Nie taki diabeł straszny

28.09.2010, 13:10

Goczałkowice-Zdrój

Niewielu rodziców decyduje się posłać swoje pociechy rok wcześniej do szkoły. Tymczasem, jak rok wcześniej, 1 września w tutejszej podstawówce pierwszy dzwonek zabrzmiał dla sześciolatków. Jak szkoła i maluchy radzą sobie z tym wyzwaniem?


Zastanawia fakt dlaczego akurat w gminie Goczałkowice-Zdrój rodzice jako jedni z nielicznych w Polsce wykazali się odważną postawą. W zeszłym roku tutejsza szkoła podstawowa jako jedna z dwóch w województwie śląskim uruchomiła oddział sześcioletnich pierwszaków. – Rodzice mieli dużo czasu na zastanowienie się. Organizowane były spotkania, gdzie przedstawiano im wszystkie za i przeciw – opowiada Renata Lejawka, nauczycielka zeszłorocznych sześciolatków. – Decydujący był fakt, że udało się utworzyć klasę złożoną tylko z sześcioletnich uczniów. Zachętą było też to, że dzieci znały się już wcześniej z przedszkola – mówi Wojciech Smolorz, tata Marty, która do te klasy uczęszczała.
W tym roku takiej promocji już nie było. A tymczasem 25 sześciolatków rozpoczęło 1 września naukę w szkole o rok wcześniej. Przeważają dzieci z terenu gminy, jest też troje z innych miejscowości. – Praca z maluchami układała się pomyślnie. Wieść sama się rozniosła, a rodzice przekonali się, że nie taki diabeł straszny – komentuje nauczycielka.

Postanowiliśmy zajrzeć potworowi w oczy i sami przekonać się jak szkoła jest przygotowana na przyjęcie sześciolatków i jak wyglądają ich lekcje. 17 września o godz. 9.45 w Szkole Podstawowej w Goczałkowicach klasa 1c rozpoczyna trzecią lekcję. Po dzwonku dzieci wbiegają do sali i grzecznie zajmują swoje miejsca. Zaskakująca jest cisza. W końcu to tylko sześciolatki. - Dzieci są grzeczne i nie rozrabiają, ale nie od początku tak było. To efekt mojej dwutygodniowej pracy z nimi - komentuje wychowawczyni maluchów, Gabriela Król, która w pracy z maluchami ma już sporo doświadczenia.

Pierwszaki uważnie słuchają jej poleceń, najwyraźniej dobrze czują się w swojej nowej roli i w kolorowej klasie. Najpierw zabawy ruchowe. Maluchy siadają na dywanie i za pomocą zmysłu węchu, smaku i dotyku rozpoznają owoce z zawiązanymi oczami. Zabawa wciąga, ale dzieci nie zdążą się nią znużyć, bo już za chwilę tańczą i śpiewają piosenkę o wesołym jeżu. Po piosence powrót do ławek i kolorowanie owoców odpowiednimi barwami. Wielkie skupienie przerywa chwila gimnastyki i kolejna zabawa - nadal królują owoce. Dzieci odszukują zagubionych w klasie owoców w klasycznym „ciepło-zimno. Wyrywają się do szukania na ochotnika i z przejęciem wołają „ciepło, ciepło, gorąco!”. Później śpiewają w tańcu kolejną piosenkę i wracają do swoich kolorowanek. Kto skończy może pójść pobawić się do specjalnego kącika. Dzwoni dzwonek, część pierwszaków wybiega na korytarz, reszta zostaje w klasie. Nauczycielka czuwa, aby zjadły śniadanie i pyta czy dobrze się czują. A one owszem, mogą się tutaj czuć bezpiecznie, mają uśmiechnięte i zadowolone buzie. Dobrze im w szkole.

mok

T G+ F

Zobacz także

Kibic nie taki zły
Kibic nie taki zły
Taki mały, a taki pojemny
Taki mały, a taki pojemny
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
Uhonorowani przez Sybiraków
Uhonorowani przez Sybiraków
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska

Komentarze:

treść:
autor:

SQL: 18