Kto okaże się wygranym, a kto przegranym tych wyborów?

Cała prawda o wyborach, czyli kto wygrał, kto przegrał i kto z kim się ułoży (KOMENTARZ)

Wygrana Dariusza Skrobola w pierwszej turze wyborów na burmistrza Pszczyny zaskoczyła chyba nawet jego samego. Nie jest tajemnicą, że wszyscy szykowali się w Pszczynie na drugą turę. Bo było aż sześciu kandydatów, do tego Paweł Sadza miał stanąć do równej walki z urzędującym burmistrzem.

To zatem ogromny sukces lidera PPS-u. Ale czy o sukcesie można mówić w skali całego Pszczyńskiego Porozumienia Samorządowego?

PPS wprowadził sześciu radnych do Rady Miejskiej (Krystyna Fuławka, Roman Urbańczyk, Henryk Kopiec, Maria Szostak, Marcelina Leki, Stanisław Goraus). Do tego grona doliczyć trzeba Leszka Szczotkę z Ćwiklic oraz Krystiana Czypka z Łąki, którzy co prawda startowali z sołeckich komitetów, to w mijającej kadencji  byli w koalicji burmistrza.

Czyli ma w sumie osiem mandatów. Za mało, by rządzić w 23-osobowej Radzie Miejskiej. Apetyty z pewnością PPS miał większe, biorąc pod uwagę fakt, kto był na listach w pozostałych okręgach. Sołtysi, przewodniczący osiedli – czyli ludzie, którzy w danym okręgu najbliżej z mieszkańcami współpracują.

Platforma Obywatelska, KWW Pawła Sadzy i Liga Samorządowa, które szły do wyborów w porozumieniu (PO z Ligą rządzą obecnie w powiecie, wsparły też Pawła Sadzę jako kandydata na burmistrza), mają tych mandatów 11. Do tego realne wydaje się, że uda im się jeszcze jednego, nawet dwóch radnych startujących z innych komitetów przyciągnąć. Wtedy będą mieć większość.

Czyli burmistrz miałby przeciwko sobie większościową opozycję w Radzie Miejskiej.

PiS pokonuje, ale czy zwycięży?

Idźmy dalej. Powiat. Spektakularny sukces Prawa i Sprawiedliwości, które zgarnie w 23-osobowej Radzie Powiatu najwięcej, bo aż dziewięć mandatów (Bronisław Gembalczyk, Józef Pabin, Bronisław Śmieja, Danuta Kocurek, Bogumiła Boba, Marcela Kanafek-Lewandowska, Waldemar Januszewski, Rafał Wróbel, Helena Gąska).

Wśród nowych radnych PiS-u jest kilka mniej znanych nazwisk. Np. Rafał Wróbel startował w okręgu nr 4 z ostatniego, 10 miejsca, a dostał mandat. Marcela Kanafek-Lewandowska miała „siódemkę” w okręgu nr 3, Danuta Kocurek w okręgu nr 2 startowała z „piątki” i pokonała m.in. „jedynkę” na tej liście – Aleksandra Malchera i „trójkę” – Jadwigę Granatyr (która zdobyła tylko o 14 głosów mniej niż Kocurek).

W Radzie Powiatu siedem mandatów ma Platforma Obywatelska, cztery PPS, a trzy – Liga Samorządowa.

PiS „szabelek” ma więc najwięcej, ale za mało, by rządzić powiatem samodzielnie. By mieć starostę, musiałby się z kimś dogadać. Realną opcją wydawałby się być PPS, który ma czterech radnych (Krystian Szostak, Stefan Ryt, Zdzisław Grygier, Agata Tucka-Marek). Z 13 mandatami w 23-osobowej radzie mieliby więc większość. PiS miałby starostę. PPS – wicestarostę. Rozdzieliliby miedzy sobą funkcje w radzie – przewodniczącego i wiceprzewodniczącego, i pewnie przewodniczących komisji.

Tajemnicą poliszynela jest wstępne porozumienie PiS-u z PPS-em, do którego miało dojść jeszcze przed wyborami samorządowymi. Zresztą PiS, zrobił wszystko, by nie wyrządzić zbyt dużej krzywdy urzędującemu burmistrzowi – wystawił Czesława Monia, którego w Pszczynie praktycznie nikt nie zna. A na inauguracji kampanii wyborczej PiS w Pszczynie, poseł Stanisław Szwed tłumaczył: - Pozytywnie oceniamy działania obecnego burmistrza, ale uważamy, że dla demokracji dobrze jest jak pojawia się więcej kandydatów.

Ale co PPS-owi dałaby tak naprawdę ta koalicja w Radzie Powiatu? Prócz stanowiska w zarządzie powiatu – nic. Burmistrz, lider PPS-u przy takim scenariuszu nadal miałby problem w Radzie Miejskiej i większościową opozycję przeciwko sobie.

Będzie szeroka koalicja?

Załóżmy drugi możliwy scenariusz. PPS wchodzi w szeroką koalicję z Platformą Obywatelską i Ligą Samorządową. To dałoby 14 mandatów w Radzie Powiatu. I starostę z PO - najpewniej obecnie urzędującego Pawła Sadzę. Wicestarostą byłby ktoś z PPS-u, a może były drugi – z Ligi Samorządowej?

Ta koalicja w powiecie przeniosłaby się na Radę Miejską. Być może ktoś Platformy dostałby stanowisko zastępcy burmistrza.

- Jest szansa na współpracę pomiędzy gminą a powiatem i zdobycie środków unijnych, które rozdzieli województwo - powiedział nam jeden z lokalnych działaczy. Wszystko jednak zależy też od tego, kto będzie rządził w sejmiku. Ostatecznych wyników wciąż nie znamy, choć wiele wskazuje na to, że większość stworzą PSL i PO.

Inne scenariusze wydają się tak mało realne, że trudno je tu opisywać (np. koalicja PiS-u z PO lub Ligą Samorządową w powiecie). Choć nie można wykluczyć, że PiS-owi uda się wyszarpać kilku radnych z innych opcji. Czy jednak udałoby się zdobyć aż trzy dodatkowe głosy?

Więc tak naprawdę wiele na głównych stanowiskach w powiecie nie musi się zmienić.

Wygranych i przegranych dopiero poznamy...

PiS wygrało w Radzie Powiatu, ale poniosło sromotną porażkę w Radzie Miejskiej, gdzie nie uzyskało mandatu. PPS ma burmistrza, ale liczyło na więcej mandatów w Radzie Powiatu i więcej w Radzie Miejskiej. Platforma ma tylko trzy mandaty w Radzie Miejskiej, ale siedem w Radzie Powiatu i jeżeli dojdzie do szerszej koalicji, to ona powinna mieć starostę. Prawdziwych wygranych  i przegranych tych wyborów dopiero poznamy…

ram