Podatek śmieciowy w każdej gminie

Pszczyna, region

Samorządowcy przygotowują się do przejęcia przez gminy obowiązków zarządzania gospodarką odpadami. To narzuciła ustawa. O tym, że będzie drożej, mówi w wywiadzie dla _”Gazety Pszczyńskiej” burmistrz Pszczyny, Dariusz Skrobol.


Specjaliści uczą się od nas rozwiązywać problemy śmieciowe. Czy gmina Pszczyna jest dobrym przykładem?Od Pszczyny można uczyć się w części, ponieważ ustawa zakłada, że samorządy zrealizują o wiele więcej zadań niż to, co zrobiliśmy w Pszczynie kilka lat temu wprowadzając opłatę śmieciową po akceptacji rozwiązań w referendum. Ustawa bardzo mocno rozszerza obowiązki, które spadają na gminę z tytułu utylizacji i wywozu odpadów. Założenie jest takie, aby odpady były wywożone na składowisko i trafiały w miejsca ich wytwarzania. Do tej pory większość trafiała na wysypisko. Tylko nieznaczna część była przetwarzana. Na dzień dzisiejszy na wysypisko powinno trafić maksymalnie 20%, reszta musi być odzyskana. To niestety spowoduje, że wzrośnie cena śmieci. W Pszczynie możemy pochwalić się w dużym stopniu odzyskiem. Brakuje nam niewiele do realizacji założeń wymaganych przez ustawodawcę. Zrobimy wszystko, żeby utrzymać na jak najniższym pułapie cenę śmieci. To wymaga najprawdopodobniej budowy instalacji na naszym terenie. Prowadzę rozmowy z firmami, instytucjami i władzami sąsiednich gmin, czy nie zdecydować się na takie rozwiązanie.

Ile musi zapłacić mieszkaniec Pszczyny za wywóz nieczystości?
6,50 zł - tyle miesięcznie płaci mieszkaniec. Jeżdżę po Polsce i mogę powiedzieć, że to jedna z najniższych cen. Musimy jednak zdawać sobie sprawę, że nowe zadania nałożone na gminę na pewno będą miały wpływ na wysokość opłat. Ekologia kosztuje, dzięki temu jest czyściej. Zastosujemy jednak takie rozwiązania, żeby mieszkaniec Pszczyny płacił najniższe stawki za wywóz śmieci na terenie Polski.

Służymy jako wzór. Oceńmy minione trzy lata, jeżeli chodzi o gospodarkę odpadami.
Trzy lata wprowadzania systemu umożliwiło nam zwrócenie uwagi na to, jakie są luki i gdzie są silne strony. Na pewno bardzo mocną stroną jest wysoki poziom segregacji w budynkach jednorodzinnych. Z tego się cieszę i dziękuję za tak aktywny udział mieszkańców w procesie segregacji. Gorzej z segregacją jest w przypadku spółdzielni mieszkaniowych i bloków wielorodzinnych. Szukamy przyczyn. Wydaje się, że założenie normatywu 50 l na mieszkańca w tym przypadku to za mało. Ustawa daje możliwość podziału gminy ze względu na ilość śmieci. Zastanawiamy się, czy nie zmienić normatywu ze względu na obszar. Czy to zrobimy, okaże się po analizie danych. Możemy dokładnie określić, ile litrów śmieci produkuje dana spółdzielnia czy osiedle bloków.

Czy zatem 50 litrów produkcji odpadów na mieszkańca wystarcza?
Uczestniczyłem niedawno jako ekspert w konferencji, na której byli także przedstawiciele z Austrii i Niemiec. Pokazywali przykłady, gdzie przyjęto na jednego mieszkańca produkcję śmieci w przedziale od 600 do 800 litrów rocznie. To oznaczałoby, że mamy założony dolny pułap. Obserwujemy różnicowanie w wytwarzaniu odpadów. Nie brakuje miejsc, gdzie jest ich nadmiar. Są jednak i takie miejsca, gdzie mieszkańcy wytwarzają poniżej 50 l śmieci. Dotyczy to przede wszystkim rolników, którzy mają własne kompostowniki i część odpadów biodegradalnych wykorzystują we własnych gospodarstwach.

Segregacja ukazała tony odpadów, których wcześniej w statystykach nie było.
Segregacja to bardzo dobre rozwiązanie. Nasi mieszkańcy są uświadomieni ekologicznie, a jakość segregacji jest dobra. Na pewno ułatwieniem jest to, że zbieramy do jednego worka. Firma odpowiedzialna za odbiór w dalszym etapie robi drugą preselekcję. Wybudowaliśmy kompostownię i mieszkańcy mogą bezpłatnie dostarczać do nas przede wszystkim trawy i liście. Apeluję więc, że można do kompostowni odwozić odpady biodegradalne. Kompostownia znajduje się przy oczyszczalni ścieków na osiedlu Daszyńskiego. Szukamy rozwiązań, żeby śmieci w ujęciu nowej ustawy kosztowały jak najmniej, a nie jest to łatwe.

Źródło: _”Gazeta Pszczyńska”

ram