Prokuratorzy z Pszczyny upychali akta za szafą - największy skandal w historii śląskich organów ścigania

27.11.2006, 10:55

Pszczyna

Dzisiejsza Gazeta Wyborcza ujawnia ogromny skandal w pszczynskiej prokuraturze. Już dzisiaj mówi się, że to największa afera w historii śląskich organów ścigania. Co najmniej 200 osób uniknęło kary za popełnione przestępstwa, bo ich sprawy nigdy nie trafiły do sądu. Śledczy przez pięć lat ukrywali akta spraw w domach lub za meblami swoich gabinetów.


Krzysztof J., bogaty rolnik z małej wioski pod Pszczyną znęcał się nad żoną i dziećmi. Kiedy kobieta zawiadomiła policję, mąż zagroził, że ją za to zabije. Trzy lata temu prokuratura w Pszczynie oskarżyła mężczyznę o znęcanie się nad najbliższymi i groźby karalne. Grozi za to 5 lat więzienia. Rolnik do dzisiaj nie został ukarany. Nawet nie stanął przed sądem. - Prokuratura nie przysłała nam takiej sprawy - usłyszeli dziennikarze Gazety” w pszczyńskim sądzie.

Z informacji Gazety” wynika, że przypadek Krzysztofa J. nie jest jednostkowy. Prokuratura Okręgowa w Katowicach wpadła na trop największej afery w historii śląskich organów ścigania.

Pszczyńska prokuratura od dłuższego czasu miała słabe wyniki, niewiele spraw kończyło się wyrokami skazującymi, więc przełożeni zarządzili tam kontrolę. Kontrolerzy sprawdzali akta, rozmawiali z prokuratorami. Podczas jednej ze swoich wizyt w Pszczynie, w gabinecie jednego z prokuratorów zauważyli... akta wystające zza szafy. Gdą ją odsunęli, wsypało się jeszcze więcej dokumentów. To był tylko wierzchołek góry lodowej.

Okazało się, że w ciągu pięciu lat prokuratorzy z Pszczyny ukryli przed sądem akta co najmniej 200 prowadzonych przez siebie postępowań. Dotyczyły m.in. fałszowania dokumentów, jazdy po pijanemu, gróźb karalnych, czynnej napaści na funkcjonariuszy i znęcania się nad rodziną. Sprawcy uniknęli kary, bo choć pszczyńscy prokuratorzy pisali akty oskarżenia i rejestrowali ich wysyłkę do sądu, to dokumenty nigdy tam nie docierały. Śledczy pakowali akta w kartony i wywozili do swoich domów lub wrzucali za meble w swoich gabinetach. Taki sam los spotykał akta zawierające dowody zebrane przeciwko podejrzanym i protokoły przesłuchań. Przez pięć lat kierownictwo pszczyńskiej prokuratury zapewniało przełożonych z Katowic, że ukryte sprawy toczą się przed sądem. Część z nich prawdopodobnie się już dawno się przedawniła. W takim wypadku nie będzie ich można skazać.

Jak powiedział Gazecie” Tomasz Tadla, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Katowicach, zostanie wszczęte śledztwo w tej sprawie. Zachodzi także podejrzenie, że pszczyńscy prokuratorzy mogli brać łapówki. Świadczy o tym ogromna skala procederu oraz perfekcyjny sposób jego zorganizowania.

Andrzej Wąsik, były wieloletni szef prokuratury w Pszczynie został już zawieszony w czynnościach służbowych. Podobny los spotkał także dwóch szeregowych prokuratorów, którzy ukrywali akta. Wszczęto już wobec nich postępowania wyjaśniające. Wkrótce zapadną kolejne decyzje personalne. prokuratorom z Pszczyny za ukrywanie akt i korupcję grozi do 10 lat więzienia.

Profesor Zbigniew Hołda, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka przyznaje, że z taką historią spotyka się po raz pierwszy w swojej karierze. - Prokuratorzy są od łapania przestępców, a nie od ich ukrywania. Poraża mnie to, co się stało w Pszczynie - mówił Hołda. - Plusem jest jednak to, że udało się ten proceder wykryć. (źródło: gazeta.pl)

pin

T G+ F

Zobacz także

Wystawa pamiątek powstańczych w Pawłowicach
Wystawa pamiątek powstańczych w Pawłowicach
Pomoc ofiarom przestępstw - prokuratorzy czekają
Pomoc ofiarom przestępstw - prokuratorzy czekają
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
Uhonorowani przez Sybiraków
Uhonorowani przez Sybiraków
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska

Komentarze:

treść:
autor:

SQL: 18