My się zimy...
08.12.2005, 21:47 |
My się zimy nie boimy ale... czy wszyscy?
No i mamy zimę . Ślisko, śnieg trzeba sprzątać, jeździć ostrożniej, wydawać więcej na leki antygrypowe. Drogowcy radzą sobie z problemami lepiej lub gorzej ale ii my możemy trochę dać z siebie żeby problemów było mniej.
Przedświąteczny szał zakupów sprawia, że bardziej się spieszymy, jesteśmy nerwowi a przez to nie zawsze działamy rozsądnie. Reklamy i promocje starają się zrobić z nas stado podekscytowanych nabywców, ale trzeba tak planować wydatki żeby nie sprawdziła się trawestacja powiedzenia ... Zima nasza, wiosna wasza ... komornicy i egzekutorzy długów !.
Po świętach świat wokół nas się nie zmieni aż tak by dziś myśleć „byle do Świąt”
A Święta już za kilka dni. Zima w tym roku nadeszła nie zwlekając i wygląda na to, że zostanie z nami na dłużej. To oprócz zimowych nastrojów, białego śniegu, świątecznej radości także trudny czas dla tych wszystkich, którzy cały rok borykają się z trudnościami codziennego życia. Brak pracy i niedowład systemu opieki społecznej pozostawia ogromną ilość rodzin bez jakiejkolwiek szansy na godziwe przeżycie zimy i co tu dużo mówić smutne a czasem wręcz głodne Święta. Szczególnie dotyka to dzieci, a zwłaszcza tych dzieci, których rodzice po latach trudności wpadli w szpony „ gorzałki pocieszycielki”. Jest to niestety zjawisko o ogromnej skali. Szkoły, przedszkola i placówki wychowawcze doskonale znają konkretne dzieci, którym pomoc jest niezbędna. Każda akcja zbiórki dla sąsiada któremu żyje się ciężko i kilka miłych słów to najlepszy prezent jaki możemy zrobić samemu sobie żeby w cieple świątecznego domu mieć poczucie, że naprawdę jesteśmy ludźmi. Każda szkoła, świetlica przy parafii z wdzięcznością przyjmie i rozdzieli każdy, najskromniejszy nawet dar i będziemy mieli pewność, że trafi on w naprawdę potrzebujące ręce. funduszy, żywności czy ubrań i upominków jest ogromnie ważna ale ja uważam że najważniejsza jest bezpośrednia pomoc tym potrzebującym, którzy żyją obok nas. Paczka, a może wiadro węgla,
Kiedyś pracując jeszcze w Urzędzie Miejskim odwiedziłem służbowo jedną ze szkół. Był poranek, trwała pierwsza lekcja, a pod szkolną stołówką siedziała malutka dziewczynka. Nie jesteś na lekcji ? zapytałem. Nie ja zaczynam lekcje o dwunastej. To co tak wcześnie tu robisz ? JA czekam na obiadek... . W tej szkole wydaje się 100 darmowych obiadów dziennie. Fundują je: Urząd Miejski, Parafia, Miejska Spółka Wodociągowa, kilka prywatnych firm i osób. Na szczęście zaprzestano majstrowania przy opodatkowaniu działania stołówek szkolnych i dzięki temu ta sama ilość dzieci je w szkole swój, czasem jedyny w ciągu dnia gorący posiłek.
Wszystkim, którzy dla dzieci, ludzi starszych, bezdomnych, chorych i wszystkich potrzebujących oddają stale lub choćby czasem odrobinę własnego serca i dzielą się z nimi, mimo własnych niedostatków cząstką tego co posiadają życzę Pięknych Radosnych Świąt i pewności, że na pustym tradycyjnym miejscu przy Wigilijnym stole siedzi Świąteczny Anioł Wdzięczności dla ludzi o otwartych sercach.
Jerzy Kliś
Infopres