Odradzają jego porad

Pszczyna

Sprawą zajął się już Magazyn Expresu Reporterów telewizyjnej Dwójki. Ludzi, którzy twierdzą, że zostali pokrzywdzeni przez firmę Radosława M. przybywa.

12 grudnia ub.roku, jedna z posesji w Studzienicach. Przy okrągłym stole siedzi kilkanaście osób, które na przestrzeni ostatnich kilku lat miały do czynienia z Radosławem M . W pokoju obok dziennikarze Ekspresu Reporterów nagrywają po kolei wypowiedzi pokrzywdzonych.W Pszczynie można spotkać szyld firmy, która oferuje „darmowe porady w różnych sprawach prywatnych”. W Rejestrze Ewidencji Działalności Gospodarczej gminy Pszczyna firma Radosława M. jako przedmiot działalności gospodarczej wpisaną ma m.in. „działalność prawniczą”. To właśnie ta aktywność budzi szereg wątpliwości. Firma siedzibę ma w rożnych miejscach na Śląsku.

Sześc lat temu w Bieruniu Nowym z Radosławem M. zetknęło się starsze małżeństwo - Erna Rychlik i Józef Smrek z Chełmu Śląskiego. - Szukaliśmy tłumacza i prawnika. Na poczcie w Bieruniu Nowym ktoś nam powiedział, że tuż obok jest firma, gdzie wszystko załatwimy. Nie mogliście lepiej trafić – takie były pierwsze słowa Radosława M. – opowiada Erna Rychlik. Za tłumaczenie dokumentów z języka angielskiego na polski małżeństwo zapłaciło ok. 2 tys. zł. Chodziło o sprawę spadkową, a Radosław M. obiecywał, że ją poprowadzi. Za kolejne pisma starsi ludzie płacili 800 i 1000 zł. - Mówił, że to sprawa rozwojowa, że jak mu zapłacimy kolejne 3 tys. zł to załatwi wszystko do końca. Zgodziliśmy się na te 3 tys. zł, ale jako zaliczkę daliśmy mu tylko 1 tys. zł. Pozostałe 2 tys. mieliśmy dopłacić później. Na żadne z pism nie otrzymaliśmy odpowiedzi. To wzbudziło nasze podejrzenia – mówi Erna Rychlik. Pojechali na policję. Tam powiedziano im, żeby absolutnie nie dawać Radosławowi M. żadnych pieniędzy, i że siedział już w wiezieniu. - Za parę dni pojechaliśmy do Radosław M. i powiedzieliśmy mu, że rezygnujemy z jego usług i żeby oddał nam ten tysiąc zł. On na to, że to wszystko jest już zaksięgowane i jak mu nie zapłacimy pozostałej kwoty to spotkamy się w sądzie. Od pięciu lat jesteśmy przez niego nękani – dodaje Józef Smrek.

Działalność Radosława M. znana jest nie tylko na Śląsku. We wrześniu br. tak pisała o nim kielecka Gazeta Wyborcza: …„śląscy prokuratorzy doskonale znają jej właściciela. (…) - Pan M. jest znany prokuraturze w Pszczynie od wielu lat, w tym także jako pokrzywdzony w sprawach dotyczących życia prywatnego i działalności gospodarczej. Pan M. nie jest adwokatem, ma wykształcenie średnie techniczne. Na podstawie kontaktów służbowych z innymi prokuraturami mogę stwierdzić, że działalnością w postaci poradnictwa prawnego M. zajmuje się także w innych miastach – informował Gazetę Wyborczą Bogusław Rolka, prokurator rejonowy z Pszczyny.

W rozmowie z „Gazetą Pszczyńską” Bogusław Rolka powiedział, że obecnie prokuratura rejonowa w Pszczynie nie prowadzi postępowania wobec Radosława M., ale w 2009 r. wniosła do Sądu Rejonowego w Siemianowicach Śląskich akt oskarżenia przeciwko niemu z paragrafu 286 kodeksu karnego. - Chodzi m.in. o oszustwa czy wyłudzenie mienia. W sumie w toczącym się postępowaniu sądowym Radosławowi M. postawiono ok. 60 zarzutów – mówi Bogusław Rolka.

Co na to Radosław M.? Oskarżający go ludzie kłamią w żywe oczy, bo nie chcą płacić za usługi, nie informuje swoich klientów o toczących się przeciw niemu postępowaniach, bo musiałby mówić o ponad 300, z czego ponoć połowę wygrał, wpis o działalności prawniczej w rejestrze ewidencji działalności gospodarczej – nie on to zamieszczał, ktoś podkłada mu świnie... Oficjalnej wypowiedzi dla „Gazety Pszczyńskiej” Radosław M. odmówił.

(więcej o sprawie czytaj w najnowszym wydaniu „Gazety Pszczyńskiej”, nr 1 z 10 stycznia br.)

jack