Awatarki z Pielgrzymowic pojechały aż do Etiopii!
Pielgrzymowice | 30.07.2017, 13:58 |
Uczennice pielgrzymowickiego gimnazjum znów wywołują radość innych! Tym razem uszyte przez nie stworki trafiły do dzieci z Etiopii.
W maju na łamach "Gazety Pszczyńskiej" pisaliśmy o wyjątkowej akcji grupy uczennic z Gimnazjum nr 3 w Pielgrzymowicach. Pod opieką nauczycielki Marty Florkiewicz-Borkowskiej realizowały projekt pn. „Pożeracze smutków”. 17 dziewczyn uszyło niemal 100 wesołych i kolorowych poduszek, które trafiły do podopiecznych oddziałów onkologicznych w Katowicach, Zabrzu i Chorzowie. - Naszą główną motywacją jest to, że chcemy zobaczyć uśmiech na twarzach tych dzieci – mówiła Joanna Bułka, jedna z uczennic.
Dziewczyny nie zwalniają. Teraz ich małe, wesołe dzieła trafiły na drugi koniec świata. - Dwa lata temu podczas rozmowy z moją bliską znajomą, superbelferką Małgosią Rabendą zaproponowałam, aby na kolejną swoją wyprawę do Afryki wzięła ze sobą kilka filcowych awatarków uszytych przez absolwentki. Stworki miały dotrzeć tam w zeszłym roku, jednak z różnych powodów spotkanie odbyło się w tym roku – przyznaje M. Florkiewicz-Borkowska.
Awatarki uszyte przez dziewczyny Pielgrzymowic trafiły do dwóch plemion. Pierwszym z nich było plemię Dassanech, żyjące na najbardziej południowych krańcach Etiopii, w strefie przygranicznej z Kenią. Drugim – plemię Kara, które jest najprawdopodobniej najmniejszą grupą etniczną w całej Etiopii. Liczy ok. 1000 osób.
Kolorowe zabawki trafiły bezpośrednio do dzieci z tych plemion. - Dzieci najpierw bardzo nieufnie patrzyły na te dziwne, kolorowe stworzenia, dotykały i uciekały, wracały i ponownie testowały, czy to coś nie zrobi im krzywdy. Trzeba było pokazać im, że stworka można przytulić i głaskać, jak jagnię czy też malutką kózkę, które to najczęściej służą jako przytulanki – relacjonuje Małgorzata Rabenda.
Dumy z tego, że zabawki trafiły do kolejnych dzieci nie ukrywa opiekunka gimnazjalistek. - Bardzo się cieszę, że mogliśmy pozostawić po sobie taki ślad - ślad radości, uśmiechu, ślad człowieka z drugiego krańca świata – przyznaje M. Florkiewicz-Borkowska.
pako