Górnicy mają swoje święto
04.12.2012, 12:14 |
Powiat
To ciężka praca – mówią zgodnie górnicy. Ciężka, bo niebezpieczna i ryzykowna. A także często niedoceniana przez innych.
„Barbaro, Patronko Święta, o górnikach twych pamiętaj. Strzeż nas od wszelkiej przygody, żywiołu ognia i wody” - tak rozpoczyna się modlitwa do św. Barbary, patronki górników. Dziś, w dniu jej święta będzie pewnie często odmawiana. Ale tym, którzy pracują kilkaset metrów pod ziemią towarzyszy na co dzień.
Janusz Korczyk z Woli jest górnikiem od 30 lat, obecnie pracuje w Zakładzie Górniczych Robót Inwestycyjnych przy KWK Piast w Bieruniu jako sztygar oddziałowy na oddziale przygotowawczym, gdzie drąży się chodniki. Miał 21 lat, kiedy rozpoczął pierwszą szychtę. - Można powiedzieć, że to tradycja rodzinna – na kopalni pracował ojciec, wujkowie. A poza tym pochodzę z Jawiszowic, więc to tereny górnicze – przyznaje.
Jego zdaniem obecne górnictwo jest dużo bezpieczniejsze niż to, w którym rozpoczynał pracę. - Z matką naturą jeszcze niestety nikt nie wygrał – podkreśla. Był świadkiem kilku bardzo niebezpiecznych sytuacji, kiedy zostały obsypane chodniki, ale na szczęście nikomu nic się nie stało.
Ponad 27 lat w górnictwie pracował Józef Kulig, z zawodu hydraulik. Zaczął od nieistniejącego już Czeczotta w Woli, a skończył jako górnik cieśla na bieruńskim Piaście. Od października jest na emeryturze. Pochodzi spod Tymbarka, na Śląsk przyjechał w 1985 roku za mieszkaniem. Najłatwiej było uzyskać je będąc górnikiem, więc zgłosił się do KWK Czeczott. - Strachliwy nie byłem, bo miałem za sobą służbę w wojsku, ale pierwsza dniówka zjazdowa to było coś okropnego – wspomina.
Pamięta, że kiedyś był świadkiem zawalenia się skał pod ziemią. I to w miejscu, w którym chwilę wcześniej razem z ekipą pracował. Udało im się uciec. Innym razem jego znajomemu po jednym z wypadków w kopalni amputowano nogę. - O wypadkach pod ziemią jest zawsze głośno, a więcej ludzi umiera na drogach czy w budowlance – zauważa Kulig.
Ale te wypadki się zdarzają – w ubiegłym roku w kopalniach zginęło 26 osób. Bo górnictwo to praca fizyczna w ciężkich warunkach – są zmiany temperatur, spora różnica ciśnień, dalekie dojścia, hałas, no i ryzyko. - To niezwykle odpowiedzialna robota – zaznacza Janusz Korczyk. I niedoceniona. - Ludzie myślą, że zarabiamy jakieś ogromne pieniądze, a to nie jest prawda – dodaje Szymon. - Jeśli ktoś nie miał do czynienia z tą pracą, to nie wie, na czym ona polega. Potrzebna jest rozwaga i zaufanie do współpracowników – mówi Józef Kulig. Mimo to, cieszy się ona dużym zainteresowaniem wśród młodych osób, które w czasach kryzysu szukają stabilnego zatrudnienia.
Szymon ma 28 lat, od 5 lat pracuje w suszeckiej kopalni Krupiński, wcześniej – w budowlance. - Zastanawiałem się nad tym, by wyjechać za granicę, ale poznałem dziewczynę i postanowiłem zostać. Nigdy wcześniej nie myślałem, że wyląduję na kopalni. Stało się tak głównie ze względu na kwestie finansowe. To chyba jedyna stabilna praca, dzięki której można godnie żyć – przyznaje.
Stabilna nie znaczy wymarzona. - Każdy powinien cieszyć się z pracy, jaką ma i ja też tak robię. Mimo to, gdybym mógł zarobić podobne pieniądze gdzie indziej, nigdy nie zjechałbym na dół – mówi. Mimo młodego wieku już musi chodzić na rehabilitację, gdyż ma problemy z kręgosłupem.
Zainteresowanie młodzieży potwierdza Andrzej Wowra, wicedyrektor ZSO w Pawłowicach. - Teraz mamy niż demograficzny i więcej miejsc w szkołach niż młodzieży. Tymczasem w naszym technikum górniczym jest odwrotnie – ostatnio przyjęliśmy 60 osób, a chętnych było ponad 110 – zauważa. Absolwenci mają bowiem zagwarantowaną pracę w koplaniach JSW.
Janusz Korczyk przyznaje, że górnictwo to dla niego coś więcej niż praca. Także dlatego, że to na kopalni poznał swoją żonę. Dlatego stara się nie myśleć, co będzie robił, jak w końcu odejdzie na emeryturę. Józef Kulig na razie realizuje się w domu, zawsze może też pojechać na działkę. Szymon życzy sobie, aby mógł spokojnie doczekać emerytury.
Barbórkę spędzą podobnie – rano msza święta, a później spotkania rodzinne, także z zaprzyjaźnionymi górnikami. Nie wyobrażają sobie, aby było inaczej. Bo to Barbórka. (źródło: ”Gazeta Pszczyńska”)
pako