Bo ja się lubię bać
Kryry | 25.11.2016, 13:54 |
Swojej ulubionej legendy „O diabłach” nie opowiada każdemu. Jest zbyt straszna, w szczególności dla najmłodszych. Ale jak przyznaje Teresa Król, sama chętnie do niej wraca, bo lubi się bać.
Teresa Król pierwszy raz z legendami zetknęła się w swoim rodzinnym domu. A że rodzinę ma dużą, to i historii również było sporo. Babcie, ciocie i wujkowie – wszyscy opowiadali swoje podania w czasie rodzinnych spotkań.
- Dzieciństwa nie spędziłam przed telewizorem. W wolnym czasie wolałam czytać książki lub się uczyć. Najpiękniejsze chwile to były te, które spędzaliśmy wspólnie z rodziną. Zawsze była jakaś herbata i ciastko. I to właśnie w czasie tych wspólnych chwil krewni przypominali różne historie, opowiadali legendy... niektóre straszne - to o przygodach w lesie, to o koniu, który miał tylko trzy nogi. Ja zawsze te historie mocno przeżywałam. Z jednej strony bałam się, ale równocześnie budziły one we mnie ogromną ciekawość. Chciałam wiedzieć, co będzie dalej. Teraz, gdy opowiadam legendy swoim uczniom na lekcjach, reagują podobnie jak ja przed laty. Proszą, żebym nie przestawała opowiadać – dodaje Teresa Król.
Codziennie o legendy upominają się uczniowie Szkoły Podstawowej w Kryrach, w której od lat pracuje Teresa Król. Ale jak podkreśla, nie wszystkie historie może im opowiedzieć.
- Młodszym uczniom opowiadam tylko te, które niosą ze sobą pozytywne przesłanie. O utopcach, czy zapadłej karczmie. Czasami zabieram ze sobą klasy na wycieczki. Odwiedzamy miejsca, które w tych legendach się pojawiają. Wtedy można lepiej poczuć te historie. Nie chcę jednak straszyć dzieci, dlatego niektóre podania mówię wyłącznie starszym uczniom – dodaje.
Każda z legend ma swój morał i przesłanie. Dzieją się one w miejscach, które znajdziemy tuż obok, w sąsiedztwie.
- Jedna z historii opowiada o tym, by dzieci bez wiedzy rodziców nie szukały skarbów. Legendy mówią też o tym, by szanować zwierzęta. To one w kryzysowych sytuacjach mogą nam pomóc. Często podkreśla się również, że warto być dobrym i uczciwym względem drugiej osoby, a także nie prowadzić hulaszczego trybu życia, bo w innym wypadku interweniować zaczną zaświaty – śmieje się pani Teresa.
Legendy nie będą zapomniane
- By zebrać wszystkie legendy, które znam, potrzebuję jeszcze sporo czasu. Część z nich jest już nagrana, trzeba je teraz odsłuchać i spisać. Dzieci w szkole opowiadają mi też o innych historiach, które usłyszały w swoich domach. Na razie mam zebranych 18 podań, ale pewnie pojawią się kolejne. Chciałabym w przyszłości wydać książkę. Nawet mam pomysł jak ona będzie wyglądać – opowiada Teresa Król.
Czeka na nią jeszcze sporo pracy. Ale spisywaniem legend chce się zająć dopiero na emeryturze. Historie zostaną spisane językiem potocznym - tak, jak zostały opowiedziane. Autorka podkreśla, że legendy nigdy nie brzmią tak samo.
- Te historie na pewno zostaną trochę zmienione. Fakty i miejsca pozostaną takie same. Część elementów będzie pominięta, inne znów dodane. To normalne, bo legendy żyją własnym życiem. Każdy, kto je opowiada, dodaje do nich swoje emocje, inaczej je odczuwa. Ważne jest to, by zachowały one swoje sedno, morał, który przekazują – podkreśla Teresa Król.
Autorka chce uchronić legendy od zapomnienia, aby były one zapamiętane przez kolejne pokolenia. - Te historie chcą być przez nas pamiętane – dodaje.
Teresa Król sama miała w swoim życiu kiedyś niesamowite zdarzenia. Poczuła na swoich plecach dotyk Białej Damy.
- Było to na pewnym rumowisku, na którym z moim bratem szukaliśmy skarbów. Byliśmy już wtedy po 30. Ja co prawda dalej nie wiem, czy to wyobraźnia spłatała mi figla, czy faktycznie na moich plecach pojawiła się lodowata dłoń. Pamiętam tylko, że rzuciłam swoją latarkę na ziemię i zaczęłam uciekać, zostawiając mojego brata samego. Mimo tych przeżyć, wciąż lubię przygody i dreszczyk emocji. Trwa to u mnie już od najmłodszych lat - śmieje się Teresa Król.
az
Zobacz także
Komentarze:
Trzymam kciuki pani Tereso. Lubię słuchać legend i przypadków które przydarzyły się naszym dziadkom. Wszystko to nabiera innego sensu gdy wiemy gdzie to się stało i możemy te miejsca odwiedzić a nawet czasami znamy je bardzo dobrze. Czekam na książkę. Pozdrawiam