tutejsze handlowanie – prognozuje K. Zachara.

Po drugiej stronie barykady stoją zadowoleni konsumenci, dla których najważniejsza jest dobra cena. Ludzie zgodnie przyznają, że w końcu jest miejsce, gdzie po pracy można bez pospiechu robić zakupy. Do tego promocje, a przede wszystkim konkurencja, która była w Pszczynie potrzebna. Zadowolonych jest też ok. 200 osób, które w marketach znalazły pracę.

Markety to już fakt. Teraz trzeba dopasować się do nowych realiów. Klienci się w nich już odnaleźli. Przyszła i pora na handlowców.

Dariusz Skrobol, zastępca burmistrza Pszczyny: Zdajemy sobie sprawę z trudnej sytuacji, w jakiej znaleźli się właściciele małych przedsiębiorstw. Zastanawiamy się, jak poprawić tę sytuację. Staramy się trzymać na możliwie stałym poziomie opłaty. Kiedy minie okres rozliczenia się z pieniędzy unijnych na wyremontowanie, zajmiemy się w kolejnych latach modernizacją tego obiektu. Przygotujemy następne skrzydło, a przede wszystkim plac zewnętrzny, aby lepsze zagospodarowanie działało na korzyść handlowców i było atrakcyjne dla przyszłych inwestorów.

Krystyna Broda: przez wiele lat mieszkaliśmy z mężem w Pszczynie. Pochodzę z Andrychowa, a tam o Pszczynie mówiło się, że jest bardzo droga. Dlatego uważam, że markety bardzo dobrze jej zrobiły, jest większy wybór za mniejszą cenę. Chociaż od czterech lat tu nie mieszkamy, często wstępujemy do któregoś z marketów na zakupy. Jest tanio, a na wizerunku miasta to nie zaważyło.


Róża Skaźnik: Jestem mieszkanką Pszczyny i nie uważam, by przez markety, które tutaj powstały, była mniej ładna. Sama nie mam nic przeciwko temu, bo robię tutaj zakupy. Dlaczego? Bo jest wygodnie i jednak taniej.

Agnieszka Wojtala
Radosław Jeleń

agw

T G+ F

Zobacz także

Pszczynamarket po roku
Pszczynamarket po roku
Pszczynamarket
Pszczynamarket
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
Uhonorowani przez Sybiraków
Uhonorowani przez Sybiraków
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska

Komentarze:

treść:
autor:

SQL: 18