Miedźna: Udana akcja

05.03.2007, 13:23

Wydawało im się, że są bezkarni. Nie spodziewali się, że właściciele posesji zareagują, a policja tak szybko pojawi się na miejscu.


22 lutego. Późny wieczór. Właśnie dwóch policjantów, Piotr Pietkiewicz i Radosław Kubisz, rozpoczęło dyżur na posterunku w Woli. W tym samym czasie starsza córka państwa Millerów poszła nakarmić psy. Zaniepokoiły ją odgłosy dochodzące z okolicy, gdzie stoją zaparkowane samochody ciężarowe. Zaalarmowała ojca. – Usłyszałem, że coś dzwoni o asfalt. Okazało się, że to narzędzia wysypują się ze skrzynki kainerowej – relacjonuje Piotr Miller. Hałas spowodowali czterej mężczyźni, którzy dostali się na posesję Millera przez dziurę wyciętą w siatce. Usiłowali skraść właśnie tę skrzynkę i chłodnicę.

Jedna już padła łupem złodziei dwa tygodnie temu. Podobno sąsiedzi widzieli wtedy jakieś cztery zakapturzone osoby, ale czy to ci sami, policja dopiero ustali. Funkcjonariusze przyznają, że ujęcie sprawców było możliwe dzięki szybkiej reakcji mieszkańców. – O 20.20 otrzymaliśmy zgłoszenie od dyżurnego, że w Bodzowie zgłoszono kradzież, a sprawcy uciekli do pobliskiego lasu. Przyjechaliśmy na miejsce nieoznakowanym samochodem – mówi sierżant sztabowy Piotr Pietkiewicz.

Do poszukiwań włączyli się też właściciele, własnym samochodem sprawdzając okolicę. Po ok. 15 minutach zatrzymanych zostało dwóch mężczyzn. Ich spacer o tak późnej porze w miejscu, gdzie jest raptem kilka domów, wydawał się dziwny. Jeszcze dziwniejsze było ich tłumaczenie. – Rzekomo umówili się z dziewczyną poznaną w Internecie. Ta nabiła ich podobno w butelkę – mówi Irena Miller. Pan Piotr dodaje, że obaj utytłani byli od smaru. I nie mieli przy sobie żadnych dowodów tożsamości. Do tego tuż pod lasem stał porzucony przez nich samochód, który zresztą został skradziony. Przestępcy odpalili go na kable. Żaden z nich nie miał przy sobie prawa jazdy.

Niedługo potem złapano kolejną dwójkę, której udało się dostać do Jankowic.
Do akcji przyłączyli się też pszczyńscy policjanci, starszy aspirant Mariusz Kądzioła i sierżant Piotr Kiełkowski. To on prowadził policyjnego psa, który wskazał drogę ucieczki złodziei. – Ci przyznali się do kradzieży. Nawet nie byli zaskoczeni. Pewnie się nie spodziewali, że ktoś ich złapie, bo do tej pory musiało się im udawać. Sprawdziliśmy ich, wszyscy są zameldowani w Pszczynie. Najmłodszy ma 20, najstarszy 22 lata. Dwóch z nich już było wcześniej karanych – mówi starszy posterunkowy Kubisz.

– Nie mieli żadnych wyrzutów sumienia, że chcieli przywłaszczyć sobie cudze mienie – mówią państwo Miller, którzy już są zmęczeni tymi kradzieżami. Dwa lata temu z ich ciężarówek zniknęło w sumie 900 litrów paliwa.
Sprawcy zostali na razie zwolnieni do domów. Jeden z nich jest traktowany jako świadek przestępstwa. Za popełnione czyny grozi im od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Sprawę bada policja.

agw

T G+ F

Zobacz także

Udana akcja policji: zatrzymani złodzieje paliwa
Udana akcja policji: zatrzymani złodzieje paliwa
Udana akcja: pszczyniacy oddali 42 litry krwi
Udana akcja: pszczyniacy oddali 42 litry krwi
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
Świąteczny Weekend Zakupów w Pszczynie
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
35 lat Muzeum Prasy Śląskiej
Uhonorowani przez Sybiraków
Uhonorowani przez Sybiraków
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Pszczyna: Budżet na 2021 rok przyjęty
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska
Apel w sprawie trudnej sytuacji Uzdrowiska

Komentarze:

treść:
autor:

SQL: 18