Gmina pokrzyżowała plany kopalni?

Spółka Studzienice, która planuje wydobycie węgla m.in. pod miejscowościami powiatu twierdzi, że plan zagospodarowania przestrzennego dla Jankowic i Studzienic bezprawnie blokuje eksploatację.

Plany warszawskiej spółki Studzienice, która chce wydobywać węgiel m.in. pod gminami Pszczyna, Kobiór i Miedźna od dłuższego czas budzą sprzeciw samorządów i mieszkańców, którzy boją się m.in. degradacji środowiska.

Firma konsekwentnie powtarzała, że konstruktywna dyskusja na temat kopalni może być prowadzona dopiero po złożeniu raportu oddziaływania na środowisko. Bo wtedy mają być znane konkretne dane. Samorządy ustaliły, że powołają zespół niezależnych ekspertów, który zaopiniuje dokument. Zapowiadano, że raport miał być gotowy początkowo w pierwszym kwartale 2017 r. Nie ma go do dziś.

Unicestwione złoże

Kacper Maruszczak ze spółki Studzienice mówi, że raport jest już prawie gotowy. Jest tylko jedno „ale”. Dość poważne. - Musimy zweryfikować nasze plany. Wszystko ze względu na to, że w życie wszedł plan zagospodarowania przestrzennego na części terenu, pod którym planujemy wydobycie – przyznaje. Chodzi o plan dla części Jankowic i Studzienic. Został uchwalony przez Radę Miejską w Pszczynie w grudniu 2016 r.

- Plan ten pośrednio lub bezpośrednio wyklucza możliwość eksploatacji z tego złoża. Po udokumentowaniu złóż gmina powinna je ochronić umieszczając je w planie zagospodarowania. Gmina nie dopełniła tego ustawowego obowiązku. Zamiast tego złoże zostało bezprawnie unicestwione zapisami miejscowego planu dla Jankowic i Studzienic. Samorząd tak naprawdę z nieuzasadnionych przyczyn, a co gorsza bezprawnie blokuje eksploatację – mówi Kacper Maruszczak

W planie czytamy m.in., że „ze względu na ochronę rezerwatu „Żubrowisko” oraz lasów wodochronnych, ustala się Obszar ochrony bioróżnorodności. W obszarze tym obowiązuje zakaz realizacji inwestycji oraz wszelkich działań, które mogłyby wpłynąć na: zmianę stosunków wodnych, trwałe zniekształcenie rzeźby terenu, degradację wartości przyrodniczych”.

- Naszym zdaniem to sprzeczne z prawem. Gmina nie jest w żaden sposób uprawniona do ustanawiania obszarów chronionych. Nie może dysponować złożem lub bezpośrednio, czy też pośrednio unicestwiać jego zasobów. Złoże to należy do Skarbu Państwa, nie do gminy. Burmistrz wchodzi w kompetencje ministra – zauważa Maruszczak.

Plan mógł uchylić wojewoda, gdyby np. stwierdził, że jest on niezgodny z prawem. Ale tego nie zrobił. Dokument obowiązuje od stycznia.

- To nas blokuje. Teraz musimy mocno weryfikować założenia raportu. Jesteśmy w kropce – dodaje K. Maruszczak. Jak dodaje, firma rozważa podjęcie różnych kroków prawnych. Jakich? Tego nie zdradza. Jego zdaniem, złoże Studzienice I jest złożem strategicznym, istotnym dla bezpieczeństwa energetycznego kraju.

NIK w ratuszu

Dariusz Skrobol przyznaje, że nie znał wcześniej takich zarzutów ze strony spółki. - Na wniosek mieszkańców wpisaliśmy w planie, że na tym terenie nie można prowadzić inwestycji znacząco wpływających na środowisko. Naszym zdaniem gmina ma prawo, by wykorzystać zapisy z ustawy o ochronie środowiska, wprowadzając w planach miejscowych taki zakaz. Nie przekroczyliśmy swoich uprawnień – przyznaje burmistrz.

Z mocnymi zarzutami ze strony spółki co do miejscowego planu zbiegła się w czasie kontrola, którą w Urzędzie Miejskim w Pszczynie przeprowadziła Najwyższa Izba Kontroli. Dotyczyła... gospodarki złożami.

Więcej o kontroli Najwyższej Izby Kontroli w Urzędzie Miejskim w Pszczynie piszemy w aktualnym numerze "Gazety Pszczyńskiej" (nr 20/2017). W sklepach za złotówkę!

pako