Nie ma rady na wodę?
Pszczyna | 30.08.2016, 14:25 |
Wśród mieszkańców ul. Brzechwy najpopularniejszym programem telewizyjnym jest prognoza pogody. - Patrzymy w niebo i zastanawiamy się, czy już uciekać z autem czy jeszcze nie – mówią. Bo jak zacznie padać, to nawet z domów nie mogą wyjechać. I tak od lat.
Wystarczą nieduże opady deszczu, a na drodze stoi woda. Mieszkańcy nie mogą wyjechać samochodami, nie przejechałaby karetka w razie potrzeby. Wybija studzienki i śmierdzi. Woda stoi też w ogródkach mieszkańców, pojawia się w piwnicach, nawet ponad metr. W jednym z garaży woda stała nawet dwa tygodnie. Ostatnie takie opady były pod koniec lipca (pół godziny deszczu i jakieś 30 cm stojącej wody znów sparaliżowało tę część miasta) i w przedostatni weekend sierpnia. Mieszkańcy – jak twierdzą - z problemem ponownie zostali sami. Chodzi o ponad 10 domów.
- Przyczyną zalewania na ul. Brzechwy jest ukształtowanie terenu. Ten rejon znajduje się poniżej poziomu koryta rzeki Pszczynki, co oznacza, że po ulewach i nawałnicach woda nie znajduje ujścia w korycie – przyznaje Piotr Łapa, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego.
Inaczej widzą to jednak sami mieszkańcy, którzy twierdzą, że to wina zanieczyszczonych i zaniedbanych rowów. Rowów, których bieg w niektórych miejscach jest niewidoczny. Przez krzewy i trawę. - W rowie leżą połamane drzewa, trawa jest niezebrana i robi się tama. Trzeba po prostu wyczyścić rów – zauważa Jadwiga Machalica, która od lat zwraca uwagę na ten problem.
Ratusz twierdzi, że PIK co jakiś czas czyści rowy, a dodatkowo Miejski Zakład Zieleni średnio trzy razy w roku kosi przylegające do ul. Brzechwy działki wraz z przydrożnym rowem. - Skoro koszą, to skąd te wielkie krzaki i krzewy przy rowach? To wieloletnie zaniedbania – dziwi się Urszula Bania.
Więcej o problemie piszemy w aktualnym numerze "Gazety Pszczyńskiej" - w sklepach za 1 zł!
pako
Zalana ul. Brzechwy w Pszczynie (fot. J. Machalica)
Zobacz także
Komentarze:
Kto normalny kupuje dzialke w takim.miejscu? ?? Na mój gust desperat i ignorant
Przecież ten teren zawsze był terenem zalewowym jak mówił mój ojciec tam kiedyś rzadko się zdarzało wysuszyć siano . W latach 90 dano pozwolenie na budowę na terenach zalewowych dzięki bardzo niegdyś aktywnej radnej i z tego co wiem to pod jej presją z pełną świadomością posiadaczy tych działek wydano im pozwolenie na budowę teraz niech sami sobie i tej pani radnej dziękują za takie sytuacje. Tam nie powinno nic być wybudowane od dawna.